[47]20.
Tę, która w głębiach pozostała bytu
Mojego, w zmierzchach jawy i zachwytu,
Tę, która nigdy, nigdy swej zasłony
Nie odchyliła w ranek rozświetlony:
Tę w darze Tobie ostatnim, mój Boże,
Zamkniętą w pieśni mej ostatniej złożę.
Próżno ją mową zaklinałem różną,
Rozum wyciągał ramiona napróżno...
Schodziłem kraje, przerżnąłem wód fale,
W sercu ją mego serca nosząc stale, —
Krążyły wokół niej, jak pszczół rój złoty,
Mojego życia upadki i wzloty.
Ponad me myśli i ponad me czyny,
Ponad marzenia i snów mych wyżyny,
Wyniosła swoje królewskie znamiona,
Zawsze samotna i niedosiężona.
[48]
Wielu do drzwi mych stukało tułaczy,
Pytając o nią, — wracali w rozpaczy.
Niemasz człowieka ze swoją tęsknicą,
By ją obaczył kiedy licem w lico —
I tak samotna pozostała, Panie,
Oczekująca na Twe zmiłowanie.