O rymotworstwie i rymotworcach/Część II/Pożegnanie Hektora z Andromachą

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł O rymotworstwie i rymotworcach
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


Pożegnanie Hektora z Andromachą, wyjęte z Iliady xięgi VI.

Taką słysząc odpowiedź wiernej służebnice,
Nazad Hektor obszerne przebiega ulice.
Gdy przeszedłszy przez miasto, był pod Scejską bramą,
I w pole trzeba było iść drogą tąż samą,
Tam bogato posażna zabiega mu żona,
Andromacha, wielkiego córka Ecyona,
Który dziedziczył Teby, lasami okryte,
Nad Cyliki trzymając berło znakomite;
Tę więc sobie poślubił Hektor, mąż chwalebny.
Bieży naprzeciw męża : na rękach służebny
Syn maleńki, jedynak, jak wschodzące zorze.
Tyś go Skamandrem, zacny nazywał Hektorze,
Inny Astyanaxem : sam bowiem od zgonu
Ochraniał wielki Hektor mury Ilionu,
Patrząc rycerz na syna, uśmiechnął się skrycie,
Andromacha zaś przed nim łzy lejąc obficie,
Bierze za ręce męża i tak mówić pocznie :
« Mężu ! męztwo cię twoje zgubi nieodwłocznie;
Nie masz żadnej litości nad dziecięcia głową,
Ni nademną nędznicą, wkrótce twoją wdową.
Na jednego Achiwi wszystkie złączą siły,
I odbiorą ci życie : Ach! mój mężu miły!
Jeśli cię mam postradać, obym legła w grobie!
Nie masz dla mnie pociechy żadnej już po tobie.
Smutki mnie gnębić będą aż do dni ostatka.
Zginął ojciec, kochana zginęła mi matka,
Ojca zabił Achilles, gdy Teby w perzynę
Obrócił, silną możnych Cylików dziedzinę.
Tam potkała ostatnia Ecyona dola,
Jednak zbroi nie złupił, szanując w nim króla,
Ale ją z ciałem spalił, wysypał grób, który
Okryły drzewem Nimfy, pana niebios córy.
Siedmiu braci, rodzeństwa zaszczyt i kochanie,
Wszystkich w jednym dniu posłał w podziemne otchłanie
Kiedy paśli na górach liczne ojca trzody.
Matkę zaś co trzymała Hipoplaku grody,
Tu z sobą przyprowadził z innym razem łupem,
Później na wolność puścił za drogim okupem.
Ale bogini lasów na nią się zażarła,
I w domu ojca życie strzałami wydarła.
Tyś mi ojcem, tyś matką, kochany Hektorze,
Tyś mi bratem, ty mężem w dni kwitnących porze.
Zostań tu, zbyt rycerską nie uwodź się cnotą,
Nie zostawiaj mnie wdową, a syna sierotą!
Wstrzymaj wojska pod gajem; rada ta niepróżna,
Stamtąd bowiem najłatwiej na mur wstąpić można.
Trzykroć już doświadczali Danajscy wodzowie,
Atrydy, Idomenej, Tydyd, Ajaxowie :
Czy oni z wieszczka rady jakiego tam przyśli,
Czy też ich poprowadził własnej zapęd myśli.
Na to Hektor największy wódz na krwawe boje :
« Kochana Andromacho, czuję żale twoje.
Leczby Trojan i Trojek głosy mnie przebodły,
Gdybym się zdala boju chronił, jak mąż podły.
Nie, nie może się serce moje upośledzać,
Chcę najżwawsze Trojany do boju uprzedzać,
Moje i ojca chwałę utrzymać przykładnie.
Wiem ja, iż przyjdzie ten czas, kiedy Troja padnie,
Kiedy wielki, wielkiego ludu król polęże,
A z nim zginą Trojańscy straszni dzidą męże.
Ale nie tak się lękam Trojańskiej zaguby,
Nie tak ojca Pryama i matki Hekuby,
Ani kochanych braci; choć nieprzyjaciele
Rycerskich dusz na placu położą tak wiele;
Jako nad twoim stanem serce mi się krwawi!
Gdy cię weźmie wódz Grecki, wolności pozbawi.
Pod groźną panią nędzne będziesz życie wiodła,
Z Messei nosić wodę, lub z Hypery źrodła.
Tak twardy zgotowany los dla królów córy!
Wtenczas widząc płaczącą, rzecze z Greków który,
Oto żona Hektora, co niegdy pod Troją
Pierwsze męże przechodził walecznością swoją!
Czem obudzi ból w sercu i męża żądanie,
Któryby cię w tak smutnym poratował stanie.
Lecz w przód niech padnę trupem, niż ujrzę twe płacze,
Niż twe jęki usłyszę, lub więzy obaczę. »
Rzekł i wyciąga ręce do swojego syna,
Krzycząc na mamki łonie tuli się dziecina,
Ojca się kochanego przeląkłszy widoku.
Tak miedź błyszcząca straszna niemowlęcia oku,
I pióra, co się wznoszą na wierzchu przyłbice :
Uśmiechnęli się z próżnej bojaźni rodzice,
Zaraz Hektor zdjął szyszak, co mu syna trwożył,
I błyszczące pokrycie na ziemi położył,
A dawszy słodkie dziecku swemu całowanie,
I kołysząc go zlekka, bogów prosi za nie.
Jowiszu i bogowie! niech przy waszym względzie,
Syn mój między Trojany, jak ja sławnym będzie,
Niechaj z odwagą berło dziadowskie dziedziczy.
Gdy wróci z boju, pełen zwycięzkiej zdobyczy,
Niechaj kto wówczas powie : on ojca przechodzi,
Niech się tem słowem matce uradować godzi. »



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.