<<< Dane tekstu >>>
Autor Leo Belmont
Tytuł W pilnej sprawie
Pochodzenie Rymy i Rytmy. Tom I
cykl Na zmiennej fali nastroju
Wydawca Jan Fiszer
Data wyd. 1900
Druk Warszawska Drukarnia i Litografja
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
W pilnej sprawie.

Przed mieszczańską klientelą
Nic mnie z grzechu nie oczyści:
Adwokacka moja teka
Rdzawo-żółtych pełna liści.

Poprzez parki, po za miastem,
Jam dziś jechał w pilnej sprawie,
Lecz ją cudny dzień jesienny
Z mojej myśli wygnał prawie.

Te pożółkłe akty w tece
I czerwone assygnacyje,
Które dano mi na koszta,
Mają wszelką bytu racyję.

Lecz do duszy stokroć więcej
Przemawiają oczywiście

Te pożółkłe liście brzozy
I czerwone klonu liście…

Ej, woźnico, wstrzymaj konia,
Daj mi mały odpoczynek,
Z tego parku moim miłym
Pragnę posłać upominek.

Mój woźnica młody chłopak
W moje ślady poszedł skoro;
I zerwaliśmy obydwaj
Najpiękniejszych liści sporo.

W sentymentach dla natury
Ledwiem nie grzązł tak dalece,
Żem wyrzucić chciał papiery,
By mieć więcej miejsca w tece.

Lecz i tak dziś moja teka
Rdzawo żółtych pełna liści:
Przed mieszczańską klientelą
Nic mnie z grzechu nie oczyści.

............

Przy tym dniu słonecznym w parku
Z mego czoła zeszła chmura:

Ach, najczystszych uciech czarą
Zawsze poi nas natura!

A więc piłem całą duszą
Z tej upojeń słodkich czary…
Ale wiatr już strącał liście —
Najpiękniejsze wiosny dary.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leopold Blumental.