[55]NOC W KRAKOWIE.
1813.
[57]
Już odeszli... W komnacie, śród ciszy,
Słowo: «Odstąp!» waruje i dyszy,
Echem szeptu z obocznej alkowy
W ciemnych kątach pełzają namowy,
Stoi Zdrada i kłapie paszczęką...
Pistolety nabite pod ręką!...
Dość dla Polski wojennych pożarów,
Odstąp, Wodzu, francuskich sztandarów!
Dość krwi polskiej granatom, kartaczom,
Każ na odwrót zatrąbić trębaczom!
Ściągnij warty i pojrzyj na stronę:
Biały orzeł ci niesie koronę!...
Noc gwiazdami usiana... śpi Kraków...
— Bóg powierzył mi honor Polaków!...
Zdrada stoi i czyha za progiem...
— Z tobą, Polsko, chcę mówić i z Bogiem,
Wy mi dajcie ordynans i wolę!...
Pistolety nabite na stole!...
[58]
Od wrót Moskwy czerwonej w pożodze
Twoi wierni, jak łachman, na drodze!
W głuchych zaspach, stężałych od lodu
Krew twojego zastygła narodu,
A czerwona ich śmierci ofiara,
To purpura pod stopy Cezara!...
Zaszumiały chorągwie u dźwierzy,
Doniesione na sercach żołnierzy,
Głos umarłych zaszeptał z oddali:
«My w swych grobach, jak ziarno, zostali,
A te rany, ciekące krwawizną,
To purpura dla ciebie, Ojczyzno!»
On już ginie! Już jego okręty
Zapadają niezwrotnie w odmęty,
Z orłem złotym i orzeł twój biały
O śródmorskie rozbije się skały,
Widzisz, Wodzu, jak fala się wzdyma!...
Lufy patrzą zimnemi oczyma...
Zdrada stoi na boku i czeka!
Na powiekę się wparła powieka,
Oko w oko zajrzało i patrzy:
Kto z nas dwojga trwożliwszy i bladszy?
Kto z nas dwojga pod wstydu drży łuną?...
Pistolety, jak węże, w dłoń suną...
[59]
Znam cię! Twoja goniła mnie ślina
Od Powązek, od armat Raszyna!
Za śladami mych kroków szłaś cieniem,
Godząc z bruku wydartym kamieniem!
I o serca odbita pawężę
Powróciłaś! — Lecz ja cię zwyciężę!
Zgasły gwiazdy i ciemność na sali
I Duch tylko, jak płomień, się pali!...
— Naród żąda odwrotu swych znaków!
— Mnie powierzył Bóg honor Polaków!
— Imię Polski zatracisz, jak morem!
— Żyję Polską! lecz Polską z honorem!
— Ty odpowiesz za Jutro strzaskane!
— Ja odpowiem! I przeto: zostanę!
Nad Krakowem poranna mgła biała,
We mgle trąbka ułańska zagrała,
Z mgły wysnute cudowne zjawisko
Nad książęciem pochyla się nizko,
W oczy patrząc, co jej się nie zlękną,
Masz mnie — szepce — Śmierć piękną...
Śmierć piękną...