O sądach nuncyaturskich
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O sądach nuncyaturskich |
Pochodzenie | Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III |
Wydawca | Edward Raczyński |
Data wyd. | 1840 |
Druk | Drukarnia Walentego Stefańskiego |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
O sądach nuncyaturskich.
Wszystkie sprawy o dziesięciny i fundusze, o zapisy, o testamenta świeckich osób dla duchownych czynione, albo od duchownych czynione, o spadki po zmarłych bez testamentów duchownych, o prowizye kościołom, albo duchownym osobom należące zaległe, o długi duchowne osobiste, o wiolencye gruntów, i inne wszelkie zakłócenia między świeckimi i duchownymi wydarzone, jurysdykcyi duchownéj podlegały; a przeto ze wszystkich konsystorzów koronnych i Litewskich, obrządku łacińskiego i greckiego, do nuncyatury spływały, niewspominając spraw rozwodowych, spraw o beneficya, i spraw de vita et moribus spiritualium, które tylko po dziś dzień przy jurysdykcyi duchownéj pozostały. Dla tak tedy wielkiego nacisku spraw zewsząd, sądy nuncyaturskie były konsyderowane, między najpierwszemi w kraju; sprawy też w nich dla téjże przyczyny, jak w trybunale, albo w assessoryi leniwo się odbywały. Lat kilka trzeba było czasu, nim sprawa między osobami miernemi doszła, bo i to przeszkadzało, że sprawy nieszły na stół porządkiem, ale podług woli sędziego, za promocyą przyjaźni, lub mocnéj rekomendacyi; nuncyusz sam nie sądził, tylko audytor Włoch rodem, i czasem świecka osoba żadnego duchownego tytułu, ani święcenia nie mająca. W prawach jednak wielkiéj importancyi miedzy osobami pierwszéj rangi, zasiadał czasem sam nuncyusz z audytorem; patronowie stawali ciż sami w assessoryi, indukowali bardzo krótko językiem łacińskiem, namieniając tylko jak najzwięźléj treść sprawy, i z którego gradusu postępuje do drugiego. Naprzykład: pierwszy raz na stół wniesiona, prosiła o dekret communicationis documentorum; drugi raz przyszedłszy, postępowała od probandum suas incubentias; trzeci raz, jeżeli rzecz wyciągała na inkwizycyą; czwarty raz, ad apertionem retuli, i tak z jednego gradusu pomykała się do drugiego, aż do ostatniego, który nazywał się terminem pro servati. Dekret takowy wyrażał się temi słowy: reverendissimus Dominus, judex visis videndis considerandis sententiam tulit illamque oportuno tempore publicare declaravit. Po takim dekrecie, już nic do expedycyi nie brakowało, tylko łaski sędziego, aby sentencyą publikował; ale ta łaska była najtrudniéjsza i czasem rok i drugi odwłóczona; co się zaś tyczy sposobu, którym patronowie informowali sędziego, wszystko się działo piorem. Agenci patronów dobrze już w prawie przekrzesani, przychodzili do ksiąg nuncyaturskich, jeden z strony pozywającéj, w tychże księgach zapisywał pozwanemu imieniem pryncypała swego; drugi od pozwanego odpisał na nią z przydatkiem, jeżeli miał jakie pretensye; pierwszy obaczywszy w aktach odpowiedź, znowu powtórnie na nią replikował, a drugi podobnież jak pierwszy zbijał ją swojemi racyami, i to wszystko było w księgach zapisane. Po takich induktach i replikach, patronowie składali dokumenta w ręce pisarza nuncyaturskiego, który się tu nazywał pisarzem, albo kanclerzem; do tych dokumentów, przydawał informacye z racyami, argumentami rozmaitych praw duchownych rzymskich i krajowych synodalnych, tudzież sejmowych, gdy wyciągała potrzeba przywodami, oznaczając księgę i kartę, z któréj jakie prawo było powiedziane, i to wszystko w jeden plik pieczętowali, zapisując na wierzchu, do czyjéj sprawy należały te papiery. Audytor podług czasu i woli rewidował te pliki, czytał wszystkie indukty, dokumenta i informacye, nakoniec przydał swoję sentencyą wspartą racyami, dla których odrzucił obrony jednéj strony, a przychylił się do drugiéj; to zrobiwszy, oddał nazad kanclerzowi, który za ingrossowawszy cały proces do ksiąg, wydawał rekurującym stronom, przeczytawszy go wprzód w obecności audytora. Jeżeli appellacya była założona do Rzymu, auditor bez odwłoki dawał na nią rezolucyą, czy jéj dopuszczał, i już było po sprawie. Odprawiały się te sądy w Warszawie, w pałacu Teatyńskim, w którym stawał nuncyusz.