Dzień p. Esika w Ostendzie

<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł Dzień p. Esika w Ostendzie
Pochodzenie Słówka. Zbiór wierszy i piosenek
Wydawca Księgarnia Polska B. Połonieckiego
Data wyd. 1913
Druk Drukarnia Narodowa
Miejsce wyd. Lwów
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

DZIEŃ P. ESIKA W OSTENDZIE

(na podstawie korespondencyi do „Kuryera Warszawskiego” i na wszelką odpowiedzialność autora tychże korespondencyi skreślony i pod muzykę podłożony).


Motto: Des Lebens ungemischte Freude
War doch einem Irdischen zutheil.




\relative c' {\clef treble
\key d \major
\time 6/8
\autoBeamOff
r4 r8 fis fis fis \bar "||"
\repeat volta 19
 { 
fis4^\accent fis8 fis fis fis |
fis4^\accent fis8 fis fis fis |
fis4^\accent fis8 fis fis fis |
g4.^\accent g8 g g |
g4^\accent g8 g g g |
g4^\accent g8 g g g |
g4^\accent g8 g fis e |
 }
\alternative {
 { d4. fis8 fis fis \bar "||" } { g4. g8 fis e |
d'4. r4 r8 \bar "." } 
}
}
[1]




Gdy skwar dopieka
Biednego człeka,
Pot po nim ścieka,
Topnieje już,
Gdzież Esik będzie,
Godniej zasiędzie,
Jak nie w Ostendzie,
Królowej mórz…

Uroczy pobyt,
Tłum pięknych kobit,
Wkoło dobrobyt,
Wszystko aż lśni,

Rozkosz przenika
Ciało Esika,
Nóżkami fika,
Ze szczęścia drży.

Pierwsze śniadanko:
Kawusia z pianką,
Przegryza grzanką
I pędzi w cwał
Prosto na plażę,
Gdzie w słońca żarze
Błyszczą miraże
Kobiecych ciał.

Strojna dziewczyna
Kibić przegina,
LUXUS-kabina
Rozkoszą tchnie,
Ruchem pantery
Zrzuca jaegery
I gdzie hetery
Tam Esik mknie.

Barwne półświatki,
Pulchne mężatki,
Obcisłe gatki
Śmieją się doń,
Esik się nurza,
Szczypie w odnóża,

To znów jak burza
Wciąga je w toń.

Lecz dość na dziś z tem,
Na piasku czystym
Jeszcze „mój system”
Przez minut sześć,
Potem swobodnie
Nakłada spodnie
I nim ochłodnie
Pędzi coś zjeść.

Ostryga tłusta
Wpada mu w usta,
Potem langusta,
Potem chablis:
Otwiera paszczę,
Językiem mlaszcze,
W brzuszek się głaszcze
I dalej ji.

Znikł potraw szereg,
Mały szlumerek,
Potem spacerek
Przez pyszną sień,
Przybił do portu
W cieniach abortu
Co tu komfortu:
Uroczy dzień!

Wychodzi letki
Z cichej klozetki
Znów na kobietki
Popatrzeć rad,
Z tłumem się miesza
Gdzie strojna rzesza
Gwarnie pospiesza —
Pięknym jest świat!

Koncert w kurhausie
Esik zdrzymał się,
Budzi go w pauzie
Oklasków szum,
Potem nos wetka
Kędy ruletka
Stara kokietka
Przywabia tłum,

Złoto się toczy,
Wszystko się tłoczy,
Wyłażą oczy,
W piersiach brak tchu —
Lecz Esik nie gra
Bo niechże przegra,
Dałaby świekra
Ruletkę mu!

Tak niespożycie
To szczęścia dzicię

Studyuje życie
I jego brud,
Gdy wtem latarnie
Gasną i gwarnie
Wszystko się garnie
Do tinglu wrót.

Włazi i Esik
W ten interesik,
Figlarny biesik
Jakiś go prze,
Umoczyć usta
Tam gdzie rozpusta,
Najskrrrrrytsze gusta
Zgadywać śmie.

Sala stłoczona,
Dyszące łona,
Nagie ramiona
Wśród fraków tła;
Tańczą skłębieni
W ciasnej przestrzeni,
Szampan się pieni,
Muzyka gra.

Dwa biusty śnieżne
Trą się lubieżne,
To znów rozbieżne
Prężą się wstecz —

Płoną oblicza,
Idzie maczicza,
Zabawa bycza,
Baeczna — prosz paa — rzecz.

Trzęsie się buda,
Pęka obłuda:
Cóż to za uda!
Esik aż drży;
Pyta nieśmiele:
Ma toute belle
Rajskie wesele
Quel est votre prix?

Spojrzy dziewczyna:
Zamożna mina,
Duża łysina
I nóżki w ix,
„Bez długich krzyków
Dla starych pryków
Dziesięć ludwików
C’est mon prix fixe”.

Nie głupi Esik,
Swój pularesik
Zapina gdziesik,
Ochłonął w mig,
Płaci co żywo
Za małe piwo,

Z miną złośliwą
Za drzwiami znikł.

Wśród nocy chłodnej
Po plaży modnej
Idzie pogodny
Wolny od burz,
Jeszcze dwie gruszki
Zjadł do poduszki,
Wyciągnął nóżki
I chrapie już!...






  1. Przypis własny Wikiźródeł W takcie 9. pierwsza wartość w oryginalne była ćwierćnutą bez kropki; w tej wersji dopełniono ją do ćwierćnuty z kropką dla zachowania metrum.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Boy-Żeleński.