[262]POCHÓD KAJDANIARZY SYBIRSKICH.
Patrzcie! Jak oko sięga,
Step pusty tam się rozkłada,
[263]
Krwi tam mgła zalega,
A wnętrze śmierć i zagłada!
Ho, ho, tam już ziemi brzeg,
Błyszczy tylko wieczny śnieg,
I w tę puszczę mar
Nas to pędzi car!
Idziem, bez skazy, ochoczo,
Zniszczeniu niosąc ofiary,
Myśl i pieśń proroczą
Szląc carom ze stepów kary:
Bo choć głód nam ziębi krew,
Pęta za to grają śpiew
Cary, cary, dzeń —
Wyrżnąć cary w pień!
O, tam wichrzyca nazbija
Śniegów chmury, tumany,
Burzy je, kłębi, zwija
Po stepie w góry, w kurhany.
Dalej, po nad kłęby chmur
Wznieśmy kajdaniarzów chór;
Cary, cary, dzeń —
Wyrżnąć cary w pień!
[264]
Przodem, koledzy, przodem!
Torujmy drogę śród śniegu —
Wichrem nas prą i chłodem,
Przysporzyć trzeba nam biegu!
Niech nam uraganów szum
Brzęczy kajdaniarzy tłum
Piosnką: cary, dzeń —
Wyrżnąć cary w pień!
Padnie z nas na drodze który —
Niech leży! Spędzą nań burze
Śniegów tumany i chmury,
Mogilne sypiąc mu wzgórze!
Jemu nie pomoże łza,
Piosnki mu kajdannej trza:
Cary, cary, dzeń —
Wyrżnąć cary w pień!