O rymotworstwie i rymotworcach/Część V/Baszty rozwalonej Pieśń I
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | O rymotworstwie i rymotworcach | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
Śpiewam, lutnia dopomaga
Tony czułowdzięcznemi,
Jak Alcydama odwaga,
Pana Mangonu ziemi,
Lazerakową przemaga
Spory, bitwy srogiemi.
Jaki skutek ta zajadła
Walka wówczas powzięła,
Jak straszna wieża upadła,
I na gruzach spoczęła.
Piękna Muzo! Co szafujesz,
I dowcipem i wdzięki!
Jeżeli mnie udarujesz
Twojej chwałą poręki,
Gorycz przykrą ocukrujesz.
W uśmiech zmienisz te jęki.
Kaliopa zbytnie ostra,
Tyś Talio łagodna,
Co nie nada twoja siostra,
Zdarz, żądaniom dogodna.
Wy! wdzięcznego Barberynu
Zbyt szczęśliwi mieszkance,
W odgłos rycerskiego czynu,
I na dzielne wybrańce,
Rzućcie prace, garstką gminu
Zbierajcie się na tańce :
A kiedy w nich gust weźmiecie,
Jak się tego spodziewam,
Na murawie odpoczniecie,
Ja wam piosnkę zaśpiewam.
Wówczas kiedy świegotliwe
Bąki, świerki bujały,
I skrzydełka śklące, żywe,
Wdzięcznie rozpościerały,
Pastereczki czarnobrywe,
I pastuszki śpiewały :
Wiejska tłoka, gdy czas niesie,
I obrządek ich szczery,
Obchodziła w blizkim lesie
Uroczystość Cerery.
W łące wdzięcznopołożystej,
Którą kwiaty usłały,
Gmach się wznosił rozłożysty,
Kolumny go wspierały :
Śklnił się nadal szczyt złocisty
I przysionek wspaniały.
Na obrządek i odgłosy
Szły pasterze i żeńce,
Kształciły go zewsząd kłosy,
Kształciły go i wieńce.
Dzień nastaje pożądany,
Już się zorzą gmach łyska,
Lud się ciśnie nieprzebrany,
I zdaleka i zbliska :
Zbliżają się i kapłany.
Na dostojne igrzyska,
Odzież ich była wspaniała,
Od jedwabiu i złota,
Zewsząd cześć bogini brzmiała,
Zewsząd brzmiała ochota.
Starzy patrzą na ofiary,
Co kapłany sprawiają,
Ale co wiek zważa stary,
Młodzi tego nie znają.
Odzywają się fujary,
Wrzaski zewsząd nastają.
Na murawie młodocianej
Rzezką zabaw koleją,
Chłopcy, dziewki na przemiany
Igrają się i śmieją.
Wielbi młodzież żyżne żniwo,
Korzyść pracy, dar czasu.
Jaki taki rwie się żywo,
I do skrzypców i basu.
A lud go się zszedł na dziwo,
I z doliny i z lasu,
Patrząc, słysząc, jak wokoło
Odzywa się muzyka,
Podskakuje, i wesoło
Na przemiany wykrzyka.