[135]PIEŚŃ O STU KORONACH.
[1]
Któż za młodości płochych lat
Nie lubił grywać w bakarata?
Gdy ostatniego wezmą blata
Ponuro się przedstawia świat.
Właśnie pociągnąć passę masz,
A tu pytają: gdzie pieniądze?
Tak smutnie po ulicach błądzę,
Gdy wtem znajomą widzę twarz!
Przyjacielu, powiadam mu,
Potrzebuję gwałtem koron stu,
Jak tylko trochę odegram się,
Z wdzięcznością oddam je.
Cynicznie tylko rozśmiał się,
Popatrzył na mnie jak na bzika,
W bocznej ulicy szybko znika
I gdzież ja teraz pójdę, gdzie?
[136]
Za chwilę szabes, pierwszy zmrok,
Drobnych w kieszeni ani troszkę:
Mniejsza z tem, wołam na dorożkę
Na Kaźmierz każę pędzić w skok.
Panie Gajer, mówię bez tchu,
Potrzebuję gwałtem koron stu,
Jak tylko trochę odegram się
Z procentem oddam je.
Popatrzył na mnie bestya żyd:
Jakie sto? niechże pan ochłodnie;
Jak pan ma sprzedać stare spodnie,
Bierz pan trzy reńskie i sy git.
Przeklęte bydlę, jeszcze drwi!
Rozpaczą nawpół obłąkany
Pędzę do mojej ukochanej,
Z bijącem sercem wchodzę w drzwi:
Ukochana, przybiegłem tu,
Potrzebuję gwałtem koron stu,
Jak tylko trochę odegram się
Z wdzięcznością oddam je.
Najdroższy, w tobie szczęście me,
— Powiada słodka ta istota —
Chciałabym mieć kopalnię złota,
Każde życzenie spełnić twe,
Lecz koron sto... w tak krótki czas…
Próżno się biedna myśl wytęża...
[137]
Ach, wiem już, wiem, poproszę męża,
Właśnie pieniądze ma jak raz!
Drogi mężu, powiada mu,
Potrzebuję zaraz koron stu,
Przyszedł rachunek za suknie dwie
Więc coś à conto dać chcę.
Takie głosy słyszę przez drzwi,
Naraz zmięszany mąż wypada —
Obie ręce szeroko rozkłada
I na szyję rzuca się mi.
Powiada tak, ściskając mnie:
Przyjacielu, wiesz, jak cię lubię —
Zgrałem się wczoraj do nitki w klubie,
A żonie boję przyznać się;
Wybaw mnie z sytuacji tej
I koron sto pożyczyć chciej,
Jak tylko trochę odegram się,
Z wdzięcznością oddam je.
Patrzę na niego błędny wpół...
To jakiś istny dom waryatów?
I potykając się wśród gratów
Szybko po schodach zbiegam w dół.
Och, rozpacz mnie ogarnia już —
Noc już zapada, czas ucieka:
Niezapłacony fiakier czeka,
O szóstkę wypadł z pyskiem stroż!
[138]
Przyjacielu, powiadam mu,
Idę właśnie szukać koron stu,
Jak tylko znajdę pieniądze te
Dam ci szóstki aż dwie.
Fiakrowi robiąc pański gest
W krąg objechałem całe miasto;
Dawałem procent dwieście za sto,
Wszędzie mi mówią: zastaw jest?
Moi państwo, przyszedłem tu,
Potrzebuję na fiakra koron DWU,
Jak tylko trochę odegram się
Z wdzięcznością oddam je!