Oj! widziałeś ty, Banku
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Oj! widziałeś ty, Banku |
Pochodzenie | Kantyczki. Kolędy i pastorałki w czasie Świąt Bożego Narodzenia po domach śpiewane z dodatkiem pieśni przygodnych w ciągu roku używanych |
Redaktor | Karol Miarka |
Wydawca | Karol Miarka |
Data wyd. | 1904 |
Miejsce wyd. | Mikołów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały dział I |
Indeks stron |
Oj! widziałeś ty, Banku, co za dziwo było, * Gdy się o północy niebo otworzyło? * Oj, mój Gawle ja na brogu, leżałem tej nocy, * Rozumiałem, że świat gore, tak świeciło w oczy. * A z przestrachu aż z pod dachu upadłem na ziemię, * Zbiłem sobie mocno rękę i nogę w kolanie; * A gdym począł gwałtu wołać, przecie usłyszeli, * Z miejsca tego kędym leżał, prędko podźwignęli.
Oj powiedzcież mi proszę, co to jest takiego? * Nie będę żałował barana tłustego. * Służyłem ja u Pinchesa żyda cztery lata; * Miał takowe księgi stare od stworzenia świata. * Kiedy czytał, powiadał mi: Pan Bóg karać będzie; * Grzesznych ludzi ogniem spali, zatopi świat wszędzie. * Otóżem wam wytłomaczył; czegóż więcej chcecie? * Bo mój Pinches stary Rabin, wiecie, że
nie dziecię.
Oj, żeby tak nie było, dłużej nie czekajmy; * Zająwszy bydełko, dalej uciekajmy. * Posłuchajcie bracia moi, zrozumieć wprzód trzeba; * Nie o smutku, lecz weselu słyszeliśmy z nieba. * Aniołowie wyśpiewują, światu ogłoś dają, * Z wesołością tutaj króla nowego witają; * Ten od Ojców świętych z dawna będąc pożądany, * Przyszedł teraz, ażeby był od wszystkich widziany.
Oj Bóg ci zapłać Banku, iżeś nam wyjawił; * Jużeś nas też smutku i strachu pozbawił. * Dla radości i wesela pójdźmy już w drużynę, * Ale bracia śmiało mówię, że karczmy nie minę; * Napiję się, wyskaczę się, z moimi bratkami; * Oznajmię im, opowiem im, niechaj idą z nami. * Dobrzyć oni gospodarze nie będą żałować * Trudu swego, do Betleem zechcą powędrować.
Oj dobrze, Banku miły, dobrze uradziłeś, * Tylko żeby z nimi długo nie bawiłeś. * Pomaga Bóg bracia mili; co tu porabiacie? * Nie słyszycie o weselu, że się zabawiacie. * Weź ty dudki, a ty wódki i bryndzę w koszyki, * Bo Anieli nie weseli, poschły im języki. * Niebożęta jak ptaszęta cieniuchno śpiewają, * Bo ni wina, ani miodu, napić się nie mają.
Oj niechże ci Bóg płaci, iżeś nam powiedział; * Pobiegniem czemprędzej, nikt nie będzie siedział. * Weźmie Werduł swoje dudki, Francyk weźmie lirę, * Becał Basy, Curyk skrzypce, a Kociura spyrę. * Dryzden w bęben uderzywszy, wnet obudzi Pana, * A my wnijdziem wszyscy razem, padniem na kolana; * Janek będzie orędował, bo on jest najśmielszy, * Albo Werduł go zastąpi, bo najwymowniejszy.
Oj pójdź ty wprzód Werdalu, my drogi nie wiemy, * A my zaś za tobą wszyscy pobiegniemy. * Ot trzeba iść do Wieliczki, potem do Pińczowa, * A z Pińczowa na Bielany, potem do Głogowa; * Zaś z Głogowa do Mogiły będzie już pół drogi; * Weźmiem z sobą ze dwa sadła, by smarować nogi. * Zaś z Mogiły do Szkalmierza a potem na Tyniec; * A zaś z Tyńca do Betleem, to już drogi koniec.