[31]PIELGRZYM.
(Z WALTER SCOTTA.)
I.
Puśćcie mnie, puśćcie w podwórzec zamkowy,
Pysznych podwojów odsuńcie wrzeciądze;
Śnieg zimny bije, świszcze wiatr grudniowy,
Zmokły, przeziębły — i błądzę i błądzę,
II.
Nie jestem wcale natrętny podróżny,
Wszystko mam z sobą, nie pragnę jałmużny;
Wszakże ktokolwiek w tak okropnej nocy,
Ma prawo ludzkiej zażądać pomocy.
III.
Śniegiem zawiana znikła z oczu droga,
Tu pokutnika zaskoczyła zima;
Puśćcie mnie, puśćcie, zaklinam na Boga,
Błogosławieństwo odbierzcie pielgrzyma.
IV.
Wędruję z Rzymu, wspólnej naszej matki,
Niosę odpusty i świętych ostatki,
[32]
Niechaj was o tem anieli ostrzegą:
Puśćcie mnie, puśćcie, przez miłość bliźniego.
V.
Przelękły zając kryje się do nory,
Jeleń przy łani ucieka przez błonie,
Ja biedny starzec, zwątlony i chory
Gdzież się, ach, gdzież się przed burzą uchronię?
VI.
Z rozgłośnym hukiem wre rzeka burzliwa,
Gniewna, wezbrana, w falach się rozpływa;
Popłynę przez nią choć zimno i ciemno,
Gdybym litości nie wzbudził nademną.
VII.
Pukam i darmo... żelazne podwoje,
Lecz twardsza od nich pana zamku dusza,
Gdy go bliźniego los, ni lata moje,
Ni proźba w imię Boga nieporusza.
VIII.
Żegnam cię! niechaj Pan ziemi i nieba,
Przedłuża w łasce i szczęściu twe lata,
I oby nigdy nie było ci trzeba,
Żebrać na starość litości u świata!
[33]
IX.
O mury starca rozbiły się słowa...
Ale pan zamku nie będzie miał ciszy —
Ilekroć burza zaszumni grudniowa,
W poświstach wiatru znowu je usłyszy.
X.
Bo gdy po nocy, z jutrzenką rumianą,
Mgły z po nad wody podniosły się rano:
Falą rzucone pomiędzy opoki,
Zimne pielgrzyma znaleziono zwłoki.
Józef Bogdan Zaleski.