Czemuż ludowi mówcy, czemu
klnie Rosyę wasz namiętny chór?
Co was wzburzyło? Litwy wrzenie?
Zostawcie! To słowiański spór,
domowe, stare powaśnienie,
obce mordowi krwiożerczemu...
Oddawna z sobą te plemiona
zaciekłe boje toczą już...
Nieraz to ich to nasza strona
chyliła się śród groźnych burz.
Kto z nas zwycięży w tym nierównym sporze
czy hardy Lach, czy wierny Ross?
Rzeki słowiańskie wpadną w ruskie morze,
czy ono wyschnie — to rozsądzi los.
Zostawcie nas. Wszak wy nie znacie
tych krwią ociekających stron,
stron wykąpanych w krwi szkarłacie,
gdzie każda głoska — bój i zgon.
Dla was jest obcy, niepojęty
odwieczny nasz rodzinny spór.
Dla was są nieme Kreml i Praga,
obudzą zachwyt wasz odwaga
szalonych walk na śmierć i życie
i konających zapał święty,
więc szczerze nas nienawidzicie...
Zaco? Powiedzcie? Ach zatoli,
że na moskiewskich rozwalinach
nie przyznaliśmy Tego woli
co w waszych szerzył lęk krainach?
Żeśmy Bożyszcze w proch zwalili
pod nasze bohaterskie stopy
i krwią rosyjską okupili
wolność i spokój Europy? ............
Czy mało nas? Od Permu do Taurydy,
od fińskich chłodnych skał do gór Kolchidy,
od wstrząśniętego Kremla aż po Chiny,
jeżąc stalowe swe szczeciny,
powstanie groźnie ruski lud...
Więc ślijcie przeciw nam na wschód
swe złości pełne, harde syny,...
co chcą nas zwalić do swych stóp...
W głębinie Rosyi są równiny,
kędy oszczercy znajdą grób.