[128]DZIEŃ P. ESIKA W OSTENDZIE
(na podstawie korespondencyi do „Kuryera Warszawskiego” i na wszelką odpowiedzialność autora tychże korespondencyi skreślony i pod muzykę podłożony).
Motto:
|
Des Lebens ungemischte Freude
|
|
War doch einem Irdischen zutheil.
|
[1]
Gdy skwar dopieka
Biednego człeka,
Pot po nim ścieka,
Topnieje już,
Gdzież Esik będzie,
Godniej zasiędzie,
Jak nie w Ostendzie,
Królowej mórz…
Uroczy pobyt,
Tłum pięknych kobit,
Wkoło dobrobyt,
Wszystko aż lśni,
[129]
Rozkosz przenika
Ciało Esika,
Nóżkami fika,
Ze szczęścia drży.
Pierwsze śniadanko:
Kawusia z pianką,
Przegryza grzanką
I pędzi w cwał
Prosto na plażę,
Gdzie w słońca żarze
Błyszczą miraże
Kobiecych ciał.
Strojna dziewczyna
Kibić przegina,
LUXUS-kabina
Rozkoszą tchnie,
Ruchem pantery
Zrzuca jaegery
I gdzie hetery
Tam Esik mknie.
Barwne półświatki,
Pulchne mężatki,
Obcisłe gatki
Śmieją się doń,
Esik się nurza,
Szczypie w odnóża,
[130]
To znów jak burza
Wciąga je w toń.
Lecz dość na dziś z tem,
Na piasku czystym
Jeszcze „mój system”
Przez minut sześć,
Potem swobodnie
Nakłada spodnie
I nim ochłodnie
Pędzi coś zjeść.
Ostryga tłusta
Wpada mu w usta,
Potem langusta,
Potem chablis:
Otwiera paszczę,
Językiem mlaszcze,
W brzuszek się głaszcze
I dalej ji.
Znikł potraw szereg,
Mały szlumerek,
Potem spacerek
Przez pyszną sień,
Przybił do portu
W cieniach abortu
Co tu komfortu:
Uroczy dzień!
[131]
Wychodzi letki
Z cichej klozetki
Znów na kobietki
Popatrzeć rad,
Z tłumem się miesza
Gdzie strojna rzesza
Gwarnie pospiesza —
Pięknym jest świat!
Koncert w kurhausie
Esik zdrzymał się,
Budzi go w pauzie
Oklasków szum,
Potem nos wetka
Kędy ruletka
Stara kokietka
Przywabia tłum,
Złoto się toczy,
Wszystko się tłoczy,
Wyłażą oczy,
W piersiach brak tchu —
Lecz Esik nie gra
Bo niechże przegra,
Dałaby świekra
Ruletkę mu!
Tak niespożycie
To szczęścia dzicię
[132]
Studyuje życie
I jego brud,
Gdy wtem latarnie
Gasną i gwarnie
Wszystko się garnie
Do tinglu wrót.
Włazi i Esik
W ten interesik,
Figlarny biesik
Jakiś go prze,
Umoczyć usta
Tam gdzie rozpusta,
Najskrrrrrytsze gusta
Zgadywać śmie.
Sala stłoczona,
Dyszące łona,
Nagie ramiona
Wśród fraków tła;
Tańczą skłębieni
W ciasnej przestrzeni,
Szampan się pieni,
Muzyka gra.
Dwa biusty śnieżne
Trą się lubieżne,
To znów rozbieżne
Prężą się wstecz —
[133]
Płoną oblicza,
Idzie maczicza,
Zabawa bycza,
Baeczna — prosz paa — rzecz.
Trzęsie się buda,
Pęka obłuda:
Cóż to za uda!
Esik aż drży;
Pyta nieśmiele:
Ma toute belle
Rajskie wesele
Quel est votre prix?
Spojrzy dziewczyna:
Zamożna mina,
Duża łysina
I nóżki w ix,
„Bez długich krzyków
Dla starych pryków
Dziesięć ludwików
C’est mon prix fixe”.
Nie głupi Esik,
Swój pularesik
Zapina gdziesik,
Ochłonął w mig,
Płaci co żywo
Za małe piwo,
[134]
Z miną złośliwą
Za drzwiami znikł.
Wśród nocy chłodnej
Po plaży modnej
Idzie pogodny
Wolny od burz,
Jeszcze dwie gruszki
Zjadł do poduszki,
Wyciągnął nóżki
I chrapie już!...