Pocałunek Roberta Emmeta

<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Konopnicka
Tytuł Pocałunek Roberta Emmeta
Pochodzenie Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom VIII
Redaktor Jan Czubek
Wydawca Gebethner i Wolf
Data wyd. 1915
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
III. POCAŁUNEK ROBERTA EMMETA[1].


Wschodzi ranek z różanej świetlicy...
Stanął Emmet u stóp szubienicy.
Stanął Emmet, pojrzał się do świata...
Niema przy nim ni druha, ni brata.

— Hej, bratowie! Hej, wy szczere druhy!
Jak świat pusty bez was, jaki głuchy!
Niemasz, komu ścisnąłbym prawicę,
Gdy mi przyszło iść na szubienicę!

Stanął Emmet, pojrzy się po niebie:
— Ziemio-matko, ginę, syn, za ciebie...
Za twą wolność, narodzie mój, ginę
Sam — samotny w ostatnią godzinę.
............

Głucho bęben złowieszczy uderza:
— Robert Emmet, domawiaj pacierza!
Z głuchym ziemię kopają łoskotem:
— Robert Emmet, żegnaj się z żywotem!


Podniósł Emmet płonące źrenice
Na wysoką, czarną szubienicę.
— O Irlandjo, tyś moją modlitwą,
Ty pacierzem przed ostatnią bitwą!

Jakiś gwałt mu rozpręża ramiona:
— Lud mój chciałbym przycisnąć do łona!
Chciałbym żegnać... Chciałbym raz ostatni
Czuć na ustach pocałunek bratni!...

I pochylił swą tragiczną głowę:
— Przez te rany... przez te Chrystusowe...
I ostatnim pocałunkiem brata
Ucałował straszne lico kata.
............

Głucho bęben złowieszczy uderza,
Płacze wolność swojego rycerza;
Głucho grudę ciskają kopacze,
Ziemia-matka syna swego płacze.






  1. Robert Emmet (ur. 1780, um. 1803) — Irlandczyk, za udział w nieudałem powstaniu roku 1803 powieszony przez Anglików. W krótkiem życiu nie miał sposobności dokonania wielkich czynów; dzięki jednak poezyi Tomasza Moora i kilku stronicom, poświęconym mu przez Waszyngtona Irwinga, wyrósł na legendarnego bohatera, czczonego nie tylko w Irlandyi, ale i w Ameryce, gdzie święcą pamięć Emmeta, jako męczennika wolności.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.