Noty do Bolesława Śmiałego

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Wyspiański
Tytuł Noty do Bolesława Śmiałego
Pochodzenie Wiersze, fragmenty dramatyczne, uwagi
Redaktor Wilhelm Feldman
Wydawca nakładem rodziny
Data wyd. 1910
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

NOTY DO BOLESŁAWA ŚMIAŁEGO.[1]

W architekturze stworzyłem monument
ludowej sztuce, skoro po raz pierwszy
sztuka budowę wzięła za instrument
poetyckiego kunsztu i zmysł szerszy
ogarnął motyw prastary, prostaczy.
Mam ten dar bowiem: patrzę się inaczej,
Inaczej, niźli wy, co nie kształcicie wzroku,
dla których stworzył Bóg szablony i szematy,
a duszy poddajecie studenckie tematy,
więc pozwoliłem sobie za rogatką
przejażdzkę myśli odbyć incognito —
i otom naraz znalazł się z kamratką
muzą, dla której tajniki odkryto —
dla której wszystkich tajemnic półmroki
jasne, bo talent feruje wyroki —
i mniejsza o to, czyli Akademije
dochodzeń moich i badań szczegóły
przyjmą, uznają i przyznają premije
za to, że dbałem o format infuły
lub całą walkę z dyrekcyą, z krawcami
uznają za nic, gdym ja przed znawcami
czoła nie schylił i kornie nie pytał,
jaki hełm nosił król, gdy brata witał.

Ja nie uważam wiedzy za rzecz taką,
któraby miała chodzić na dwóch szczudłach,
nie uczyła mnie sztuki także Sada Jakko,
i nie wierzę, by jakiś duch żył w starych pudłach.
Chłop mnie na swoją hetkę nie przerobi,
magnat nie będzie w nawie sztuk sternikiem,
sztuka jest z ducha, stwarza się, nie robi —
a raz stworzona duchem, jest pewnikiem.
Stąd sądzę, że są moje myśli naukowe
równie dobrze, jak myśli znaczonych dyplomem —
Stąd sądzę, że kogo Bóg obdarzył domem
własnym, że mówię — taki, co ma głowę
swoją i wszystko z głowy snuje jak z przędziwa,
bez wielu radców łatwo się obywa.
Więc stąd pewien niepokój przypada na mrówki:
jakto, skąd to, skąd rodem, gdzie paszport, gdzie wiza,
w gęsiem zakłopotaniu wstrząsają makówki
i krzyczą: cherchez la femme, poszukajcie Guiza.
któż to po za tem stoi? pod tem się ukrywa?
A to jest tylko talent — i zwykle tak bywa.
Talent sprawił, żem na ten pomysł wpadł genijalny,
by Piastowiczów w kerezye ustroić,
sharmonizować strój fenomenalny,
z którym się muszą uczeni oswoić.
Jeszcze nie stało o tem nic w gazecie,
Gallus nie pisze, Kadłubek nie plecie,
czego nie było, czego miarę psuje
(tę artystyczną miarę, zwaną mierność),
czy to nie jest już historyi wierność,
historyi tej, co (.....) raduje —
czego (.....) się wtem (...) zdolny,
że nie dość pedantyczny jest i nie dość szkolny.

Bądźcie spokojni, jeźli Bóg pozwoli,
jeszcze was nieraz wprowadzę w te progi,
gdzie panem jedno pani mojej woli
Sztuka (...........)
Jeszcze napiszę, gdy mi się spodoba,
grać w wyobraźni mej zaczną postacie,
jaka to Piastów była pierwsza doba,
jak nic nie warte to co dotąd macie
w sferze dramatu, o Mieszku, Ryhezie,
Ottonie trzecim, wielkim Bolesławie,
jacy (...) byli sprytni knezie,
jak (ślubowali?) Piastowicze Sławie —
ten będzie dramat, i nie myślcie o tem,
czy wam to samo kto mógł mówić potem.
(.............)

1903.






  1. Wyraz-to nastroju ducha w czasie pisania „Bolesława Śmiałego“ i komponowania dekoracyj i kostyumów. (Porównać „Świetlicę Bolesławowską“, meble i stroje w teatrze krakowskim, oraz „Lalki Bolesławowskie“, obecnie w Muzeum Narodowem). Poeta daje tu wyraz przekonaniu o naczelnem znaczeniu wolnej, z natchnienia wypływającej, twórczości artystycznej. Opierała się ona u niego na bardzo gorliwych studyach historycznych i archeologicznych, ale dawały one tylko podkład, materyał surowy.
    Częściowo był ten wiersz drukowany w „Krytyce“, (nr. II. cz. II. 1910 r.)





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Wyspiański.