[91]ROZDZIAŁ XVII.
CO INNI POWIADAJĄ.
Skan zawiera grafikę.
Snać jest nad Niemnem wieść taka,
Że przed Twardowskiego żoną
Sam nawet bies dał drapaka;
I tak wielkiemu Poecie
W rodzinnych stronach mówiono,
Który najpiękniejszą w świecie
Napisał o tem Balladę.
Ale prawdziwsza jest pono
Stara powieść z pod Krakowa,
Którą także tutaj kładę.
Mówi tedy powieść owa,
Że skoro się czart po uszy
Wykąpał w święconej wodzie,
Nic do Twardowskiego duszy
Nie stało mu na przeszkodzie,
[92]
Bo wygrał wszystkie zakłady.
Twardowski widzi, że bieda:
Godzina śmierci już bliska,
Dyabeł się sztuczką zbyć nie da,
Coraz nań srożej naciska…
Uciekł tedy do alkierza,
Gdzie stała w kącie kołyska
Małej karczmarzów dzieciny
I myśl go zbawcza uderza,
Iż dziś właśnie były chrzciny,
Przeto do tego dziecięcia
Przystępu nie ma dziś piekło.
Porwał niemowlę w objęcia,
Aby czarta złość zaciekłą
Ubezwładnić, choć na chwilę. —
Bies na cztery nogi kuty
Wrzasnął: „Gdzież verbum nobile?!“
Twardowski pobladł, jak struty
Stoi, myśli coś i szepce,
Ale nie wszczyna dysputy
I dziecko składa w kolebce:
— „Ha, bierz mnie dyable… i kwita!“
Dyabłu iskra z oczu strzeli,
Jedną łapą u gardzieli,
[93]
Drugą za głowę go chwyta
I… kominem wylecieli. —
Hen w dole, ziemia się bieli;
Oni lecą czarną nocą,
Szlachcicowi koło uszu
Pęd szalony wichrem śwista
I wyloty się trzepocą…
Zbył wszelkiego animuszu,
Boć to zguba oczywista.
Lecą, lecą w mroczne dale,
Chyba gdzieś na koniec świata,
Bies w głuchym wściekłości szale
Skrzydłami wichry zamiata…
Aż tu z ziemi niespodzianie
Jakiś cudny dźwięk wylata
W te przestwory, w te otchłanie…
Coś jak śpiew, coś jakby łkanie:
A to na Marjackiej wieży
W Krakowie grają hejnały.
Myśl grzesznika nagle bieży
W owe dawne dobre lata,
Gdy z niego żaczek był mały
A w żaczku dusza skrzydlata.
Te trąby, co tam zagrały,
[94]
Tyle w nim budzą wspominek!
Widzi kościół, Sukiennice
I krakowski śliczny rynek…
Tam niegdyś rymy „Godzinek“[1]
Składał i Bogarodzicę
Wielbił, opiewając święcie
Jej chwalebną tajemnicę,
Niepokalane Poczęcie.
A teraz?!… Czart jego duszę
Wlecze w piekielne podwoje
Na wiekuiste katusze
I łkając zaśpiewał w skrusze
Pieśń: „Zacznijcie wargi moje…“