[108]DO CENSORYNA.
VIII.
Donarem pateras, grataque commodus.
Mym przyjaciołom radbym Censorynie
Rozdawać bronzy, ofiarne naczynie;
Lub mężnych Greków nagrodę: trójnogi. —
I twój dział pewnie byłby nie ubogi,
Gdybym w mym zbiorze te twory posiadał
Którym Parhazius, lub Skopas wdzięk nadał,
Ów kolorami, ten dłutem mistrzowsko
Tworząc człowieka, albo postać boską.
Nie stać mię na to; takich kosztowności
Dom twój nie pragnie, umysł nie zazdrości.
[109]
Lecz pieśni lubisz — jam ci je dać gotów,
I opowiedzieć wartość ich przymiotów;
Wszak przez pisane publiczne pomniki
Z grobów nie wstają wielkie wojowniki;
Bo ni ucieczka, ni Annibalowe
Groźby, na jego odwrócone głowę;
Ani pogorzel bezbożnej Kartagi,
Nie dały sławie Scypiona tej wagi,
Ni go podniosło wyżej owe miano
Afrykańskiego, jakie mu nadano,
Nad to, co o nim wieszcz kalabrski śpiewa.
O kim pieśń milczy — niech się nie spodziewa
Cnót swych nagrodę zyskać. Nie wiem czyli
I Romul z Marsa urodzon i z Ilii
Raz zapomniany, mógłby w wieki płynąć?
I Eakowi nie dały też zginąć
W Styxie, na wyspy wiodąc go fortunne
Wieszczów cudowne słowa i piorunne.
Pieśń cnych wyrywa ze śmierci objęcia;
Ona im daje takie wniebowzięcia,
Że Herkul z Bogi zasiada do stołu;
A z wzburzonego aż do dna żywiołu
Kastor z Poluxem ratują żeglarzy,
Śląc im promyki opiekuńczych twarzy.
[110]
Również i Liber w wianku z winnych liści
Kto się doń uda, modły jego ziści.