Ogród życia (Zbierzchowski)/Rozkosz wywczasów
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Rozkosz wywczasów |
Pochodzenie | Ogród życia |
Wydawca | Księgarnia Polska Bernard Połoniecki |
Data wyd. | 1935 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
ROZKOSZ WYWCZASÓW
Weranda — słońce — ślaz i polne dzwonki...
Tuż pod sufitem gra kapela muszek.
Przez okna widać kwadrat górskiej łąki,
Na której konie swe pasie pastuszek.
Mój chart oparłszy długi pysk na łapach
Patrzy mi w oczy w milczącej pokorze —
Od rozgrzanego lasu płynie zapach
Lepkiej żywicy płynącej po korze.
Ledwo zaczęty dzień prędko nie zemrze.
Jest mi na duszy dobrze i słonecznie...
Pod moim domem strumień cicho szemrze:
Płynę, przemijam a przecież trwam wiecznie.
Wyszedłem wreszcie z owej smugi cienia,
Po której zawsze kroczy moje życie.
Czuję się małą cząstką wszechistnienia
Zgubioną jako ten obłok w błękicie.
Trwaj dobra chwilo i niech cię nie spłoszy
Żadne wspomnienie złe i nieopatrzne,
Niosące koniec wywczasów rozkoszy —
Bo gdy odnajdę się, znów cierpieć zacznę.