O rymotworstwie i rymotworcach/Część VII/O Szczęśliwości
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | O rymotworstwie i rymotworcach | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
I na toż żyć mam tylko, ażebym narzekał?
Czegożem się w przeciągu dni moich doczekał!
Zamiast czucia radości, trapię się i nudzę,
Jakże dojść szczęścia, którem ustawnie się trudzę?
O Kleancie! wśród złota tyś tylko szczęśliwy!
Widzę go, iż się cieszy; jednakże troskliwy
Uśmiecha się gdy liczy, ale marszczy znowu.
Czyliż nie dość ma jeszcze szczęsnego połowu?
Zamknął skrzynią z pośpiechem, i nadstawia ucha,
Czyli kto poza drzwiami kryjomo nie słucha.
Dają znać do obiadu. Odmienia się postać,
Co czynić? iść do stołu, czy u skrzyni zostać?
Przecież poszedł. — Lecz pierwej niż siadł do pieczeni,
Zamknął skarbiec. To niedość : zamknął drzwi od sieni.
Siadł: choć mało na stole, jemu się zda wiele.
Dziś środa, a tu bankiet, jak żeby w niedzielę,
Radzi żonie jeść skromnie, bo to jest na zdrowie :
Dzieciom, że chleb niestrawny, dał go po połowie.
Takażto z bogactw korzyść? — Ma — użyć nie może,
Być głodnym wśród sytości, broń mnie Panie Boże.
To mito prawy bogacz, co hojnie używa,
Lipinus umie użyć, do siebie mnie wzywa.
Dóm wspaniały, począwszy od schodów do dachu
Śklni się złoto w ozdobnych przysionkach i gmachu.
Co tylko kunszt mógł zdziałać, wszystko się tam mieści,
Łudzący malowideł widok oko pieści.
Rzeźby dziwią, a każdy posąg jakby żywy :
Wskróś przejęty krzyknąłem, o jakżeś szczęśliwy!
Mylisz się, odpowiedział, i pozór cię łudzi,
Ten, któremu zazdrościsz, najnędzniejszy z ludzi.
Co mi po wspaniałościach, przepychu i złocie?
Wolałbym jeść suchary po ciężkiej robocie;
Niż mieć takich, jaką mam i żonę, i syna.
Omyliłem się — a gdy nowa się chęć wszczyna,
Wiedząc, iż Alcest nie ma i żony i dzieci,
Pomyśliłem, iż może szczęśliwy ten trzeci.
Młody, bezżenny, z gustem i sposobem na to,
Dzielił się z przyjaciółmi dostatnią intratą;
Poznałem go, zwierzył się, iż wydatek stracił,
Pozbył zdrowia na ucztach, niewdzięcznych zbogacił :
A wpośród gmachów, w których niegdyś dokazywał,
Wlokąc ciężar dni nudnych nędzarz dogorywał.
Więc stawa szczęśliwością. — Być za życia dzielnym,
Po śmierci u następców zostać nieśmiertelnym,
A umysłu wzniosłego zapędem i skokiem,
Przejść zamiar, wznieść się górnie i stać się wyrokiem.
Sławo! bądź moiem bóztwem, lotnem wzniosły skrzydłem,
Obłoczny, uwielbiaczów tuczę sie kadzidłem :
Więc szczęśliwy. — Bynajmniej. — Skrzydła wybujałe,
Kadzidła przesadzone nie bywają trwałe.
Zawodzi się, o sobie kto wiele rozumiał.
Tłok pisarzów, a mało ktoby pisać umiał.
Ale nie ja — być może. — Wiek nadwątla siły,
Późne prace, nie takie, jakie pierwsze były.
Ci co z nas korzystali, grożą, iż nas przejdą,
Ci co po nich, i bez nas może się obejdą.
Więc kiedy nie jest szczęściem, rozkosz, sława, złoto,
Zwiedzion, gdzież je mam znaleźć? w tobie święta cnoto.