Patrzcie, Wojciechu... (Orkan, 1968)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Orkan
Tytuł Patrzcie, Wojciechu...
Pochodzenie Poezje Zebrane tom I
Redaktor Stanisław Pigoń
Wydawca Wydawnictwo Literackie
Data wyd. 1968
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PATRZCIE, WOJCIECHU...

— Patrzcie, Wojciechu, na te cuda!
Srebrzyste kule śniegu lecą —
Jedna po drugiej leci gruda,
A wszystkie srebrem w słońcu świecą...
— Nic to! — odrzecze z jasną twarzą —        5
Wcześne ziemniaki się udarzą...

— Patrzcie, ile to płatków płonie
I skrzy się w słońcu przez odbicie,
Jak okiem dojrzeć — całe błonie
Pali się srebrem... Nie widzicie?        10
— Widzę — odrzecze — ostra zima!
Pogoda w lecie nam wytrzyma.

— A patrzcie, ile drgań, promieni,
Ile to ogni sieją zorze,
Ile to barw się w słońcu mieni,        15
Jakie złocistokrwawe morze!...
— Dyć chwała Bogu! Zmięk na pewno.
Da przywieźć z lasa jakie drewno...


— Czyż nie widzicie tych wszystkich piękności,
Wśród których, szczęśni, od mała żyjecie?        20
Spojrzcie — doprawdy, bo mię to już złości —
Spojrzcie, ile to cudów na tym świecie!...
— Prawda, świat piękny, warto na nim pożyć,
Byle człek zawdy miał co w gębę włożyć...

Poręba W[wielka], 1. I. [18]98.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Orkan.