[68]DO TYMONA
Tymonie, gdy nie jesteś jak krwiopijny sokół
Ani sposobion cale, jak uśmiercać wrogi,
Jakoż Ci żyć w tym czasie, gdy wszystko naokół
Pobrzęk wydaje srogi.
Sztukę uprawiać pragniesz... śmiech zaiste! 5
Dziś mówi się jedynie o wojennej sztuce,
Dziś stwarza się wartości żywe, oczywiste:
Broń, żołnierskie onuce.
Oto przyjaciel, który wonną sztuki nardą
Skrapiał ongi swój sztywny, chimeryczny kołnierz, 10
Spotkawszy Cię w ulicy, rąbnie mową twardą —
Okrutnie srogi żołnierz!
Zejdziesz mu, zlękły, skromnie z trotuaru,
Schronisz się w swoim wstydzie do bliskiej kawiarni,
A tam pełno naokół wojennego gwaru — 15
Kelnerzy militarni!
[69]
Umkniesz do swej pracowni z placu wojowników,
Ufny, że Cię tam myślom spokojnym ostawią,
A tu z dziedzińca wpada grom dzikich okrzyków —
Dzieci się w wojsko bawią! 20
I nie masz głowie Twej cywilnej skłonu —
Dzień Ci niewczasny i noc niespokojna —
Od gardzioł dziatwy — do nut gramofonu,
Wszystko Ci krzyczy: Wojna!
Cóż tedy z Sobą poczniesz, nieszczęśliwy, 25
Gdy tak wszystko mundurnie poczyna się srożyć —
Ostaje-ć chyba jeden schron wątpliwy:
Samemu mundur włożyć.
1914