Te oczy ciche, głębokie, jak morze,
Niepostrzeżenie wzięły mnie w niewolę.
Myślą się błąkam w złotych rojeń kole,
Czuję, że w sercu palą mi się zorze
I błogosławię za moją niewolę
Te oczy ciche, głębokie, jak morze.
Te oczy ciche, głębokie, jak morze,
Rozsłoneczniły moją smutną duszę —
Modłę się do nich w zachwycie i skrusze
I znowu w sobie mam królestwo Boże...
Odkąd olśniły moją smutną duszę
Te oczy ciche, głębokie, jak morze...
Te oczy ciche, głębokie, jak morze
Niepostrzeżenie wzięły mnie w niewolę.
Wróżą mi jakąś słoneczniejszą dolę.
Modlę się, tęsknię. Smucę się i trwożę
I kocham kocham za moją niewolę
Te oczy ciche, głębokie, jak morze
II.
Błogosławione niech będą te oczy,
Które mi świecą dziś, jak gwiazdy złote,
Tc sny płomienne, ten obłęd uroczy,
Co moje myśli falą światła mroczy,
Kiedy z urojeń jasne wieńce splotę... Bo sercu memu odjęły martwotę, Bo duszę grzeją mi, jak hymn proroczy. Te oczy ciche, te jasne, te oczy Błogosławione
Niosą mi życia mojego tęsknotę
I niebo widzę w ich głębi przeźroczej.
A wówczas duch mój z bóstwem się jednoczy
I tak się modlę; niech będą te oczy,
Które się świecą dziś, jak gwiazdy złote. Błogosławione.
III.
A choć nie dla mnie śmieją się i płaczą
Te oczy ciche, głębokie, jak morze,
Innym już serca chyba nie otworzę...
A choć nie dla mnie śmieją się i płaczą,
Ja pamięć o nich z tęsknotą fułaczą
Będę niósł w sercu, aż się w grób położę...
A choć nie dla mnie śmieją się i płaczą,
Wiecznie mi będą świeciły, jak zorze.
Bo nic i nigdy nie wyrwie z mej duszy
Dziękczynnej myśli, za ten sen mój złoty,
Za te złudzenia, za te orle wzloty.
Bo nic i nigdy nie wyrwie z mej duszy
Tych spojrzeń, ani słów tych nie zagłuszy
Słońcem mi będą w szarych dniach tęsknoty!
Bo nic i nigdy nie wyrwie z mej duszy
Tego złudzenia, tego snu Heloty.