Odjechała...
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Odjechała... |
Pochodzenie | Kuszenie Szatana cykl Okruchy |
Wydawca | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów, E. Wende i Spółka |
Data wyd. | 1914 |
Druk | Zakł. graf. Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały cykl Cały zbiór |
Indeks stron |
Odjechała ode mnie.
Mam ją tylko jedną.
Przez lato chodziliśmy razem po górach, po łąkach i nad wodą. Opowiadałem jej różne rzeczy, które są piękne i wzniosłe, chociaż ich w książkach niema. Słuchała mnie i widziałem, że mnie rozumie. Czasami zapytywała, a wtedy powtarzałem to, co chciała wiedzieć.
Niekiedy pokazywałem jej ręką na niebo i na ziemię, na gwiazdy błyszczące i mówiłem, że to wszystko jest Bóg. Mówiłem, że świat jest piękny i dlatego warto jest żyć. Ona wiedziała o tem, ale mimo to słuchała chętnie.
Mówiła, że wierzy w nieśmiertelność dusz. Czytała w jakiejś książce, że dusze z ciała uwolnione wędrują po światach słonecznych i oglądają cuda, których tu na świecie domyślać się tylko mogą... Uwierzyła w to, a ja jej zazdrościłem tej dziecinnej wiary.
Gdy księżyc świecił pięknie, wychodziła ze mną do ogrodu. U nas w górach bywają wieczory chłodne nawet w lecie. Tuliła się wtedy do mnie, mówiąc: Okryj mnie. Nie chciała jednak wracać do domu.
Świat był taki piękny, a ona tak młoda! — Żal jej było spać...
Nieraz w życiu miewałem kochanki. Gdy odchodziły na zawsze, mówiłem im: Bądźcie zdrowe — i szedłem dalej, nie płacząc i nie oglądając się za siebie.
Teraz — płaczę.
I wstyd mię nawet, że pisząc jej imię, wspomniałem o innych kobietach...