O cudownym obrazie Matki Bożej w kościele OO. Karmelitów w Białyniczach/Nawrócenie się kanclerza Sapiehy
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Nawrócenie się kanclerza Sapiehy |
Pochodzenie | O cudownym obrazie Matki Bożej w kościele OO. Karmelitów w Białyniczach |
Data wyd. | 1899 |
Druk | Drukarnia Władysława L. Anczyca i Spółki |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
XII. Nawrócenie się Leona Sapiehy, kanclerza wielkiego w. ks. litewskiego. Nawrócenie się Sapiehy wielki w swoim czasie miało rozgłos i wielką doniosłość i wpływ nie mały wywarło na nawrócenie się innych. Stanowisko jego w rzeczypospolitej jako kanclerza znakomite, a jeszcze bardziej zacność jego osobista, prawy charakter, wyższe naukowe wykształcenie i rozum niepospolity — świadczyły, że to co uczynił wypływało z głębokiego przeświadczenia i poznania istotej prawdy. Urodzony z rodziców wyznania luterskiego i zapalonych tego wyznania zwolenników, utwierdzony w tych pojęciach na naukach w zagranicznych luterskich uniwersytetach, był szczerze przekonany o prawdziwości tego wyznania i uważał nadto religię luterską za religię rozumną i wolną od błędnych przywidzeń fanatyzmu, gdy jednak jako gorliwy ewangelik: (?!) stale uczęszczając na swoje nabożeństwa do Zboru, wówczas będącego przy ulicy św. Jana i zwanego powszechnie Brogiem (dziś hotel Saski), postrzegł ze zgorszeniem niedbalstwo pastorów w sprawowaniu obrzędów i lekceważenie rzeczy, uważanych za święte, począł zastanawiać się i krytycznie roztrząsać zasady tej luterskiej wiary. Wynikiem tego było, że powziął o jej prawdziwości wątpliwość i czem bardziej badał, tem jaśniej widział tam fałsz i brak logicznego związku we wszystkiem. I tem się właśnie różni wiara prawdziwa od fałszywej, że gdy głębsze poznanie zasad wiary prawdziwej utwierdza w wierze, to ściślejsze zbadanie fałszywej wykazuje całą jej bezzasadność i niedorzeczność, jako przeciwną właśnie rozumowi i zdrowemu nawet rozsądkowi. Poznał tedy Sapieha z goryczą serca, że w rzeczy najważniejszej, od której zależy zbawienie, jest na błędnej drodze i wskutek tego taki go ogarnął niepokój i do tego stopnia uczuł się zatrwożonym obawą o swoje zbawienie, że razu jednego w bezsennej nocy, myśląc o tem, nie mógł się wstrzymać od płaczu. Postrzegłszy to żona jego (Dorota z Firlejów) i dowiedziawszy się o przyczynie, poradziła, żeby się rozmówił ze Skargą. Jakoż przez cały tydzień pokryjomu z nim się naradzał i w końcu łaską Bożą oświecony, postanowił zostać katolikiem — czego i dokonał. Zwykle w każde święto, wedle przyjętego przedtem zwyczaju, wraz z innymi dygnitarzami odprowadzał króla do katedry na Wawelu i następnie ode drzwi kościoła odchodził i szedł na swoje luterskie nabożeństwo do Zboru. Tym razem z niemałym wszystkich zdziwieniem wszedł razem z królem do kościoła i został na całem nabożeństwie, a gdy po kazaniu Skarga wyszedł ze Mszą św., kanclerz tuż przy ołtarzu ukląkł i uczynił przed Skarga publiczne wyznanie wiary świętej z niewymowną radością króla i wszystkich katolików.
Stało się to w połowie 1590 r. w Krakowie w katedrze na Wawelu (ob. Niesieckiego, Kognowickiego i u Dzieduszyckiego – szczegóły – w „Żywocie Skargi“).