Pieśń białego domu/Historja chłopca i dziewczynki/XII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Szczęsny
Tytuł Historja chłopca i dziewczynki
Pochodzenie Pieśń białego domu
Wydawca J. Mortkowicz
Data wyd. 1915
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała opowieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XII.

Historje ludzkie zapisują się w przestrzeni tam, gdzie my ich dostrzedz nie możemy, tak jak historja lat i czasu zapisuje się na kamieniach dawnych budowli. Tylko że historja kamieni nie jest wieczną. Kamień się rozpada, a rysy i szczerby, któremi była na nim kreśloną, tracą w ten sposób swoje znaczenie. A to, co się pozostaje, nie jest już do odczytania, tak jakby to się chciało uczynić. Dopiero ziemia, z którą zmięszało się opowiadanie kamieni i w nią wsiąkło, oddaje znów swój głos niebu w chwilach największego spokoju. Ludzie nazywają taki spokój ciszą. Ale nie jest to cisza niema, taka, jaka poprzedza jakieś przerażenie. Jest to wielkie zamyślenie, jedna ogromna modlitwa, która podnosi się w górę razem z mgłą wieczorną, aby pozostać niby jedno niemilknące echo w przestrzeni. A wtedy spotyka ona tam ludzkie historje, słowa, czyny i myśli takie nawet, które tam odeszły nie potwierdzone na ziemi kamieniem jakiejkolwiek budowy. I poznają się ze sobą te wielkie i maleńkie pojedyńcze historje i śpiewają każda swoim nie dla każdego ucha dosłyszanym głosem, o wielkiej harmonji nieba i ziemi.
Są ludzie, którychby można nazwać ulubieńcami ciszy; ci, kiedy są w nią zasłuchani jakby zaczynają powoli rozumieć wielką muzykę świata. Ale jest ona tak różna od tego, co można powtórzyć samemu, że muszą walczyć ze sobą, aby choć trochę uwierzyć, że to nie jest piękne złudzenie słuchu. Walka ta to ludzka tęsknota. Człowiek przywykł tylko do tego, co widzi naokoło, a nawet jeśli co słyszy, to zwykle sobie okiem tłómaczy. Jakże mu więc trudno uwierzyć w rzeczy niewidzialne dla siebie i innych. A historje świata ciągle przybywają, muzyka ich staje się od tego coraz bardziej złożoną i trudną do pojęcia, które powinno po usłyszeniu nastąpić.
Mówiłem wam o białym domu, powtórzyłem historję chłopca i dziewczynki, tak jak mi ją cisza zechciała nietylko wydzwonić, ale i wytłómaczyć. Jest to część historji dwojga ludzi, która też odkąd się stała, żyje w przestrzeni i spływa w ciszy na ziemię. Tylko niestety i ona nie przemawia dla wszystkich: ci, którzy nigdy nie tęsknili, albo bardzo łatwo zapomnieli o tem, nie usłyszą jej nigdy. Conajwyżej, zastanowi ich kiedy w ciężkiej, czy bardzo radosnej chwili jakiś pojedyńczy dźwięk przestrzeni, który wytłómaczą sobie wzburzeniem krwi we własnym ciele.
Powiedziałem wam więc to, co może się chwilami wydać bardzo nieprawdopodobnem. Bo w słowach starałem się odtworzyć ten uspokojony rytm zwyczajnej ludzkiej doli, tylko jakby pamięć życia, która nigdy nie umiera.
Zapewne chcielibyście chociaż wiedzieć, co się mogło stać z chłopcem i dziewczynką od chwili ich powtórnego rozstania?... O dziewczynce nic wam jednak nie mogę powiedzieć, bo cisza przemilczała o tem. Tylko o chłopcu w ostatnich rozwiewających się dźwiękach, bo ta część jego historji zapewne dopiero tonie w przestrzeni, dowiedziałem się, że gra dalej. Myśli jego stają się jakby coraz piękniejszym instrumentem, oddzwaniającym na wszystko, co go otacza, coraz nowemi akordami pieśni o białym, ukochanym ludzkim domu.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Szczęsny.