Na dworze wicher i słota —
Tak smutno, mroczno i chmurno...
Po szybach deszczyk przygrywa,
A wicher śpiewa nokturno.

Tańcują pożółkłe liście,
Tańcują para za parą;
Ja siedzę smutny w kąciku
I w przestrzeń spoglądam szarą.

Czegoś mi tęskno i straszno...
Patrzę bezmyślnie przed siebie,
A coraz ciemniej mi w duszy,
I coraz ciemniej na niebie.

Czy tylko wicher tak jęczy,
Kręcąc się z deszczem dokoła?
Czy tam nikt więcej nie płacze,
Nikt więcej na mnie nie woła?


Bo słyszę jakieś wzdychania
I jakieś głosy mi znane,
Które brzmią strasznie, ponuro,
Wstępując w serce stroskane;

I jakieś blade postacie
Do moich okien się tłoczą:
Patrzą się na mnie szyderczo,
Śmieją się ze mnie i droczą...

I nie pytając: czy wolno? —
Wchodzą do mego mieszkania,
A każda z drwiącym uśmiechem
Przede mną nizko się kłania.

I ciągną w długim szeregu,
Szeleszcząc jak suche liście,
I tańczą para za parą
Przy dzikim wichru poświście.

„Chodź z nami! — wołają na mnie —
„Wszakżeż ty do nas należysz
„Minioną przeszłością żyjesz
„I jeszcze kochasz i wierzysz...

„Ty się nas przecież nie wyprzesz,
„Jak się ci wszyscy wyparli,
„Co myślą, że żyją jeszcze,
„Choć dawno duchem pomarli.


„Chodź do nas! dalej, do koła!
„Z nami zabawisz się pięknie
„I będziesz tańczyć i śpiewać,
„Póki ci serce nie pęknie!

„Lepiej niech pęka odrazu
„W krwawej przeszłości uścisku,
„Niż ma zastygać powoli
„Na brudnem ludzi śmiecisku!

„Masz zostać przez nich zdeptanym
„Lub stać się z nimi zaprzańcem?
„Wolisz pójść w ciemność za nami,
„Bawić się śpiewem i tańcem!”

Tak mnie wołają i kuszą
Coraz to śmielej, natrętniej,
I otaczają mnie kołem...
A w oczach coraz mi mętniej —

I czuję, że mnie unoszą...
Brzmi strasznie wichru muzyka,
Świat się podemną zapada...
Wtem nagle wszystko mi znika —

I pusto w moim pokoju,
Na świecie mroczno i chmurno;
Po szybach deszczyk przygrywa,
A wicher śpiewa nokturno.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Asnyk.