O przyjaźni i przyjaciołach

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł O przyjaźni i przyjaciołach
Pochodzenie Akta Babińskie
Wydawca Józef Ignacy Kraszewski
Data wyd. 1844
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


O PRZYJAŹNI I PRZYJACIOŁACH.





O PRZYJAŹNI I PRZYJACIOŁACH.

WIELU bardzo pisali o przyjaźni, a naprzód Cicero, a naostatku u nas podobno w owym traktaciku, wydanym w Dobromilu, co to go poczciwy Żukowski w Wilnie przedrukował, dla tego zapewne, że teraz nikt już traktatu o przyjaźni nie potrafi napisać, chyba zbierając o niéj wieści, jak o malarstwie u Greków i Rzymian, jak — o wszystkich rzeczach zatraconych. Pytam się: kto widział temi czasy żywą przyjaźń i żywych przyjaciół? Pojmuję doskonale nienawiść, miłość, namiętność, szacunek, przywiązanie; ale co to się zowie przyjaźń?
Czy to ten spokojny nałog, co przywiązuje dwóch ludzi do siebie, jak konia i capa, razem w stajni stojących?
Czy to utwor zgodności charakterów? (A dowiedzioną jest rzeczą, że zgodnych charakterów ludzie na śmierć się z sobą nudzą i sobą gryzą).
Czy to harmonja charakterów? (Pytam się: gdzie ją znajdziesz?)
Czy to wreście cóś jakby braterstwo duszne, słodkie, poczciwe?
Przyjaźń, jaką nam odmalowali starożytni, przyjaźń Oresta i Pilada, to połączenie, poświęcenie dla siebie, to namiętne ukochanie wzajemne, ta gotowość na wszystko, przyjaźń taka dziś należy do krainy, w któréj żyją gryfy, fenix, sfinx, centaury i t. d. Przyjaźń ta znajduje się u nas, malowana, pisana, kłamana, ale żywéj niémasz. Nawet zważcie, że jéj teraz wcale już nie opisują poeci i pisarze — tak w nią nie wierzą.
Cóż to teraz przyjaciel?
Przyjaciel — to narzędzie, posługacz, powiernik, szkatułka, kuchnia, co chcesz; przyjaciel, to ten, z którym będąc sobie bez ceremonji, karmisz go najgorszém, poisz najkwaśniejszém, witasz niegrzecznością, żegnasz szyderstwem; przyjaciel, to ten, co się za nic nie gniewa i daje sobie jeździć po nosie; przyjaciel jeszcze, to ten, co ci pochlebia; przyjaciel, co ci plotki znosi; przyjaciel, co ci pieniędzy pożycza (a to nie swoich), ach! i wieluż jeszcze!
Wszystko to przyjaciele!
Teraz przyjaciel, przetłómaczony na nowożytne języki, co do słowa, znaczy — narzędzie. Do czego? Różnie bywa użyty, ale zawsze to narzędzie tylko do zabicia czasu, do zrobienia interesu, do wyszukania pieniędzy, czasem do zbałamucenia żony nawet. W przyjaźni teraźniejszéj jest poświęcenie także, ale z tą różnicą, że dawniéj poświęcano się dla przyjaciół, a teraz przyjaciół się poświęca!
Wielka rzecz poświęcić przyjaciela, kiedy ich kopami, jak ekonomów na służbę, stręczy ci się po ulicach? Stracisz jednego, masz natomiast dziesięciu. Za drugą wizytą, za trzecim listem, niezawodnie już przyjaciel.
Biedny Puszkin narzekał na przyjaciół; o! czemuż lepiéj, sprawiedliwiéj, nie oburzał się na przylepienie tego imienia do istot bez duszy, jak płaskorzeźby albo złamanéj starożytnéj kolumny do lepianki pastuszéj? Tak dziś sponiewierano to imie!
Wyidealizowano miłość nowszemi czasy, a zbłocono imie przyjaźni, tak, że na prawdziwego przyjaciela trzebaby imienia nowego. I zważcie, jak to zawsze język maluje historją czasów — mówi się: prawdziwy przyjaciel, bo najwięcéj jest nieprawdziwych; a nie można bez śmieszności powiedzieć: prawdziwy kochanek, bo każdy kochanek prawdziwy, choć może nie na długo.
W towarzystwie prezentuje się zwykle każdego gospodyni domu, tém:
— Mój przyjaciel, Pan.... —  — Dawnoś go poznał? —
— Wczoraj wieczorem. —
Oczéwiście musi się nazwać przyjacielem, bo jakie mu dać imie? Przyjaźń, to széroki chomąt na wszystkie konie; czasem na osłów nawet; choć komu karku nadetrze, cóż to szkodzi?
W miarę jak cywilizacja postępuje, przyjaźń i gościnność znikają. Będą to wkrótce dwie cnoty bajeczne, których szukać trzeba będzie u dzikich ludzi, u barbarzyńskich narodów. Znamie wieku, miłość własna, intronizowana w sercu i w głowie, któréj nikt się już nie wstydzi, któréj wszyscy wszystko poświęcają, uczyniła przyjaźń niepodobną. Co dziś obchodzi najbardziéj człowieka? jużciż nie pozyskanie przyjaźni, nie zarobienie na szacunek, na spokojność sumienia, ale pozyskanie jak największéj summy dobrego bytu, majętności, bogactwa. Zawsze ceniono złoto od niepamiętnych czasów, ale nigdy tyle co dziś. Dawniéj przynajmniéj poeci i filozofowie zwali je

— podłym kruszcem. —

Dziś nawet poeci tego nie potrafią, chyba staréj szkoły, i to przez czyste naśladownictwo bez uczucia.
Przyjaźń, to była cnota innych zupełnie czasów, czasów bohatérskich, czasów poświęceń i heroizmu: bo przyjaźń nie ostoi się bez ofiar; a dzisiejsi ludzie nie pojmują ofiary, chyba upewniwszy się, że za nią wróci podwojony kapitał.
Nie darmo — stoi na chorągwi wieku napisano. Wszyscy popychają się, rwą, biegą, pędzą, padają, roztrącają — ku nabyciu fortuny. Jestże tu czas myśleć o przyjaźni i obciążać się przyjacielem? Dawniéj także robiono fortuny, ale spokojnie, powolnie, rachunkiem, oszczędnością, dziś prędko albo nigdy. Starosta lub kapucyn. I na co się zda przyjaciel, gdy rachub i widoków powierzyć nie można, gdy na ich utajeniu często zależy wygrana?
Ilekroć słyszę mówiących o przyjaźni, o przyjacielu, zawsze się rozśmieję. Jest to słaba lokucja, którą posłyszysz w ustach tych, co jeszcze mówią o Apollinie i Muzach; młode pokolenie, nawet w wieku przyjaźni, już jéj nie pojmuje, już potrzeby jéj nie czuje, nie rozumié słodyczy. Za sto lat zastanawiać się będą, czy przyjaźń istotnie exystowała kiedy, i czy tylko nie jest ona zmyśleniem czystém?

















Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.