Owieczka wypieszczona (1850)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Owieczka wypieszczona |
Pochodzenie | Bajki i powiastki dla dzieci z celniejszych bajko-pisarzy polskich wybrane |
Wydawca | nakład Ernesta Wilhelma Günthera |
Data wyd. | 1850 |
Miejsce wyd. | Leszno |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Była to owieczka biała,
Niebieską wstążeczkę koło szyjki miała,
A na téj wstążeczce był srebrny dzwoneczek:
Bo téż to był klejnot ze wszystkich owieczek.
Ależ tę baziulkę w pieszczotach chowali,
Prawie nóżką ziemi dotknąć jéj nie dali;
Kochali, jak dziécię, na rękach nosili.
Trawką, kwiateczkami z rączki ją karmili.
A owa owieczka tak bardzo schardziała:
Że z braćmi, siostrami, bawić się nie chciała.
Aż tu ktoś dziateczkom pieska podarował:
Żeby ich zabawiał, i u nich się chował;
Poszła w kąt owieczka. Czyż nie znacie dzieci?
U nich to najmilsze, co nowo świeci.
Musiała owieczka pójść w pole z innemi,
Sama sobie trawki wyszukać po ziemi.
Lecz jéj to do smaku wcale nie przypadło,
Nudne towarzystwo, nieprzyjemne jadło;
Nie dla niéj, nie dla niéj cały ród bydlęcy,
Ona siebie przecież za coś miała więcéj.
A więc wszystkie od niéj owieczki stroniły,
Nigdy się z tą wielką Panią niebawiły;
Była nieszczęśliwą; jakże bydź nie miała?
Gdy towarzyszkami swemi pogardzała.