[223]PIEŚNI PISANE W CZASIE
POWSTANIA LITWY.
(1831.)
I.
Wiosenny wietrzyk powiewa,
Śnieg niknie, skowronek dzwoni,
Słyszysz Litwinie co śpiewa?
«Do broni! czas już do broni!»
Spiż huczy — od krwi strumieni
Bug się i Wisła rumieni,
[224]
A jak cicho w twej krainie — !
Nie rumienisz się Litwinie?
Im nie skąpić krwi ofiary,
Zwyciężać lub ginąć z chwałą;
Tobież tylko piec suchary,
Lub iść w rekruty przystało?
Do broni! wstyd nam — do broni!
O wszystko, o byt nasz idzie;
Lepiej poledz z szablą w dłoni,
Niżli w takiej żyć ohydzie!
Do broni! bracia, do broni!
Złączcie tylko pierś z piersiami;
Ujrzycie jak pierzchną oni,
Co tak hardo rządzą nami.
Niech co żyje, na bój biegnie —
Któż to zwyciężyć nas w stanie?
Niechaj nas krocie polegnie,
Wolnych miljony zostanie.
II.
Grzmot polskiej broni słyszycie?
Na koń! na koń Litwo mężna!
[225]
Dotknęła Boga prawica potężna,
I znów umarli poczynają życie.
Wstała młodziuchna Polska, jak w dzień godów
Idzie — O Boże! jak Ci trzeba mało —
Nie mógł ją oręż podźwignąć narodów,
A Tyś kazał, wnet się stało.
Budź się cnoto starożytna
Na koń! na koń, Litwo bitna!
Niechaj wróg zadrży na wojennej błoni
Gdy ujrzy krocie i szabel i koni.
Komu ojczyzna, komu wolność droga,
Kto nie chce przekleństw i ludzi i Boga,
Na koń! potomnych głos nas nie obwini —
Co Polak zaczął, dokończą Litwini!
III.
Serce męztwem, dłoń żelazem
Zbrójmy bracia, idźmy razem;
Niechaj głos ten zagrzmi wszędzie:
Nigdy Polska, lub dziś będzie!
Czyjaż tu moc nas dosięgnie,
Któż to pokonać nas zdolny,
Gdy każdy Polak przysięgnie;
Dziś umrę lub będę wolny?
[226]
Dalej! dalej od Karpatów,
Od Dniepra, od Dźwiny brzegu,
Ruszaj się młodzi Sarmatów —
W miljonowym stań szeregu.
Ukrainy mężne dzieci!
Bitni Podola synowie!
Wasz rumak jak wicher leci:
Śpieszcie do walki ziomkowie!
Serce męztwem, dłoń żelazem
Zbrójmy bracia, idźmy razem!
Niechaj głos ten zagrzmi wszędzie:
Nigdy Polska lub dziś będzie!
IV.
Gdzie grzmię armaty, idźmy Chrześcianie!
Krwi braci naszych leją się strumienie —
Któż z nas bez winy, wielki niebios Panie?
Teraz nam, teraz dajesz odpuszczenie!
Szczęsny wojownik, co z orężem w dłoni
Legnie i miłą ojczyznę zasłoni:
W dniu zmartwychwstania, w dniu sądu strasznego,
Śmiertelne rany będą świadki jego.
[227]
Nie na tym świecie mieszkanie człowieka —
Nie dziś, to jutro śmierć nas wszystkich czeka.
Czyliż nie lepiej przybliżyć te chwile,
I z bracią swymi ledz razem w mogile?
Przyjdzie dzień wielki, co groby otworzy:
Jak śmierć nie mija, nie minie sad Boży.
Zbawiony, za kim głosów tysiącami,
Lud się odezwie: «krew przelewał z nami.»
V.
Witaj dniu wielki, świadku naszej chwały!
Wstrząsa się ziemia polskiemi wystrzały;
Leci nasz orzeł na zastępów czele:
Na widok jego drżą nieprzyjaciele.
Ach! czyjeż serce radość nie przenika!
Gdzie tylko spojrzy oko wojownika,
Szykiem wojsk naszych pola się okryły,
Takie swym wrogom stawi Polska siły.
O wy! co serce mieliście z kamienia,
Dręczyć bezbronnych wśród ciemnic więzienia;
Teraz się stawcie pośród dnia widoku,
I z mieczem w ręku dostójcie im kroku.
[228]
Teraz to pora, w pośród tej równiny,
Gdzie tylu matek zgromadzone syny —
Bierzcie ich wszystkich, o niecne tyrany!
Ślijcie na Sybir i kujcie w kajdany.
Antoni Górecki.