Noty do Bolesława Śmiałego
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Noty do Bolesława Śmiałego |
Pochodzenie | Wiersze, fragmenty dramatyczne, uwagi |
Redaktor | Wilhelm Feldman |
Wydawca | nakładem rodziny |
Data wyd. | 1910 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
W architekturze stworzyłem monument
ludowej sztuce, skoro po raz pierwszy
sztuka budowę wzięła za instrument
poetyckiego kunsztu i zmysł szerszy
ogarnął motyw prastary, prostaczy.
Mam ten dar bowiem: patrzę się inaczej,
Inaczej, niźli wy, co nie kształcicie wzroku,
dla których stworzył Bóg szablony i szematy,
a duszy poddajecie studenckie tematy,
więc pozwoliłem sobie za rogatką
przejażdzkę myśli odbyć incognito —
i otom naraz znalazł się z kamratką
muzą, dla której tajniki odkryto —
dla której wszystkich tajemnic półmroki
jasne, bo talent feruje wyroki —
i mniejsza o to, czyli Akademije
dochodzeń moich i badań szczegóły
przyjmą, uznają i przyznają premije
za to, że dbałem o format infuły
lub całą walkę z dyrekcyą, z krawcami
uznają za nic, gdym ja przed znawcami
czoła nie schylił i kornie nie pytał,
jaki hełm nosił król, gdy brata witał.
Ja nie uważam wiedzy za rzecz taką,
któraby miała chodzić na dwóch szczudłach,
nie uczyła mnie sztuki także Sada Jakko,
i nie wierzę, by jakiś duch żył w starych pudłach.
Chłop mnie na swoją hetkę nie przerobi,
magnat nie będzie w nawie sztuk sternikiem,
sztuka jest z ducha, stwarza się, nie robi —
a raz stworzona duchem, jest pewnikiem.
Stąd sądzę, że są moje myśli naukowe
równie dobrze, jak myśli znaczonych dyplomem —
Stąd sądzę, że kogo Bóg obdarzył domem
własnym, że mówię — taki, co ma głowę
swoją i wszystko z głowy snuje jak z przędziwa,
bez wielu radców łatwo się obywa.
Więc stąd pewien niepokój przypada na mrówki:
jakto, skąd to, skąd rodem, gdzie paszport, gdzie wiza,
w gęsiem zakłopotaniu wstrząsają makówki
i krzyczą: cherchez la femme, poszukajcie Guiza.
któż to po za tem stoi? pod tem się ukrywa?
A to jest tylko talent — i zwykle tak bywa.
Talent sprawił, żem na ten pomysł wpadł genijalny,
by Piastowiczów w kerezye ustroić,
sharmonizować strój fenomenalny,
z którym się muszą uczeni oswoić.
Jeszcze nie stało o tem nic w gazecie,
Gallus nie pisze, Kadłubek nie plecie,
czego nie było, czego miarę psuje
(tę artystyczną miarę, zwaną mierność),
czy to nie jest już historyi wierność,
historyi tej, co (.....) raduje —
czego (.....) się wtem (...) zdolny,
że nie dość pedantyczny jest i nie dość szkolny.
Bądźcie spokojni, jeźli Bóg pozwoli,
jeszcze was nieraz wprowadzę w te progi,
gdzie panem jedno pani mojej woli
Sztuka (...........)
Jeszcze napiszę, gdy mi się spodoba,
grać w wyobraźni mej zaczną postacie,
jaka to Piastów była pierwsza doba,
jak nic nie warte to co dotąd macie
w sferze dramatu, o Mieszku, Ryhezie,
Ottonie trzecim, wielkim Bolesławie,
jacy (...) byli sprytni knezie,
jak (ślubowali?) Piastowicze Sławie —
ten będzie dramat, i nie myślcie o tem,
czy wam to samo kto mógł mówić potem.
(.............)
1903.
- ↑ Wyraz-to nastroju ducha w czasie pisania „Bolesława Śmiałego“ i komponowania dekoracyj i kostyumów. (Porównać „Świetlicę Bolesławowską“, meble i stroje w teatrze krakowskim, oraz „Lalki Bolesławowskie“, obecnie w Muzeum Narodowem). Poeta daje tu wyraz przekonaniu o naczelnem znaczeniu wolnej, z natchnienia wypływającej, twórczości artystycznej. Opierała się ona u niego na bardzo gorliwych studyach historycznych i archeologicznych, ale dawały one tylko podkład, materyał surowy.
Częściowo był ten wiersz drukowany w „Krytyce“, (nr. II. cz. II. 1910 r.)