<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Grochowiak
Tytuł Nowela (I)
Pochodzenie Wiersze wybrane
Wydawca Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”
Data wyd. 1978
Druk Zakłady Graficzne „Dom Słowa Polskiego”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Nowela (I)


Kiedy generałowej Branickiej tramwaj odciął stopę,
Jej ogródek pośrodku podwórza zesechł i zmizerniał.
Siatka, która osłaniała ten skrawek, jak kwef ochrania wdowę,
Stała się szmatą z drutu, łodyg i rupieci,
Na drewnianym stole sczerniał ślad po kartach,
Na żwirowanej ścieżce rozciekła się mysz.

A przedtem — jak pomnę — szlachetna Branicka,
W sukni sprzed wieków, w srebrnym hełmie włosów,
Wnosiła tu z piętra kruche filiżanki,
Dzbanuszki ze srebra, ciastka z margaryny,
I w pozie przejętej z portretu Marii Ludwiki
Oczekiwała trzech swoich Staruszek.

Miała je trzy — nieodmienne — wyszperane
Ze sklepów Desy, ze Szkoły Tańca, z Pensjonatu:
Nakryte wielkimi czarnymi kapeluszami jak rzeką,
Opięte w gorsety, w których trzeszczały szprychy parasoli.

„Ce sont des vieilles” — myślałem po francusku,
A one po francusku piły cienką kawę
I śmiejąc się z francuska, piskliwie, drobnymi rączkami
Oganiały się od pszczół sennych i wielkich motyli.
I dużo mówiły, nie słysząc się nawzajem, bo głuche,
I patrzyły w śmierć swoją przez zazdrostki słonecznika.


Kiedy generałowej Branickiej tramwaj odciął stopę,
Plotka domowa doniosła, że wszystkie pomarły.
Pierwsza przez pomyłkę zjadła igłę przy robocie haftów,
Druga — w kościele — śmiertelnie zaplątała się w różaniec,
Trzeciej nie znaleziono. Może weszła w ścianę?

Spoglądam na gruzy ogródka pośród podwórza,
Rozmyślam o stopie osobnej, kobiecej,
Wiatr biorę na piersi,
Trochę dżdżu na twarz.
Nadeszła jesień. Pora palić w piecu.





Tekst udostępniony jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.