[132]JAN RICHEPIN.
OCEANO NOX.
Lekka flotyla w ciszy godzinę —
Przez fale sine, mknąc się, przechyla.
Sternik samotny, marynarz młody
Z wiatrem w zawody, śpiew nuci lotny.
Zachód wspaniale mdłe chmurki pędzi:
Na nieb krawędzi błyszczą opale.
Morze zielone — tchem wieczorowym,
Mrocznym — różowym w krąg otoczone.
Błysk ten rozczula jak kiedy dziewczę —
Słodko coś szepcze i pierś przytula.
W tem śród odmętu blask ten rozpierzchnie —
I wnet powierzchnię nieb firmamentu
Jasny — głęboki półcień otoczy:
Nie dojrzą oczy nic ponad mroki. —
[133]
Na zgasłej fali znikły promienie —
Mroczą ją cienie zrdzewiałej stali.
I wtedy wdowa o czarnych włosach —
Ziemi — w niebiosach lśni hebanowa...
Skarby urocze światu pokaże —
i w ognia żarze kładzie w warkocze —
W senną zasłonę, w welon pomięty —
Swe dyamenty, gwiazd swych koronę.