[51]
PIECHOTA.
Idą długim łańcuchem polskie pułki piechoty,
Idą z boju krwawego w bój nowy.
Przez bagniska i piachy, przez spiekoty i słoty
Idą — dla Twej, o Polsko, odnowy.
Przeszły mroźne Karpaty, krwią szlakując pochody,
Skały szarpiąc, by wyrwać zwycięstwo —
I nie patrzał kto stary, nie żałował kto młody,
Jeno każdy niósł Tobie swe męstwo.
Głuche noce jesienne — Sołotwińskie Polany —
Mroźne świty zimowe pod ziemią —
Marsz o głodzie i chłodzie — sen na śniegu niespany —
Marsz! — gdy nogi zamarzłe w lód drzemią.
Przeszły ciche ubocza, Dunajeckie dziedziny,
Dunajeckie dziedziny i hale!
Spłynął potok niejeden, krwią czerwony i siny,
Pamiętają Łowczówek Moskale!
[52]
Przeszły ziemie rozległe, błota, piachy, wydmiska
I zorały krwią Jastkowskie pola — —
I od Litwy po głuche, po poleskie bagniska
Szla zwycięska, niezłomna ich wola.
Nieodparty ich atak, nieprzebita stal woli,
Niedościgły ogrom twardej pracy —
Oto wojsko, co wzrosło w hańbie trupiej niewoli,
Oto nowi — z krwi własnej — Polacy!
Idą. Ziemia aż dudni. Szare, proste ich dzieje,
Za wolnością Twą, Polsko, tęsknota...
Wypieszczone po nocach, po podziemiach nadzieje
— — — — — — — — — — — — —
Idzie długim łańcuchem piechota...