Pocięgiel/Dziewulski i Radziwiłł
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pocięgiel |
Wydawca | nakładem autora |
Data wyd. | 1917 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Gdy Niemcy wzięli Nowodworskiego, burmistrz Drzewiecki poszedł do radcy stanu i radnego Dziewulskiego i mówi:
— Mecenasie, pomóżcie mi wyciągnąć Nowodworskiego z cytadeli. Chodźmy do Beselera!
A Dziewulski: — Dobrze mu tak, niech siedzi!
Drzewiecki na to: — A pamiętasz, rybko, jak cię Engałyczew wsadził do siatki, żem za tobą dreptał i żem wyprosił.
Dziewulski: — To były inne czasy teraz jest Polska — dobrze mu tak!
Splunął Drzewiecki i odwrócił się od świntucha.
Obywatelskiego obowiązku podjął się jednak Fr. Radziwiłł.
A wyście się tego po nim nie spodziewali! Nietyle on zły, ile głupi. Chodził za Nowodworskim, nic wprawdzie nie wskórał, ale swoje robił. Bo Radziwiłł, choć milicyant, ale bądź co bądź chłopak grzeczny, a Dziewulski — dorobkiewicz, zięć żydowski i poprostu — cham!