Plama na krośnach
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Plama na krośnach |
Pochodzenie | zbiór powiastek Niespodzianka |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1890 |
Druk | St. Niemiera |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
PLAMA NA KROŚNACH.
Wandzia siedziała w pokoju i robiła pilnie pończoszkę, bo słyszała jak matka gniewała się na niezręczną pokojówkę, mówiąc:
— Moja kochana! już tyle mi szkody narobiłaś, że skoro nie staniesz się baczniejszą, to będę musiała oddalić cię z domu.
Niedługo taż sama służąca weszła do pokoju, gdzie Wandzia pracowała i zaczęła uprzątać. Zapłakana i smutna po otrzymanej naganie, chciała się pośpieszyć ze sprzątaniem, i tym sposobem przeprosić panią; w zbytnim pośpiechu, ścierając ze stołu, zagarnęła ściereczką maleńki kałamarzyk, i strąciła go na stojące obok niego krośna, na których pani poduszkę do kanapy haftowała.
Zlękniona dziewczyna zbladła i załamała ręce, zobaczywszy na środku białej kanwy ogromną plamę z atramentu. W tej chwili pani weszła do pokoju, spostrzegła zepsutą robotę, i rzekła z gniewem:
— To pewnie ty znów zrobiłaś, Małgorzato?
Wandzia pamiętna, że za pierwszą szkodę Małgorzata oddaloną być miała, powstała szybko i z rumieńcem na twarzy, ze spuszczonemi oczami rzekła:
— Daruj, mamuniu! to... to ja zrobiłam.
Matka napomniała łagodnie Wandzię, bo uważnej dziewczynce rzadko się podobne wypadki zdarzały, a kiedy później Wandzia wyznała jej prawdę, uścisnęła serdecznie córkę, mówiąc:
— Pięknie jest przyznać się do popełnionej winy, ale piękniej jeszcze bliźniego od kary lub nagany uwolnić.
Małgorzata zaś wdzięczna panience za jej dobroć, długo ten czyn pamiętała, i przy każdej sposobności starała się jej za to wywdzięczać.