Pieśń ostatniego minstrela (Scott, 1874)/Pieśń I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pieśń ostatniego minstrela |
Pochodzenie | Tłómaczenia |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Wydanie | drugie |
Data wyd. | 1874 |
Druk | Czcionkami Gazety Lekarskiéj |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Antoni Edward Odyniec |
Tytuł orygin. | The Lay of the Last Minstrel |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ PIERWSZA.
I.
Umilkł w Branksom gwar biesiady[1], II.
W biesiadnéj sali gwarliwa drużyna, Na potrząśnionych gałęźmi kamieniach III.
Dwudziestu dziewięciu szlachetnych rycerzy IV.
Dziesięciu z nich w kolej, na pierwszy znak trwogi, V.
Dziesięciu giermków, wprawionych do broni. VI.
Dla czegóż te konie pod siodłem tak stoją? VII.
Taki jest zwyczaj na zamku Branksomu. — Lecz on, pan zamku, wódz Buklejów domu! VIII.
O! straszna wojno pychy rodowéj, IX.
Lud wojowniczy załamywał ręce X.
W stroju z rozpaczy starganym, Odkryła głąb tajemnicy; XI.
Lady ród wiodła wysoki. XII.
Po ojcu, mówią, z dziecięcia I oto właśnie, w swéj niedostępnéj, XIII.
Przerażone echem dzikiém XIV.
Lady odgadła powód łoskotu. XV.
duch rzeki.
„Śpisz-li bracie?“ duch góry.
— „Bracie, nie! — XVI.
duch rzeki.
— „Nurt mój mącą łzy dziewicy, Wezmą koniec na granicy? — XVII.
duch góry.
— „We mgle krąży Wóz Artura; XVIII.
Nadziemskie duchy mówić przestały, Porywczo i śmiało, XIX.
I śpiesząc dąży przez samotne gmachy. XX.
Lady przez chwilę z matczyném wzruszeniem XXI.
Z tylu rycerzy, co w zamku gościło, XXII.
„Rycerzu! — rzekła Lady — téj nocy XXIII.
„Co ci mnich odda, strzeż i ukrywaj! XXIV.
— „O! nie bój się Lady! mój dzielny koń gniady „I szukać daremnie, lepszego odemnie XXV.
Rzekł, dopadł konia, wzmocnił się w łęku, XXVI.
„Kto? stój!“ — strażnicy z baszt zawołali. Na lewo przed nim pasem leżała, XXVII.
Tu wstrzymał konia, lecz się nie bawił: XXVIII.
Szybko i prosto, jak grot do celu. Koń wzbił się na wierzch — nozdrza rozszerza, XXIX.
Przez Bowden-Moru pędząc bezdroże, XXX.
Z gniewem w bok konia topiąc ostrogi, Olbrzymi naksztalt skały szerokiéj, Tu stróny zmilkły; — z echem ich brzmienia, Księżna i wszystkie damy orszaku, KONIEC PIEŚNI PIERWSZÉJ.
|
- ↑ Za panowania Jakóba I króla Szkocyi, sir Wiliam Scott z Buccleuch, naczelnik klanu tegóż imienia, nabył baronią Branksom, wraz z zamkiem, położonym nad rzeką Tewiotem, który stał się odtąd głównym siedliskiem możnéj téj i potężnéj w swoim czasie rodziny. Ustawiczne napaści ze strony pogranicznych Anglików i wojenny charakter panów Branksomu, używających ochoczo prawa odwetu, uczyniły zamek ten jednym z najważniejszych punktów na Pograniczu między Anglią i Szkocyą, i stały się powodem do ciągłych a silnych środków ostrożności, opisanych w tekście. Następcy sir Wiliama rozszerzyli go i wzmocnili; lecz w r. 1571 królowa angielska Elżbieta, rozgniewana na rodzinę Buklejów, za kilkakrotne łupieże jéj granic i za sprzyjanie królowéj Maryi Sztuart, wysłała przeciw nim znaczne wojsko, które zburzyło zamek i spustoszyło baronią Branksomu. Sir Walter Skott, będący naówczas jéj właścicielem, odbudował natychmiast zamek, który potém wdowa po nim, Małgorzata z domu Duglasów, mocnemi zewnątrz murami obwarować kazała. — Dziś zamek ten leży w ruinach, prócz czworokątnéj wieży narożnéj, zadziwiającéj grubością swych murów.
- ↑ Godło na sztandarze Anglików.
- ↑ Sir Walter Scott, nastąpił po swoim dziadu Dawidzie w r. 1492. Śmierć jego była skutkiem krwawych niezgód, wynikłych między klanami: Skottów i Karrów, albo Kerrów. Dla zrozumienia wielu miejsc w tekście, musimy wejść w bliższe szczegóły tego wypadku. — W r. 1526, hrabia Angus, z domu Duglasów, wraz z innymi członkami téj przemożnéj rodziny, korzystając z nieletności króla Jakóba V., rządzili krajem jak chcieli, i nikt im oprzeć się nie śmiał. Król wszakże, jakkolwiek nieletni, niecierpliwie znosił ich jarzmo, i szukał wszelkich sposobów, aby się mógł z niego wyzwolić. Napisał więc własną ręką tajemny list do lorda Buccleuch, prosząc go, aby zebrawszy krewnych swych i przyjaciół, i wszystkie jakie będzie mógł siły, pośpieszył z niemi do Melrozu, gdzie król w towarzystwie Duglasów, w powrocie z Dżedburgu do stolicy, miał się zatrzymać na nocleg, i aby go z rąk Duglasów wyzwolił. Tymczasem na powitanie króla, przybyli tamże ze swoim ludem naczelnicy licznego i potężnego klanu Karrów, lordowie: Hume, Cesford i Fernyhirst, którzy zaledwo nazajutrz oddalili się do domów, gdy ujrzano z drugiéj strony nadciągające wojsko Bukleja. Duglasowie domyślając się jego zamiarów, wywiedli przeciw niemu straż królewską i cały zbrojny swój orszak. W bliskości wzgórza Halidon-Hill, przyszło do krwawéj z obu stron bitwy; zwycięztwo długo było niepewne; aż nakoniec uwiadomieni o tém przez gońca Karrowie, wrócili z drogi, i uderzywszy na tylną straż Bukleja, wojsko jego do ucieczki zmusili. Nie przestając na tém lord Cesford, puścił się w pogoń za pierzchającymi, mordując bez litości kto mu tylko wpadł w ręce; aż sam nareście, przez jednego z domowników Bukleja, włócznią zabity został. Odtąd oba te klany zaprzysięgły sobie wieczną nienawiść, która po wielekroć w następnych latach była hasłem domowych między niemi wojen. Za najgłówniejszy ich wypadek można uważać śmierć samego Sir Waltera Skotta, zabitego przez Karrów na ulicach Edymburga w r. 1552, o czém właśnie jest mowa w tekście.
- ↑ Pomiędzy wielu innemi środkami, jakich używano dla przywrócenia zgody między klanem Skottów i Karrów, wodzowie obu zawarli między sobą układ, mocą którego obowiązali się odbyć razem cztéry pielgrzymki do miejsc cudownych w Szkocyi, dla odprawienia wspólnych modłów za dusze poległych. Środek ten atoli nie wydał pożądanych owoców: gdyż wojna pomiędzy niemi wkrótce znów, z większą jeszcze niż przedtem zaciętością wybuchła.
- ↑ Familia Kranstonów była jedną ze znakomitszych na Pograniczu. Stolicą jéj był zamek Crailing, nad Tewiotem. Kranstonowie, przez pokrewieństwo z Karrami, długo byli w wojnie z klanem Skottów, aż nakoniec około r. 1557 jeden z nich pojął córkę Lady Branksomu, która kilku laty przedtem trzymała w oblężeniu jego zamek i czyhała na jego życie.
- ↑ Rodzina Bethunów, albo Beatownów, pochodząca z Francyi, miała swe posiadłości w hrabstwie Fife, i wydała wielu znakomitych ludzi: między innymi kardynała Bethune, i dwóch arcybiskupów Glasgowskich. Z niéj pochodziła Joanna Bethune, małżonka zamordowanego Sir Waltera Skotta, niewiasta pełna odwagi i nauki, tak, że przesądne umysły przypisywały jéj znajomość sztuki czarnoksięzkiéj.
- ↑ Podług tradycyi gminnéj, cień czarnoksiężnika był niezależnym od słońca. Dawny pisarz Glycas, pisze o jednym z nich, Symonie Magu, iż ten rozkazał swemu cieniowi, aby zawsze tylko szedł przed nim, i przez to wzbudził mniemanie u ludu, iż to był duch, który mu wszędzie towarzyszy. Jest jeszcze inne podanie w tym względzie. Podług niego, skoro uczniowie sztuki czarnoksięzkiéj uczynią w niéj pewne postępy, muszą przebiegać wszyscy razem przez ciemną, podziemną salę, gdzie djabeł pędzi za nimi, i chwyta tego, który jest ostatnim; chyba że i ten będzie zmykał tak prędko, że wpadnie do drzwi pierwéj nim go djabeł dogoni; a wtedy cień tylko jego zostaje się w ręku szatana. W takim razie ciało czarnoksiężnika nie będzie już rzucało cieniu, ci zaś, którzy tym sposobem cień swój stracili, uważani są zawsze za największych Magów.
- ↑ Wiara w duchy pośrednie między niebem a ziemią, mieszkające w powietrzu lub w wodzie, jest dość powszechną między ludem szkockim, który przyznaje im moc wzbudzania wichrów, powodzi i tym podobnych fenomenów, których przyczyny pojąć i wytłómaczyć nie umié. Sądzi także, że się mieszają często do spraw ludzkich, niekiedy w celu szkodzenia, niekiedy chcąc im dopomódz. Wiele tego rodzaju wypadków znajduje się w pieśniach i podaniach gminnych. Wspominam o tém, aby usprawiedliwić wprowadzoną w tekście rozmowę Duchów Rzeki i Góry.
- ↑ Czytaj Kreg-Krossu.
- ↑ Aluzya do herbów Karrów i Buklejow.
- ↑ Królowie i bohaterowie Szkocyi, równie jak pograniczni rabusie, musieli nieraz uchodzić przed pogonią psów, wprawionych do tego rodzaju łowów. Robert Bruce, między innymi, wiele razy był przez nie ścigany, i raz swe ocalenie winien był tylko przytomności umysłu, z jaką rzucił się wpław do rzeki, i za pomocą wiszącéj nad wodą gałęzi, wdrapał się potém na drzewo: przez co zatarł swe ślady i uszedł ścigającéj pogoni. Utrzymywano, że jedynym sposobem zbicia z tropu takich ogarów, było rozlanie krwi na ich drodze, któréj zapach miał węch ich osłabiać. Mniemanie to kosztowało życie nie jednemu jeńcowi.
- ↑ Mała wieżyczka na malowniczym szczycie góry Minto, zowie się dotąd łożem Barnhilla, i miała być siedliskiem zbójcy tego imienia, który całą okolicę postrachem napełniał.
- ↑ Halidon był starożytném siedliskiem Karrów z Cessfordu. Pole bitwy lorda Duglasa z Buklejem, zowie się dotąd Polem Potyczki. Ob. notę 2.