Odczyty o poezyi polskiéj w pierwszéj połowie XIX. wieku/Przedmowa
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wstęp do Odczytów o poezyi polskiéj w pierwszéj połowie XIX. wieku |
Pochodzenie | Odczyty o poezyi polskiéj w pierwszéj połowie XIX. wieku |
Wydawca | Księgarnia J.K. Żupańskiego |
Data wyd. | 1870 |
Druk | Józef Ignacy Kraszewski |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W r. 1867. szczupłe gronko młodzieży polskiej, uczęszczającej na wszechnicę wrocławską, przerażone zostało nagłą, piorunującą wieścią o zgonie swojego ukochanego profesora i duchowego przewódzcy prof. Wojc. Cybulskiego. Tegoż dnia jeszcze wykładał on zgromadzonym na odczyt słuchaczom rzecz o runach słowiańskich, przedmiot, któremu głębokie studia poświęcił, był zdrów i wesół, nic tej śmierci nie przepowiadało. Wieczorem obchodzono w rodzinnem kółku imieniny małej córeczki. Po północy, poszedłszy na spoczynek, zbudził się profesor z gwałtownym bólem w piersi, posłano po lekarza, nim zdołał przybyć, już nie żył. Strata którą poniosła wszechnica i młodzież z ciężkością powetowaną być może, ale kraj zarazem stracił w nim cichego, wytrwałego, skromnego pracownika, jakiego niełatwo dziś odzyska. Przyrodzone dary, okoliczności szczęśliwe choć dlań ciężkie, naostatek trud nad sobą nieustanny i zamiłowanie pracy a nauki, składały się na wyrobienie tej postaci godnej zaiste uznania i pamięci. Głośniejszych imion mamy wiele, mało tak zasłużonych.
Rozpatrując się w oddanych nauce i nauczaniu ludzi naszej epoki, dostrzeżemy łatwo dwa prądy wieku przeciwne, unoszące ich na krańce — albo zbyt popędliwego ruchu lub martwego zacofania. Ostatnie zwłaszcza usposobienie zdaje się z każdym dniem powszechniejsze, tak, iż rzec by można, że nauka spokoju szukając, miotaniu się ducha zbyt żywemu usiłując zapobiedz, niewolę raczej wybrać gotowa, niż swobodę do walki obowiązującą.
Widziemy dziś w najgłówniejszych polskiego życia duchowego ogniskach, przeważnie zasiadających ludzi, ogółowi sympatycznych, wyznających jawnie zasady, które z rozwojem nauki swobodnym pogodzić się nie dają. Znękanie wstrząśnieniami, które kraj o wielkie przyprawiły straty, czuć się daje nawet w sferach naukowych, zwykle oddziaływaniu wypadków niedostępnych — dla zapobieżenia wzburzeniu umysłów gotowych je czasowo uśpić i od postępu powstrzymać. Tem cenniejsi są dziś dla nas ludzie niepodległego ducha, samoistni, którzy chwilowemu naciskowi wystraszonego ogółu nie ulegając, idą drogą przekonań własnych śmiało, nie oglądając się na modę idei, na wymagania stronnictw i kółek towarzyskich. Do takich to ludzi zaliczyć należy ś. p. Wojciecha Cybulskiego, o którego nauce, stanowisku i ideach najlepiej przekonają czytelników odczyty, których przekład wydajemy.
Winniśmy je poprzedzić choć krótką wzmianką o życiu profesora, które szczegółowiej skreślić, brak zupełny materyałów nie dozwala. Zmuszeni jesteśmy ograniczyć się tem, co nam, w krótce po zgonie, dzienniki ogłosiły; żadna bowiem wyczerpująca biografia dotąd wydaną nie została.
Wojciech Cybulski urodził się d. 10. Kwietnia w r. 1808. w Koninie pod Lwówkiem w powiecie bukowskim, w W. Ks. Poznańskiem. Odbywszy kurs nauk przygotowawczych w gymnazyum Ś. Maryi Magdaleny w Poznaniu, udał się w jesieni 1828. r. na uniwersytet berliński. Tu wśród rozpoczętych zaledwie studiów filozofii, filologii, i historyi, zaskoczyła go wiadomość o wybuchu listopadowym w Warszawie. Ożywiony tym duchem, jaki całą ówczesną młodzież polską ogrzewał, wraz z innemi Cybulski zaciągnął się natychmiast do wojska i odbył kampanię tę trudów i niebezpieczeństw pełną, a dostawszy się do niewoli, przebył w niej całe trzy lata. Ten przeciąg czasu nie był dlań straconym. Rosyanie w ogóle nie byli jeszcze tak usposobionemi dla Polaków jak dzisiaj, niewola sama z wielu względów była lżejszą, znośniejszem życie; Cybulski mógł korzystać z pobytu swego w Rosyi ucząc się języka, zapoznając bliżej ze słowiańską literaturą i filologią. W r. 1834 uwolniony z Moskwy, po powrocie w Poznańskie, został jeszcze skazanym na sześciomiesięczne więzienie w twierdzy świdnickiej, za udział w powstaniu.
Dopiero w r. 1836. mógł wrócić do Berlina, aby przerwane kończyć nauki, na wydziale filozoficzno‑prawniczym. Świetnie też dokonał studyów uniwersyteckich, do stopnia doktora napisawszy rozprawę O wojnie domowej sullańskiej, którą, przypisał przyjacielowi Dr. Marcinkowskiemu i słynnemu profesorowi Böckh.
Po doktoryzacyi poświęcił się wyłączniej studyom nad językami i literature słowiańską.
W tym celu odbył dwuletnią podróż po krajach słowiańskich; zatrzymując się w Pradze przez rok jeden dla kształcenia się pod przewodnictwem Pawła Szaffarzyka, w Wiedniu u Kopitara — Krócej przebywał w tymże celu w Krakowie, Budzie, Zagrzebiu i Białogrodzie.
W r. 1840. powróciwszy do Berlina jako docent przy uniwersytecie. zaczął wykładać języki i literatury słowiańskie. Dał się też poznać jako pisarz rozprawami umieszczanemi w wielu pismach krajowych, między innemi w Roku (przegląd literatur słowiańskich), w Przeglądzie poznańskim (rozbiór najstarszych pomników czeskich wydanych przez Hankę).
W r. 1848. wszedł w życie polityczne biorąc udział w zjeździć słowiańskim w Pradze, i dwakroć posłując na sejm berliński.
Dopiero w r. 1860. zajął, jako profesor zwyczajny katedrę literatury i języków słowiańskich przy uniwersytecie wrocławskim; z wielkiem powodzeniem rozpoczynając kursa może pierwsze w tym przedmiocie na szeroką skalę osnute i na gruntownych naukowych podstawach oparte. Tu wśród pracy, otoczonego szacunkiem i miłością powszechną, z kółka rodziny i koła młodzieży porwała go śmierć w samej sile wieku, gdy owocami trudu miał się ze światem podzielić. Prace wydane prof. Cybulskiego oprócz wzmiankowanych w pismach czasowych, w Dodatku do „Czasu “, i samej gazecie (korespondencye z Berlina) nie są liczne; rzecz o Runach słowiańskich przychodzi nam na pamięć.
Najważniejszem a najlepiej człowieka dającem poznać dziełem, będą te odczyty o poezyi polskiej w XIX. wieku, które w wiernym, o ile być może, przekładzie podajemy. Jest to podchwycone, rzec się godzi, żywe słowo, w którem czuć natchnienie chwili swobodę wykładu uniwersyteckiego. Nie jest to książka dla ogółu pisana, ogłoszona i wyrobiona artystycznie, na występ ale wykład prostoty pełen, przeznaczony dla sympatycznej młodzieży... Tem cenniejszemi może są te odczyty jeszcze, bo nam człowieka całym a pełnym w powszedniem, jeśli się tak wyrazić godzi, życiu dochowem poznać dają; a człowiek i duch zyskują na tej poufalszej znajomości.
W istocie Cybulski się nam tu przedstawia nie jako filolog i uczony, ale jako dziejopis, krytyk i Polak najżywszą miłością ojczyzny przejęty. Sam przedmiot tych odczytów nastręczał dotknięcie najważniejszych kwestyi historyi ostatnich czasów, nie tylko literatury, ale polityki i wewnętrznego życia narodu. Cybulski pojmował też to dobrze, iż literatury odosobnić, ani ją zrozumieć i osądzić wydzielając, odgraniczając, osamotniając ją, niepodobna. Szeroko zakreślone są te dzieje uosobione w kilku najcelniejczych reprezentantach ówczesnego życia i ducha, który miał przez nich Polskę dźwignąć i podnieść. Jest to, można powiedzieć historya kraju w literaturze okazana, uwidomiona przez nią. Wyższość umysłowa krytyka znamionuje ten wykład, w którym obok uznania zasług wszystkich, surowo osądzone są błędy i zboczenia.
Sąd ten opiera się zawsze nie na empiryczno‑uczuciowem wrażeniu, ale na bezpiecznej, wykutej pracą a nauką podstawie. Wychowany w uniwersytecie niemieckim, w jednej z najświetniejszych epok rozwoju filozofii, niepostradawszy nic z narodowych idei, podparł on je tylko i spotęgował nadając im cechę umiejętną i rozjaśniając głębszem wniknieniem, do którego za narzędzie służyła wiedza i naukowe wykształcenie. Z tego stanowiska zapatrując się na historyę literatury, Cybulski widzi ją lepiej, tłumaczy dobitniej, uwydatnia słabe jej i świetne strony. Poglądy jego zawsze prawie uderzają wymiarem sprawiedliwości surowej, ale beznamiętnej. Tak on, wielbiciel jeniuszu Mickiewicza, staje się w ocenieniu mystycznego kierunku lat późniejszych, w rozbiorze odczytów o literaturze słowiańskiej nieubłaganym dlań krytykiem.
Mają i z tego względu odczyty wysoką dla nas wartość, iż nam znaczą wybornie, wielki ów odstęp w pojęciach, rzekłbym zacofanie nasze dzisiejsze od epoki nieodległej jeszcze, w których były opracowane. Razi w nich wiele idei szlachetnych, wzniosłych przed 1860. powszechnie uznawanych, dziś z łaski, mody i z ogólnego obiegu wywołanych. Więc też dobrze jest je przywołać przed sąd młodszego pokolenia, albo raczej owo pokolenie stawić z pomocą ich w obec przeszłości nie dalekiej.
Dziś, gdy pod pozorem konserwatyzmu łacno się nas imają doktryny wsteczne, gdy dla spokoju hołdować jesteśmy gotowi śmierci, dobrze przypomnieć to niedawne życie, co było chlubą narodu, a dziś się jego winą nazywa.
Odczyty te Cybulskiego, droga po nim pamiątka, trudno by dziś popularnemi się stały, przewidujemy sąd surowy, jaki je spotkać może — ale właśnie dla tego, że chwilowo zwichnionym nie odpowiedzą usposobieniom, wydać je należało i było potrzeba.
Myśl tłumaczenia i wydrukowania należy naszemu czcigodnemu nakładzcy J. K. Żupańskiemu i będzie jedną z niepoślednich zasług jego. Wykonanie łatwem nie było; język więcej wyrobiony filozoficznie, w niemieckiem wiele określać dozwalał jasno, co po polsku nie łatwo się da wyrazić. Same odczyty rzucone na papier żywo, znać do druku przeznaczonemi nie były. Nie chcieliśmy wszakże w tej puściźnie pośmiertnej nic zmieniać, nic przerabiać i zachowaliśmy jej — o ile możności wiernie, całą fizyognomią oryginału. Trudność zadania niech nam u czytelników pobłażanie wyjedna. —
Drezno. Grudzień 1869.