O rymotworstwie i rymotworcach/Część VI/Brytanik, wyjątki
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | O rymotworstwie i rymotworcach | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
Przystąp, i siądź, Neronie. Na twe podejrzenia,
Wymagają odemnie usprawiedliwienia.
Ani wiem, jakie potwarz zarzuca mi zbrodnie;
Wszystko, com uczyniła, okażę dowodnie.
Panujesz... z twego rodu dobrześ o tem wiedział,
Jak wielki między tronem, a tobą był przedział.
Prawa krwi mojej, które szanował świat cały,
Próżny tobie bezemnie zaszczyt zostawiały.
Gdy matka Brytannika wczesnym legła zgonem,
Łoże cesarskie na łup było wystawionem.
Z tylu piękności, które szukając tej chwały,
Wsparcia u wyzwoleńców Cezara żebrały,
Pragnęłam łoża jego, myśląc o sposobie,
Jak, osiadłszy na tronie, zostawić go tobie.
Zniżyłam się, Pallasa szukając poręki :
Pan jego, który codzień widział moje wdzięki,
Nie postrzegając jawnej w czuciach swych różnicy,
Powziął nieznacznie miłość z oczu synowicy.
Lecz krew, którąśmy w jednym wyczerpnęli rodzie,
Do kazirodnych związków była na przeszkodzie.
Nie śmiał pojąć Klaudyusz córki po swym bracie,
Ale wyrok powolny zyskawszy w senacie,
Pojął mnie, i Rzym klęknął przed mojem obliczem,
Było to dla mnie wiele, dla ciebie zaś niczem.
Wszedłeś w dóm Klaudyusza za moją przyczyną,
Zaślubiłam ci córkę Cezara jedyną.
Sylan, który ją kochał, natychmiast utracił,
I pierwsze twoje szczęście krwią własną zapłacił.
Nie dość na tem. Czyż była ta myśl do pojęcia,
Aby Cezar nad syna przenosić miał zięcia?
Jam to sprawiła; Pallas stanął z mojej strony;
Przybrał cię cesarz, radą jego zwyciężony,
Mianował cię Neronem ku większej ozdobie,
I chciał część władzy swojej przed czasem dać tobie.
Wszyscy natenczas mając przeszłość na pamięci,
Postrzegli, dokąd moje zasięgały chęci.
Wtedy widząc upadek Brytannika bliski,
Głośne przyjaciół jego powstały utyski.
Jednych obietnicami pozyskałam zdanie,
Najzuchwalszych posłałam na wieczne wygnanie.
Sam Cezar chcąc, ażebym przestała się żalić,
Musiał od syna swego tych wszystkich oddalić,
Którzy mu, wierność swoje przysiągłszy do zgonu,
Mogliby jeszcze drogę otworzyć do tronu.
Nie dość na tem. Do władzy nad nim i dozoru
Sama mu wyznaczyłam ludzi z mego dworu.
Dla ciebie zaś wybrałam tych nauczycieli,
Którzy z cnot i rozumu powszechnie słynęli.
Sławę mając na względzie, nie dworskie starania,
Przyzwałam z półków naszych, przyzwałam z wygnania
Senekę i Burrusa, którzy dziś tak śmiało....
Wtedy cnoty ich całe państwo uwielbiało.
Ja, trwoniąc Klaudyusza skarby i dostatki,
W imieniu twojem hojne czyniłam wydatki.
Widowiska i dary, łaski i pochwały,
Serca dla ciebie ludu i wojska jednały,
Wojska, które czas przeszły wspominając miło,
W tobie ojca mojego Germanika czciło.
Klaudyusz kończąc wtedy życie nadwątlone,
Otworzył wreszcie oczy snem długim zamknione :
Poznał swój błąd; a pełen smutku i obawy,
Zaczął żałować syna i swojej niesławy.
Chciał zgromadzić przyjaciół : lecz późno już było,
Straż jego, dwór i łoże, wszystko mnie służyło.
Spełzła bez skutku czułość jego i życzenia
Uczyniłam się panią reszty jego tchnienia.
A pod pozorem przykrej ulżenia mu męki,
Taiłam mu przy zgonie płacz syna i jęki;
Umarł. Tysiączne wieści krzywdzą Agryppinę.
Wstrzymałam śmierci jego pośpieszną nowinę.
A wtenczas, kiedy Burrus wysłany odemnie
Przysięgę wojsk dla ciebie odbierał tajemnie,
Kiedyś ty do obozu śpieszył w moje imie,
Gdy ofiary płonęły na ołtarzach w Rzymie;
Wtedy naród fałszywej uwierzywszy mowie,
Pytał się o zmarłego pana swego zdrowie.
I gdy wreszcie przez jawną wierności przysięgę
Stwierdziły półki rządu twojego potęgę,
Ujrzano Klaudyusza, a lud niespodzianie
Poznał razem śmierć jego i twe panowanie.
Wszystko, com rzekła, rada na pamięć ci wiodę.
Oto są moje zbrodnie. Jakąż mam nagrodę?
Dopiąwszy tyle szczęścia przez moje staranie,
Ledwieś pół roku wdzięcznym okazał się za nie.
Zatrzeć uszanowanie pragnąc najgoręcej,
Udawałeś, Neronie, że mnie nie znasz więcej.
Widziałam, jak Seneka i Burrus, zuchwali
Przepisy niewierności w twój umysł wpajali,
Ciesząc się, żeś ich w sztuce przewyższył zmyślania.
Widziałam, jak niegodni twego zaufania,
Oton i Senecyon, rozwiozłe młokosy,
Wielbili twe rozkoszy pochlebnemi głosy.
A kiedym ja, na twoje pogardy zbolała,
O przyczynę się ciebie tylu krzywd pytała;
Ty, jak niewdzięczny, który wstyd ma w małej cenie,
Odpowiedziałeś matce przez nowe zhańbienie.
Dziś przyrzekam Junią dać Brytannikowi,
Cieszą się, że mój wybór szczęście ich stanowi.
Cóż ty czynisz? Junią porywasz, Neronie :
W jednej nocy twe serce miłością jej płonie.
Widzę, że Oktawia już ci jest niemiła,
Że ma zejść z tego łoża, gdziem ją umieściła :
Wyganiają Pallasa, Brytannik pojmany,
Dla matki wreszcie twojej gotujesz kajdany.
Burrus śmie hardą rękę w znieść na Agryppinę.
I gdy ty, znając własne występki i winę,
Powinieneś był pierwej gniew matki przebłagać,
Ty, ty masz tłumaczenia odemnie wymagać?