[290]2) Pochwała Augusta.
Jowisz grotami straszny ognistemi
Jedynie dotąd czczony był za pana;
Dziś boski August panem jest na ziemi,
Gdy mu Brytania i Persya poddana.
A dawnoż jeszcze, jak Krassa żołnierze
(O obyczaje! o rodzime progi!)
Dla obcych dziewek przynieśli w ofierze
Zaszczyt rzymskiego puklerza i togi![1]
O wieczna hańbo! syn włoskiej ojczyzny,
Nad rolą teścia Azyaty schylony,
W poddaństwie Medów doczekał siwizny,
Gdy Jowisz bogiem, gdy Rzym niewzruszony!
Takiej-to właśnie lękał się szkarady,
Bo ta i przyszłym wiekom się udziela,
Ów mężny Regul, gdy radził układy
Zerwać, podane przez nieprzyjaciela,
I nie żałować, chociaż marnie zginie
Tysiące jeńców pośród obcej ziemi.
„Widziałem — rzecze — punickie świątynie
Przyozdobione sztandary naszemi!
Widziałem miecze, z żywych rąk wydarte,
Potem też same ręce skrępowane,
A bramy wroga na roścież otwarte
I pola jego wkoło uprawiane!
Czy może jeńcom tym przybędzie cnoty,
Kiedy ich wolność złotem odzyskacie?
Przybędą tylko koszta do sromoty!
Farba splamionej nie pomaga szacie,
[291]
Ani też ujmę na naszym honorze
Spodlony żołnierz powetować zdoła,
Prędzej do walki łania stanąć może,
Gdy ją myśliwcy obskoczą dokoła,
Niż się w odwagę nikczemnik uzbroi,
Co się zląkł śmierci, broń haniebnie cisnął,
Niż w nowej bitwie przed wrogiem ustoi,
Komu raz powróz na karku zawisnął.
Dla kogo życia radością jedyną,
Że go aż szukał, tchórz, na Marsa polu!...
O! jakżeś wielka dzisiaj, Kartagino!
Wielka, niestety, z hańbą Kapitolu!“
To powiedziawszy, z szlachetnem obliczem
Przypadł do ziemi, niby pozbawiony
Praw Rzymianina w stanie niewolniczym;
Nie chciał uścisków dzieci ani żony,
Póki senatu chwiejącej się rady
Na swoje wreszcie nie przechylił zdanie —
Jedyne w dziejach! poczem wśród gromady
Smutnych przyjaciół, głuchy na ich łkanie,
Na rozpacz ludu, co mu zaszedł drogę,
Wracał bohater niezachwianym krokiem,
By się w niewolę oddać, gdzie go srogie
Czekały męki, i spokojnem okiem
Żegnał pokrewnych, klientów i sługi.
Rzekłbyś, że miejskie załatwiwszy sprawy,
Wyjeżdża sobie, chcąc miesiąc i drugi
Na wsi wypocząć od stołecznej wrzawy!
(A. Krajewski).