[122]PIEŚŃ O NASZYCH STOLICACH I JAK JE OPATRZNOŚĆ OBDZIELIŁA.
[1]
„Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie”,
Powiedział niegdyś pewien wielki kpiarz;
A jednak dzisiaj to figlarne zdanie
Powtórzyć musi, kto kraj poznał nasz;
Bo choć poszarpał los polską ziemicę
Lecz wnet się do nas uśmiechnął przez łzy:
Wszak każda nacya jedną ma stolicę, A my szczęśliwcy mamy ich aż trzy!
|
⎫ ⎭
|
bis
|
[123]
Kraków, Warszawa i nasz Lwów prastary,
Ten benjaminek wszystkich polskich serc
Naszego ducha wszak to trzy filary,
Naszej kultury tyleż dzielnych twierdz.
Lecz nie dość jeszcze — cóż powiecie na to?
Całemu światu kładąc nas na wzór,
Extra stolicę dał nam Bóg na lato
„Uroczą perłę zakopiańskich gór”.
Wnet sprawiedliwość boska dobrze znana
Hojne swe dary równo dzieli nam:
Nam da Feld-mana, Warszawie Rajch-mana,
Hösick na przemian mieszka tu i tam.
...............[2]
................
Słyną Warszawy „mistyczne wieczory”
I ich subtelny nastrojowy cień;
Lecz mistyczniejsze Kraków ma wybory,
Gdzie głosy zmarłych słychać w biały dzień.
I Lwów ma swoje igraszki natury —
O czarnoksięstwo zakrawa ten gest:
Bierze się kawał zwykłej, mocnej rury
Eccola! dmuchnąć i prezydent jest!
W Warszawie zbytek, szampańskie kolacye,
Płyną rubelki — skąd? gdzie? ani wiesz;
[124]
Lwów ma na tydzień jedną defraudacyę,
Coś więc gotówki liźnie czasem też.
Za to krakowskie mury osławione!
Ilu mieszkańców, tyle w portkach dziur:
U nas się mówi: „pożycz mi koronę”,
Tak jak gdzie indziej mówi się: Bonjour!
Dzięki tej stolic mnogości Ojczyzna
Ma aż trzy rynki na talentów zbyt,
Niejeden z państwa może w duchu przyzna,
Że to ułatwia nam walkę o byt;
Gdzieindziej, kto się na życia krawędzi
Raz jeden potknie — oho! bywaj zdrów!
U nas, choć w jednej stolicy coś zwędzi,
Założyć pismo może w drugiej znów.
Szeroko sięga sława naszych stolic
I cudzoziemców zwabia do nas kwiat;
Płyną podróżni z najdalszych okolic,
Pod polskim niebem każdy spocznie rad.
W niewieściem gronie, wśród miłej zabawy,
Jeśli zapytasz: skąd panienka jest?
Z wszelką pewnością jedna jest z Opawy,
Druga z Czerniowiec lub aus Budapest!
Pisane w r. 1907.