Odkrycia Karthagów i Greków na Oceanie Atlanckim/Dziwy i miałczyzny zachodnie

<<< Dane tekstu >>>
Autor Joachim Lelewel
Tytuł Odkrycia Karthagów i Greków na Oceanie Atlanckim
Data wyd. 1821
Druk Druk. XX. Piiarów
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Indeks stron
Dziwy i miałczyzny zachodnie.

V. Tymczasem, o tych stronach zachodu, o których tyle Grecy rosprawiać lubili, niejaka rzeczywista cichość nastać musiała, z powodu jéj istotnéj nieznajomości. Zimniejsza rozwaga przekonywała że owe okrągłe Oceanem ziemi oblanie było urojeniem Herodot. IV. 36. (cf. Theop. ap. Aelian. var. hist. III. 18.) że o zachodzie Europy nic pewnégo nié można było powiedzić, że niepodobna było przyzwalać na ową na północ płynącą rzéke
Eridan, tak niby od barbarzyńców zwaną, od której bursztyn miał przychodzić; że równie i
(Kassiteridów) cynowych wysep nieznano: ponieważ samo imie rzéki, Greckié, oczywiście dowodzi ją być poetyckim tworem; a nikogo nie można było naleść, coby widział wody zachodnie: to tylko była pewna, że z tamtych stron bursztyn i cyna przychodziły. Herodot. III. 115. Zdawało się że w północy, było wiele złota, że końce ziemi, są opatrzoné w to, co u Greków za najpiękniejsze i najrzadsze poczytywano, ale dla tego niepodobna przyzwolić, ażeby to, co o
Arimaspach jednoocznych, grypom złoto wydzierających powiadano, prawdą być miało. Herodot. III. 116, cf, IV 26. Na to nawet dowodu nie było co Grecy pontu (euxińscy) utrzymywali, aby na zachodnim w koło ziemię otaczającym, a początek (źrzódła) na zachodzie, za Herkulesa słupami, mającym Oceanie, przy Gadirze, aby była
Erythia wysepka, gdzie miał Geryon mieszkanie, któremu z tamtąd Herkules krowy aż do Skythji uprowadził. Herodot. IV. 8. Były to wszystko: jak rozsądny Herodot zapewnia, ów Eridan, owe Oceanu początki, owi Arimaspowie i grypi i Erythia, twory bajeczné, poetyckie i nigdy takiemi być nieprzestały. Do takich jeszcze liczyli się
Hyperborei. Potworzoné o nich powieści przez poetów na zachodzie, gdy zachód lepiej poznanym został, Aristeasz niedawnemi czasy, usiłował przenieść do Skythji w północ wschodnią[1]. Lecz wkrótce znowu zachód stał się strona mniej znajomą i zdania poetów i pisarzy dzieliły się, czyli Hyperborei do zachodu czy do północy należyć mają? W każdym razie nosili oni piętna pierwotnégo swojego na zachodzie powstania. Lecz dziwiło podróżników że Skythowie nic o Hyperboreach nie mówią; wątpliwą nawet było, aby co Issedoni (Kaukascy) o nich wiedzieli; wydają się tedy istnemi bajami, i zdawało się, że jeżeli sa Hyperborei, muszą być koniecznie Hypernotji. Herodotos IV. 32. 36. Chcąc o Hyperboreach cokolwiek powiedzić, trzeba się było do powieści Deljackich uciekać, a tamte mówiły o Hyperboreach zachodnich, którym posady w północy wschodniej wskazane zostały. Posyłali oni ofiary w zbożową słomę uwinięte do Delos. Arge i Opis pod przewodnietwem bóstw przybyły: na ich cześć Olen z Lykji śpiewy poukładał, a Delanki śpiéwając je, na nie kwestowały. Wkrótce Hyperoche i Laodike pod strażą perifereów, pięciu Hyperborejskich młodzieńców, przyniosły ofiary Ilithyi aby pozyskać w swym kraju szczęśliwe rozwiązania. Pomarły one na wyspie Delos, i Delanki różne obrządki na dopełniają. Lecz Hyperborei, widząc iż wysłanki nie powracały, poprzestali na odnoszeniu, w słomę uwiniętych ofiar na krańce sasiadów, poruczając im, aby przesyłali do następnych. Tak koleją przez wiele rak dostawały się do Delu. Oddane Skythom przechodziły od narodu do narodu, na zachód, aż do morza Adrjackiégo. Odkąd posyłano je w strony południowé, a piérwsi Grecy co je przyjmowali, byli Dodońcy. Z Dodony przechodziły do odnogi Maljackiéj, skąd przez Eubeę, od miasta do miasta, przez Karystos, ominąwszy Andros przez Tenos, dochodziły do Delu. Herodot. IV. 33. 34. 35. Z Hyperboreów téż, nic nie jedzący Abaris, jeździł po Grecji na strzale Herod. IV. 36. Taki nadludzki naród, wespół z Arimaspami podzielał się między mythiczné powieści północy i zachodu; wespół z Eridanem cieszył się łabędziami i bóstwem Apollona. Apollon odwiedzał i brzegi Eridanu i błogie Hyperborejskie krajiny. Jeszcze przed podróżą Himilkona, śpiewali o podróżach na Ocean zachodni, od Słońca, Herkulesa, Apollona podejmowanych. A gdy o zadętym i przyćmionym zachodzie i jego ciszy rosprawiać mają, przestają podług własnych zeznań swojich na powszechnej wiadomości o brzegach Tartessickich i siedlisku Kynetów, którzy w Portugalji, dzisiejsza Algarbję zajmowali[2]. Wszakże ten stan tyle się tam odmienił że zapewniono się, iż na zachodzie, jak niegdyś Ligyów, tak w ów czas największe się stało imie
Keltów. Siedzieli Keltowie za słupami Herkulesa i jedni tylko
Kynesji czyli Kynetowie, od nich zachodniejsi. Z kraju Keltów od miasta (dawnégo) Pyrene płynie wielki Ister, który całą przerzyna Europe. Herodot II. 33. IV. 49. Tak ze zmianą polityczną tych miéjsc, zmieniły się i główne znamiona ich opisów. Nie długo i miasta Pyrene, pamięć znika. O tych zmianach uwiadamiać mogli Massili, albo księgi Punickie, z pomiędzy których, Hannona i Himilkona podróże mniej więcej świadomiemi się stawały. Ztąd i dziwy o Atlanckich wodach. Tenże Awjenus, który nam Himilkona dochował, tenże o tych rzeczach rosprawia z Euktemona, Scylaxa, którégo posiadamy, z pisarzy nieco młodszych od Hannona i Himilkona. Euktemon był blisko współczesny[3]. Tak tedy w koło wysp, któré byty słupami Herkulesa, wysp, najeżonych lasami i niegościnnych dla żeglarzy, w koło, miałkié rościągle spoczywa morze; obciążone nawy, nie wazą się dostępywać, bo mały dopływ i pobrzeży nabrzmiałe porosty, chyba że w przód ciężar na wyspę księżyca złożą. Euctemon ap. Avien. ora marit. 362-369. Zefyra tam siedlisko jego pasma i szczyt unosił się w powietrze i krył w ciemnotę obłoków. Krajina niezmiernie zielem zarosła, chmurzyste zadęcie, mieszkańcom powietrze zagęszcza i grubą światłość, a częstą, jakby w nocy, rosę sprawia. Żaden wicher ani wiatr powietrza nierozedmie, gnuśna ciemnica krajine zalega, a ziemia, głęboko przewilgocona. Są tu skryte sklepiste pieczary do pasma i ciemnégo przybytku piekielnéj bogini (Persefony) (Avieni ora mar. 225—244). Tak gdzie Karthaskie były emporja, tam błotne i kaliste miejsca. Scylac. peripl. I. 1.

VI. Przyczyną tego było, starodawne zdarzénié z wyspą Atlantidą.
O Atlantidzie wyspie, Solon w Sais Egyptskim miał słyszyć, a z tego źrzódła, doszło to do Platona (Plut: in Solone 23). Mówił o téj wyśpie przyjaciel Solona Dropidas, Kritjaszowi, a stary Kritjas wnukowi swemu Timeuszowi. Zaraz za słupami, była wielka Atlantis, kształtu czworoboku podłużnégo, płaska ku południowi, górami podniesiona w północy, ludna i we wszystko zamożna; a chociaż całej długości było 3, 000 stadjów, a szerokości 2, 000 jednak od Afriki i Asji razem wziętéj większa; panowanie jej rościągało się aż do Egyptu i Tyrrhenji i zagrażało reszcie świata: tylko Atheni dali napaści odpór. Była zaś wydziałem Posidona (Neptuna) którégo potomstwo w niej panowało. Miasto stołeczne potrójnym okolone murem, miedzianym i mosiężnym, kościół złotem okryty; łaźni, gymnasjów, hippodromów, posagów złotych dostatkiem. Od króla Atlasa i braci jego synów Posidona, pochodzący panujący zrazu byli sprawiedliwi i umiarkowani: ale w dalszych pokoleniach, bóstwo w ich rodzie nikło, a człowieczeństwo przeważać poczęło i stali się niesprawiedliwi i zdobyczy niesyci, rozgniewali na siebie boga bogów Zeusa i wyspa w jednym dniu i jednéj nocy, zaléwem i trzęsieniem ziemi zapadła się i zniknęła. I z tego powodu morze tameczné niezdatne do żeglugi, i od nikogo niezwiedzané, bo tam rozmiękło błoto z zatopionej wyspy wynikaiące. Plato in Timaeo et Critia. cf. Diod. Sic. V. 10. Plin. II. 92. Lecz dziwniejsza jeszcze była powtarzana powieść, którą jakoby Silenus, coś nadludzkiego w sobie mający, Midasowi Frygowi udzielił. Podług tej, Europa, Asja, Afrika są to wyspy, ale jest na kuli ziemskiej
ląd daleko większy, i jedyny i niezmierny. Na tym świecie stały dwa miasta, Machimos i Eusebes: tego mieszkańcy, spokojnie rolą się trudnią i bogowie z nimi przestają; tamtego zaś w ustawnych wojnach i mordach giną. Ci tedy wojujący, w liczbie miljona ludzi wyprawili się razu pewnego na zdobycié Europy, lecz zaledwie u Hyperboreów (zachodnich) stanęli u ludu z Europejskich najszczęśliwszego, ich pomyślnością zrażeni, nazad powrócili. Tam jeszcze
Meropowie wiele miast zamieszkiwają i koło nich jest miejsce Anoston, z którégo nikt już niewracał, bo skoro się z rzéki smutku tam płynącej napił, we łzach i tkaniu konał; jeżeli zaś zaczerpnął z rzéki pociechy, tak zapominał o przeszłości, odmładniał, dzieciniał i niknął. Theopomp. ap. Aelian. var. hist. III. 18. Tak chociaż Atlantis znikła postarali się Grecy o Meropją. Lecz chociaż Atlantis znikła i zaległa nieżeglownym trzęsawiskiem; chociaż był tam błotny ocean, niegłęboki, przy ciszy, w odchłań zapadający Aristotel. meteor. II. 1. jednak Gaddirzanie i Karthadzy (a nie Grecy) tam pływali. Gaddirzanie płynąc prosto na zachód, napadali na wyspy. Były one pełne porostów i zielska morskiego, (θρυον, φυκος) przez bałwany morskie skrapianégo, a za występem wód zupełnie zaléwanego. Makrelów[4] tu mnóstwo, wielkości i liczby niedouwierzénia, te, solone, w naczynia stłoczoné do Karthagi były przewożoné, a nigdzie dalej nierozsyłané. Aristotel. de mirab. auscult. T. III. p. 542. v 23. Karthagowie zaś sami, znaleźli na Oceanie Atlanckim, o kilka dni drogi od lądu, prześliczną wyspę, tak powabną, że aż senat zakazami wstrzymał wynoszenie się do niej, zachowując sobie jéj posiadanie, na przypadek ostatniego nieszczęścia. Ale wprzód ja sami Karthagowie po części z jéj szczęśliwości wyzuli. Aristotel. mirab. ausc. T. III. p. 537. v. 49. cf. Diod. Sicul: V. 20. Tak z dziwnémi Karthagów powieściami, niemniej dziwne mieszali. Czytali oni Karthaskich pisarzy, Aristot. polit. II. 5. a kiedy czytali Hannona, koniecznie w pewnym sposobie i o Himilkona odkryciach wiedzić musieli. Te właśnie ukazują się w owym powtarzanym może urojonym stanie morza. Zapadły się wszystkie ziemié Atlantidy a powielkiej części i owe zielska morskie! Z tym wszystkim pobrzeżné miałczyzny i zielska, więcej badacza prawdy utrudzać mogą a niżeli ubaśnione zapadające się krajiny! W różnych czasach zielska i porosty morskie na wodach Atlanckich napadano, lubo te były odleglejsze od brzegów przez Himilkona zwiedzanych. Lecz zostawmy tę rzecz geologom do wyśledzénia, w których punktach istotnie mógł w nadbrzeżnej podróży swojéj Himilko te zielska, te miałczyzny, morskiemi zaludnioné potworami znachodzić? nas to najwięcej obchodzi że Himilko minąwszy Estrymnicki przylądek, płynął koło Portugalji i Galicji, zachodnim niesiony wiatrem koło Asturji, a południowym koło Aquitanji i dalszéj Francji, nim przybył do brzegów Albjonu, Swiętej Jernów wyspy i Estrymnidów to jest Sorlingów. O korzyściach z téj wielkiéj podróży żadnéj wzmianki. Nam téż nic w tej mierze podkomponować się niegodzi. Fenicjanie nigdy Britannji nieodwiedzili, ponieważ piérwszy ją odkrył Himilko, żeby zaś kiedyzkolwiek Karthagowie, Wisłę, Elbe, a nawet Rhen odwiedzić mieli, o tym twierdzić, ani tego przypuszczać nam się niegodzi, ponieważ żadnych na to dowodów historycznych, ani w pismach, ani w monumentach, nieposiadamy. Nam i to wiedzić potrzeba że pod ówczas Grecy niezwiedzali zachodu, że zapominali o dawnych szczegułowych opisach, więcej o fantastycznych tworach Atlantydy, Machimów, Meropów rosprawiali; więcej o Hyperboreach, Eridanie, Faetonie i swojéj zachodu nieznajomości rozpisywali się, oczekując świeższych o nim wiadomości, które donosiły o szerokim Keltów nazwisku o twardym Karthagów panowaniu.




  1. Badania star: we względzie geogr: IV. 16. – o Hyperboreach zachodnich tamże IV. 2. 7. 15. 33.
  2. Badania staroż: IV. 4. 7. 15. 33.
  3. Bad: star: IV. 17.
  4. Scomber thynpus, vel thynnus.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Joachim Lelewel.