[2]
Ubiegły rok przeszedł mi znakomicie,
Uleciał szybko, i bystro jako strzała,
Bo też to zawsze tak bywa, ot widzicie,
Gdy człowiek myśli i wciąż dla drugich działa,
[3]
W sam Nowy rok był obiad u magnata,
O szóstej w sali światła zajaśniały.
Było tam nudno wśród wielkiego świata,
Lecz za to obiad... obiad był wspaniały!
W sprawach nauki mnóstwo różnych głosów,
Płynęło bystrym i szumnym potokiem...
Świat idzie śmiało wśród zawistnych losów,
A my z nim szybkim postępujem krokiem.
Jadłem więc obiad na wspaniałej sali,
Nie zapomniałem o potrawie żadnej,
Nie pomnę wprawdzie, o czem tam czytali,
Ale w ogóle... obiadek był paradny.
Z nauką, sztuka była wówczas w parze,
To niby słaby bluszcz czepił się dębu liści,
I dzisiaj jeszcze często o tem marzę,
Jaki obiad w resursie sprawili artyści...
Dywany cudne, lustra, firanki, zastawy,
Mówili i o sztuce, a gust mieli wytworny,
A jakie wina... była tam kwestja wystawy,
Ale w ogóle... ten obiad był wyborny.
Należąc sam do grona gospodarzy,
Na każdym zjeździe bywałem gorliwie,
Słuchaliśmy przeróżnych mów bajarzy,
Że nieraz miejsc zabrakło już prawdziwie.
Jaśniały tam w harmonji arcy-miłej,
Nauki blask i blask zwierciadeł w sali,
Szczególniej poncze zapachem nas wabiły,
Ależ był obiad... jak już nie idzie dalej!
Ubiegły rok pamiętam doskonale,
Oto naprzykład wpośród spraw bieżących,
Między innemi było w karnawale
Otwarcie klubu... klubu dla służących,
Już to dyskretność zawsze mam we zwyczaju
W stosunkach z ludźmi — i takt niepospolity,
Jam się nie skrzywił siedząc choć przy lokaju,
Ale był przytem no... obiad wyśmienity.
[4]
Sprawom społecznym poświęcam me wczasy,
I własną korzyść dla tych celów tracę,
Więc jadłem obiad za pomyślność prassy,
Więc jadłem obiad za kobiecą pracę...
Za powodzenie komedji i baletów,
Za dramaty, opery i tragedje liczne,
Niech djabli porwą... ja schudłem wśród bankietów,
Jednak w ogóle obiady były śliczne.
Stroniąc wytrwale od mdłych nihilistów,
W poważnych myślach zawsze pogrążony,
Byłem przez grono cnych ekonomistów
Na świetny obiad także zaproszony.
Robiono tam rachunki i bilanse,
Ja sam zrobiłem wynalazek znaczny,
Że rok obiadów uszczuplił me finanse,
Ale co prawda... obiad był bardzo smaczny.
Jak też rok przeszedł, ani się obejrzałem,
Próżniactwo nawet i na myśl mi nie wpadło,
I Nowy-rok szampanem przywitałem,
I obiad znów w licznem gronie się zjadło.
Były tam mowy, zbijano różne zdania,
Obiad się skończył, kiedy już świtało,
Kwestje zostały, tak, bez rozwiązania.
Ależ był obiad... obiadek jakich mało!
Klemens Junosza.