[124]
Na dworze wicher i słota —
Tak smutno, mroczno i chmurno...
Po szybach deszczyk przygrywa,
A wicher śpiewa nokturno.
Tańcują pożółkłe liście,
Tańcują para za parą;
Ja siedzę smutny w kąciku
I w przestrzeń spoglądam szarą.
Czegoś mi tęskno i straszno...
Patrzę bezmyślnie przed siebie,
A coraz ciemniej mi w duszy,
I coraz ciemniej na niebie.
Czy tylko wicher tak jęczy,
Kręcąc się z deszczem dokoła?
Czy tam nikt więcej nie płacze,
Nikt więcej na mnie nie woła?
[125]
Bo słyszę jakieś wzdychania
I jakieś głosy mi znane,
Które brzmią strasznie, ponuro,
Wstępując w serce stroskane;
I jakieś blade postacie
Do moich okien się tłoczą:
Patrzą się na mnie szyderczo,
Śmieją się ze mnie i droczą...
I nie pytając: czy wolno? —
Wchodzą do mego mieszkania,
A każda z drwiącym uśmiechem
Przede mną nizko się kłania.
I ciągną w długim szeregu,
Szeleszcząc jak suche liście,
I tańczą para za parą
Przy dzikim wichru poświście.
„Chodź z nami! — wołają na mnie —
„Wszakżeż ty do nas należysz
„Minioną przeszłością żyjesz
„I jeszcze kochasz i wierzysz...
„Ty się nas przecież nie wyprzesz,
„Jak się ci wszyscy wyparli,
„Co myślą, że żyją jeszcze,
„Choć dawno duchem pomarli.
[126]
„Chodź do nas! dalej, do koła!
„Z nami zabawisz się pięknie
„I będziesz tańczyć i śpiewać,
„Póki ci serce nie pęknie!
„Lepiej niech pęka odrazu
„W krwawej przeszłości uścisku,
„Niż ma zastygać powoli
„Na brudnem ludzi śmiecisku!
„Masz zostać przez nich zdeptanym
„Lub stać się z nimi zaprzańcem?
„Wolisz pójść w ciemność za nami,
„Bawić się śpiewem i tańcem!”
Tak mnie wołają i kuszą
Coraz to śmielej, natrętniej,
I otaczają mnie kołem...
A w oczach coraz mi mętniej —
I czuję, że mnie unoszą...
Brzmi strasznie wichru muzyka,
Świat się podemną zapada...
Wtem nagle wszystko mi znika —
I pusto w moim pokoju,
Na świecie mroczno i chmurno;
Po szybach deszczyk przygrywa,
A wicher śpiewa nokturno.