[66]POŻEGNANIE
Więc jedziesz w świat?... Szczęśliwej drogi!
A nie zapomnij powiać chustką,
Gdy Ci się zwidzą moje progi,
Ożałobnione pustką.
Podobno zdały-ć się za niskie — 5
Tak miałaś orzec w sobie, dumna.
A jednak one dość wysokie,
By zawadziła o nie trumna.
Nie czynię z rzeczy tej dramatu;
O trumnie mówię w przyrównaniu. 10
Nie trwóż się, nie oznajmię światu
O naszym — kiedyś — miłowaniu.
Cóż to tam było jakaś chwila,
Jakiś rok jeden, dwa czy dłużej —
A tu się serce tak przesila, 15
Tak się mozoli, tak się nuży...
Va bene! Pogrzebionym będzie.
Jako orzekłaś, Lady — tak się stanie.
[67]
Jedź w świat — niech Cię prowadzi wszędzie
Moje... uszanowanie. 20
W sercu nie chowaj zaś tęsknicy.
Choć byłoby mi znowu przykro,
Gdybym-ć w pamięci stał się ikrą,
Zanim dojedziesz do granicy.
Wkrótce zapewne będziesz w Rzymie... 25
Proszę, wyryj tam moje imię
Na jakim wrosłym w mech kamieniu
Z imieniem Twoim w obramieniu.
A tak będziemy razem istnieć,
I to, co życie nam nie iści, 30
Może się kiedyś zrzeczywistnieć;
Nie będzie Ci to bez korzyści.
Masz później zwiedzać, słyszę, morza, Nile,
Kruszyć dalekie oceanu szyby — —
Niechże Ci się tam kłaniają krokodyle, 35
Niech Ci całują rączki wieloryby.
Zapewne będziesz też i w Gibraltarze —
Przypuszczam, że Cię nazwa znęci.
Małpę mi stamtąd, proszę, przyszlij w darze,
Abym Cię długo miał w pamięci... 40