[33]ROZDZIAŁ VI.
CYROGRAF DYABELSKI.
Skan zawiera grafikę.
Raz tak po zajadłym swarze
Umknął z domu przed Jejmością
I mruczał: — „Ja jej pokażę,
Na cztery wiatry wypędzę!
W gardle mi stanęła kością!
Tfu! Już mi tego za dużo…
Dyabli nadali tę jędzę!“
I pięść zaciskał ze złością.
A tu niebiosy się chmurzą
I grzmieć z daleka zaczyna.
— Wtem o czarodziejskiej księdze,
O księdze Mistrza Marcina
Wspomniał… Oto już przed burzą
Łyskało się i godzina
Późna już była. — Co żywo
Pan Twardowski wpadł do domu,
[34]
Wziął księgę, świecę, krzesiwo
I nic nie mówiąc nikomu
Pędem puścił się za miasto.
Właśnie krakowskie zegary
Wydzwaniały jedenastą,
Kiedy dotarł na Krzemionki[1]
Do znanej sobie pieczary. —
Zdjął szkaplerze i koronki,
Które zwykł nosić na sobie,
Zaświecił świecę woskową
I z księgi rozpoczął czary.
W lochu był chłód jakby w grobie,
Sklepy każde jego słowo
Powtarzały echem głuchem,
A spłoszone nietoperze
Ponad Twardowskiego głową
Kołowały dziwnym ruchem;
Lecz on piekielne pacierze
Już po raz trzeci na nowo
Odmawiał głośno i śmiało,
Wtem północ krakowskie wieże
Wybiły… Grom runął blisko
I ucichł… Nagle, grobowo
W kącie coś zachichotało
[35]
I ujrzał straszne zjawisko:
Łeb, jak ćwierć — o trupiej cerze,
Porośnięty ryżym włosem,
Ślepia krwawe i ukosem
Świdrujące, aż strach bierze;
Nos jak hak, rogi u czoła…
Straszydło skrzeczącym głosem
Wrzasło: — „Jestem! Kto mnie woła?!“
— Tuląc się do skalnej ściany,
Twardowski za karabelę
Brał, zimnym potem oblany;
A czart: — „Zaklęciem wezwany,
Waszmości do nóg się ścielę...“
— „Dyable, zdaleka stać radzę!...“
— „Czego żądasz?“ — „Chcę mieć władzę,
Rządzić piekielnemi siły;
Chcę nasycić wszystkie żądze;
Chcę posiąść wszystkie rozumy,
Bym znał świata bieg zawiły;
Chcę mieć szczęście i pieniądze,
Bym zdumiewał ludzkie tłumy!“
— „Co rozkażesz, wszystko zrobię,
I na każde zawołanie,
Zaraz wierny sługa stanie,
[36]
Gdy zawołasz jego imię;
Lecz gdy siedem lat upłynie,
Musisz Waszmość…“ — „Mów, co muszę
Za lat siedem?“ — „W tym terminie,
Za usługi me olbrzymie,
Oddasz mi Waszmość swą duszę!“
— „Gdzie?“ — „Sam wyznacz miejsce!“
— „W Rzymie.“
Tu dyabeł — na pergaminie
Cyrograf pisany smołą,
Czarodziejowi przed oczy
Stawił: — „Podpisz Waszmość!“
— „Zgoda.“
A echa jękiem wokoło
Powtórzyły: — „Szkoda! Szkoda!“
Wtem czart znienacka przyskoczy
I kolnie czarnoksiężnika
W serdeczny palec pazurem, —
Twardowski zmaczanem piórem
W krwi, co mu z palca wytryska,
Podpisał. A Czarny powie:
— „Więcej na szlacheckiem słowie
Polegam, niż na podpisie;
Daj mi Waść verbum nobile!“
[37]
— „Masz verbum szlacheckie, bisie,
I wiedz, że cię nie omylę;
W Rzymie stawię się przytomnie,
Lecz na ostateczną chwilę,
Kiedy już przylecisz po mnie,
Będę miał prawo trzy razy
Zaprządz ciebie do roboty,
A ty najtwardsze rozkazy,
Musisz spełnić co do joty…“[2]
— „Na wszystko zgoda!“ — Zły ryknął,
I znów zahuczały grzmoty,
A dyabeł świsnął i… zniknął.