Pociecha (Krasicki, Uwagi)
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Pociecha | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
Nie masz takowego człowieka, któryby nie doznał kiedyżkolwiek w życiu swojem przygody, a zatem nie potrzebował wsparcia i pocieszenia. Wtenczas, gdy się wszystko najlepiej powodzi, nie jesteśmy pewni, iż los, co obiecuje, dotrzyma : i owszem im dzielniej wysila się szczęście, tym bardziej odmiany bać się należy. Na temże morzu, po którem igrały okręty, toną; mówi Seneka. A wyrok boży obwieszcza, iż pospolicie radości pasmo, kończy się żalem: extrema gaudii luctus occupat.
Jakoż, jeżeli nie z politowania, nie ma się czego śmiać w teraźniejszych osobliwie przemądrzałego wieku naszego okolicznościach : ku pociesze więc zmartwionych najprzyzwoiciej jest zmierzać i działaniem i pismem.
Skąd być może w nieszczęściu ulgą? z nas samych naprzód, a potem z tych, którymi otoczeni jesteśmy. Z nas samych ulga i pociecha być może naówczas, gdy nas gotowych na przyjęcie, i zniesienie ciosu los przeciwny zastaje. Mniej rażą przewidziane pociski, jak dawne przysłowie niesie; a umysł uzbrojony zawczasu w cierpliwą stałość, zdatne pod ciężar, choć przykry, nadstawia ramiona.
Druga ulga z nas, gdy umiemy rozrządzić między istotnem nieszczęściem, a tem, które częstokroć zbyt żywa imaginacya płodzi. Po większej części sami sprawcami jesteśmy naszych dolegliwości, gdy zasadzając szczęście na rzeczach prawie niepodobnych, nie tak do zamierzonego, jako raczej zamarzonego celu dojść nie możem, mniemamy się być nieszczęśliwymi. Zapatrując się na drugich, chcemy być czem oni są, a więc nasz stan choć dogodny, przez ten wzgląd, iż drugich lepszy, nam nieznośny. Nie los więc naówczas winien temu, iż jesteśmy w zmartwieniu, ale zbytek zachcenia trapi nas i dokucza.
Istotne czasem bywa nieszczęście, którego się ustrzedz nie możemy, ale ulgę każdego sobie przynieść potrafi, gdy się uważnie rozpatrzy w tem; co go dolega : a zatem osądzi w jakim jest stopniu dolegliwości. Zwiększają niewczesna bojaźń i czyni nieznośnem to, co może było nie wielkiej wagi. Trzeba więc mieć na to baczność, iżbyśmy zamiast polepszenia losu, nie przyczyniali sobie umartwienia.
Chciwemu, najmniejszy w dostatkach uszczerbek stratą jest nienagrodzoną; niechże uśmierzy żądze swoje, znajdzie, iż co stracił, małą jest cząstką tego, co posiada, iż łatwo stratę staraniem i skrzętnością, a zwłaszcza ujęciem sobie nagrodzić może. Lada słowo obraża gniewliwego; niechże siebie nie kogo innego winuje, że tak dotkliwy, zwłaszcza iż słowo wyrzeczone, może nie ściągało się do niego, a choćby i tak było, kto wie, czy nie pochodziło bardziej z żartu, niż z myśli uszkodzenia? Dumny mniema się być pogardzonym, gdy nie odbiera czci jakiej pragnie. Niechże uskromi niewczesne pragnienie, postrzeże, iż go nikt upakarzać nie chciał. Do każdej namiętności stosować można to, co się tu względem niektórych namieniło, a im bardziej się wyłuszczą okoliczności stąd pochodzące, tym mniej się znajdzie przyczyn do umartwienia. Jakbyśmy nie mieli dosyć innych z wielu miar pochodzących dolegliwości, stwarzamy sobie nowe, i sami jesteśmy po większej części sprawcami naszego nieszczęścia.
Wysławiali dawni mędrcowie szkoły Stoików, posąg raczej niżeli istotę człowieka, gdy twierdzili, iż pracą i przemysłem natężonym przyjść może do nieczułości. Niebaczni, chcąc się od smutnego uczucia uchronić, oddalali się tem samem od wdzięcznych i miłych, które przy swojej niewinności cnota ludziom oddawać zwykła. Śmiechu godzien ów Possydoniusz, który mając u siebie Pompejusza, gdy popisywał się przed nim z rozumem, a pedogra przerywała mówienie; dokuczaj, jak chcesz, zawołał, ja ciebie złem nie nazwę. Był złem ból, który dokuczał, a filozof czczym się okazywał, gdy dla pozyskania szacunku, rozmawiał z pedogrą w przytomności Pompejusza.
Sami sobie możemy dać ulgę, choćby i w największem nieszczęściu, tą z przekonania wewnętrznego pochodzącą myślą, iżeśmy na nie zasłużyli. Jak bowiem dwoi ciężar niedoli własna wina, tak zmniejsza go, i ulżywa przeświadczenie, iż nie z naszej zdrożności przychodzi: Vacare culpa magnum est solatium, mówił Cyce ro: byćwolnym od winy, wielka, jest pociechą. Bza.lki się cierpiący w tym stanie znajdzie: jednakże jeżeli niezupełnie winien (co najgorszym w złej przygodzie ciężarem), im mniej się do swojej niedoli przyłożył, tym znośniejszym stan swój osądzi.
Zebrał niedawno na końcu dzieła czuły jeden pisarz ze starożytnych i świeżych autorów wszystko to, co ku pociesze w nieszczęściu służyć może; a że odwołał się do religji, śmiał dziennik jeden z teraźniejszych modnych takowe przy zaczęciu opisu nowego dzieła uczynić ostrzeżenie : « Niech to czytelników nie obraża, iż au-
« tor rozum z religią połączył, jestto tylko religia
« przyrodzenia. » Przymuszony nakoniec oczywistością, gdy musiał wyznać, iż w tem dziele znajdują się zdania S. Bazylego, Chryzostoma, Teodoreta, Salwiana, Giersona, odwołuje się do powagi Fontenella i Rousseau, którzy powiedzieli, iż równie jak Sokrates i Platon, Ewanielia pocieszyć może. Prawdziwe to jest bożych wyroków znamię, gdy nieprzyjaciół do wyznania prawdy przymusza.
Rodzaje nieszczęścia są wielorakie. Najprzykrzejsza sercom czułym strata osób, do których mieli przywiązanie : to albo jest wrodzone, względem rodziców, dzieci, powinowatych; albo przybrane w słodkiem, a wyrównvwającem częstokroć pierwszemu przyjaźni skojarzeniu. Ulgę w tej mierze każdy sam sobie uczynić może, gdy pamiętny przestrogi Epikteta, zastanowi się częstokroć nad tem : iż ci z których towarzystwa korzysta, ubyć mogą, tak jak może stłuc się naczynie, którego używa. Nie znosi ta uwaga żalu przyrodzonego, ani tego, który ze straty przyjaciół wzrasta : ale w tem użyteczna, gdy zbytnią żalu w pierwszym zapale natarczywość uśmierza, a potem dopiero, najdzielniejszemu uśmierzycielowi trosków czasowi, resztę porucza.
Mniejsza wprawdzie, jednakże dzielna jest ulga żalów, której od innych zasięgamy. Fałszywa i niedogodna sercu czułemu owa powieść, społecznictwo boleści za pociechę nieszczęśliwym kładąca : i owszem takowe społeczeństwo przymnażaćby ją powinno, choćby nie dla innych, to dla tej przyczyny; iż nam pocieszycielów i wspomagaczów odbiera.
Jak postępować w cieszeniu strapionych powinniśmy? Niech za złe nie ma modny ów dziennik, iż się do wyroków pisma bożego odwołam, i z xięgi Joba najdostateczniejsze czułej, a roztropnej tkliwości wezmę prawidła. Skoro się dowiedzieli, mówi pismo boże, o nieszczęśliwej przygodzie Joba przyjaciele jego Eliphaz, Baldad, i Sophar, namówili się wspólnie, aby go odwiedzili, i pocieszyli. Pierwszy jest obowiązek prawego przyjaciela, nie odkładać pociechy i wsparcia cierpiącemu współprzyjacielowi. Zwłoka częstokroć próżnemi czyni, choćby największe, gdy już niewczesne usiłowania nasze; a choćby nie przeszkodziła upragnionemu wsparciu, powiększa boleść cierpiącego, gdy wspomożenia, którego się spodziewa, pragnieniu wyrównywającego, natychmiast nie odbiera.
Dalej pismo boże opowiada, iż gdy się zbliżali ku niemu, a zrazu go dla zaszłych odmian nie poznali, zapłakali nad nim, i poszarpawszy na sobie odzienia, sypali proch i popiół na głowy swoje. Tu można powiedzieć, iż pociechą nędznych jest mieć społeczników boleści, gdy nie własną przygodą, ale czuciem towarzyszą cierpiącemu. Niecieszą w nędzy czcze oświadczenia; pod dobrem piętnem zła podłego kruszcu moneta : płacz rzewny oznaczał przyjaciół, i słodkim cierpiącemu pewnie stal się widokiem. Umie chytrość udawać boleść, ale przezorne, a w zmartwionym bystre wejrzenie łatwo rozeznać potrafi, co kunsztem chytrości, a co przyrodzenia dziełem.
« I siedzieli przy nim na ziemi siedem dni, i nocy, a
« żaden się do niego nie ozwał; widzieli bowiem zbyt
« ciężką boleść. » Jak w przybyciu skwapliwa, za widokiem czuła była czynność przyjaciół, tak gdy spostrzegli, zbyt wielką boleść, czcili milczeniem niewinność bolejącego; a wiedząc, iżby może niewcześnem mówieniem zwiększyli ją, przydali roztropność cierpliwą, do poprzedzających działań swoich. Jeżeli w każdej okoliczności dogodna, to w tej, gdzie idzie o pocieszenie : istotnie potrzebną jest ona, aby trzymający się miary, jak najdelikatniejszem dotknięciem, tak bliźnie dogodzić umiał, iżby w gojeniu nie czuł, albo jak najmniej czuł ten, który cierpi.
Pierwszy mówić zaczął Job, a zaczął od narzekania : wysłuchali cierpliwie pocieszyciele, i gdy postrzegli, iż owem wynurzeniem ulżył nieco boleści swojej, dopiero ozwał się pierwszy z nich Eliphaz, a słowa jego tak były czułe, tak dzielne, tak dogodne, iż na inszych wyrazach się nie zasadzając, same przez się najlepszem stać się powinny prawidłem, jak w podobnych okolicznościach postępować sobie należy. « Jeżeli zaczniem mówić,
« może to zle przyjmiesz : nauczałeś wielu, wzmagałeś
« spracowanych, utwierdzałeś niedołężnych, teraz przy-
« szła na ciebie przygoda, i ustałeś, dotknęła cię, i
« jesteś w trwodze. Gdzież jest moc twoja? Cierpliwość
« i doskonałość dróg twoich? Wspomnij, proszę cię,
« kto kiedy niewinny zginął, albo prawi zniszczonemi
« zostali? I owszem widziałem, jak duchem bożym
« przejęci, niknęli, i pełzli działacze zbrodni. W okro-
« pności widzenia nocnego zdjął mnie strach i drżenie;
« stanął duch, i słyszałem głos, jak wiatru cichego.
« Alboż może być usprawiedliwion człowiek przed Bo-
« giem, gdy się z nim porównywa, i czystsze będzie
« stworzenie, nad stwórcę swego? Oto ci, którzy mu
« służą nie są stali, a i w Aniołach swoich znalazł nie-
« prawość. »
Doszłej mnie wieści o śmierci Tullji twojej, inaczej znieść nie mogę, tylko tak, jakem powinien, z żałośnem uczuciem, i przykrością tym bardziej, iż mniemam, że część nieszczęścia tego i do mnie niejako należy. A przeto, gdybym tam był przytomny, zdałbym ci się może na to, iżbym żal ten na poły z tobą dzielił. Rodzaj wprawdzie takowych rozwag i pociech nie może być tylko niedołężny i tkliwy; zwłaszcza gdy ciż sami, którzy prawem powinowactwa, lub przyjaźni nań zdobyć się powinni, równą dolegliwością dotknięci, pomimo usiłowania płaczem tylko i łzami oznaczonego, cudzej raczej pociechy potrzebują, niż swoją innym usłużyć mogą. Z tem wszystkiem, co mi do niniejszej smutnej okoliczności dogodnego na myśl przychodzi, to ci krótko przepisać postanowiłem; nieprzeto, iżbym rozumiał, że nie wiesz o tem, ale dla tego, iż ci srogim żalem zajętemu pomnieć na to niepodobna.
I cóż jest proszę, dla czegoby cię żałość tak dzielnie zmieszać i wzruszyć mogła? Zastanów się nad tem, w jaki się jeszcze sposób los z nami obchodzi a wzdy ojczyznę, uczciwość, dostojeństwo i to wszystko, co nam równo z dziećmi lubego i drogiego jest, wydarto. Cóż więcej nad przydaną tę jednę stratę do boleści przyczynić się może? albo któryż umysł w takowych klęskach wyćwiczony, ustalić się, iż tak rzekę, i wznieść się nad nie niepowinien? Żałujesz podobno jej losu? Czyż nie lepiej obróciłbyś na to myśl twoję, co i ja częstokroć rozważam, iż nie najgorsze zdarzenie tych spotkało, którzy w opłakanych tych czasach, życie to za bezbolesną śmierć zamienili. Cóż więc było, coby ją w tych nieszczęśliwych okolicznościach do życia nęcić mogło? Nie wiem zaiste, jakiby to był powab, jaka nadzieja, i jaka strapionego umysłu pociecha. Czy to? iżby w małżeńskich związkach z jakim szlachetnym młodzieńcem wiek słodki pędziła? A możoś i ty sam podług znakomitości twojej, jakiego z tej młodzieży zięcia sobie gotował, w którymbyś nadzieje ciągłego szeregu potomków i swoich pewnie położył; ona zaś jako ze zrodzonych z i siebie, kiedyżkolwiek cieszyć się miała; gdyby ich tak szczęśliwemi widziała, iżby i majątkiem ojczystym rozrządzać, i urzędy w Rzeczypospolitej sprawować, i przyjaciół, bądź datkiem, bądź usługą wspierać mogli. Ale cóż być może, czegobyśmy pierwej nie postradali, niż nabyli? Przykrać wprawdzie rzecz jest sieroctwo, ale przykrzejsza nierównie znosić to i cierpieć.
Jeszcze tu o jednej rzeczy wspomnę, która mnie niepoślednie pocieszyła, tobie zaś smutku zmniejszyć może. Powracając z Azyi, gdym od Eginy do Megary płynął, oglądałem się na wszystkie strony wokoło, a widząc po za sobą Eginę, przed sobą Megarę, w prawą Pyreus, a w lewą Korynt, niegdyś kwitnące, a teraz w gruzach swoich leżące miasta, zastanowiłem się nad zbyt tkliwym, z utyskującym narodem ludzkim, z przyrodzenia krócej żyjącym, iż jednego z naszych znajomych, tak śmierć nas ciężko obchodzi, gdy tu na jednem miejscu, tylu miast zwalonych zwłoki widzieć się dają. I jakże, rzekłem do siebie, Serwiuszu! nie chceszli żalu twego poskromić, i przypomnić, żeś się człowiekiem urodził? Myśl ta, wierzaj mi, niemało mi ulgi przyniosła; a jeźli ci się zdawać będzie, w twojej toż samo wystaw. Nadto pomyśl sobie, jak wiele znakomitych mężów w tym czasie zginęło, jak wiele prowincyj spustoszonych i upadłych, jak wiele z okazałości, mocy i dostatków państwu Rzymskiemu ubyło. A więcże śmierć jednej niewiastki, dzielniej cię nad to wszystko wzruszy, i zamięsza, która będąc jedną z ludzi, choćby w tym czasie nie zeszła, po kilku, i to może nie wielu latach, przecieżby umrzeć musiała! Odwróć proszę od tych trosków umysł i pamięć twoję, a pomnij raczej na to, na co ci wziętość, i dostojność twoja pamiętać każe. Żyła ona dość długo, bo żyła tyle, ile jej żyć potrzeba było; żyła tej Rzeczypospolitej, w której, nie tylko cię ojcem, ale pretorem, konsulem i augurem widziała; z szlachetnemi i pierwszemi prawie młodzieńcy w związki małżeńskie weszła, a zdziaławszy, i używszy wiele dobrego, w tymże samym czasie, w którym ojczyzna upadła, i ona żyć przestała. I cóż jest, proszę, w czem ty, albo ona, na los i zdarzenie narzekać możecie?
Pomnij nakoniec, iż nie przestałeś być Cyceronem, a zatem mężem rady dla innych; ani naśladuj w tej mierze owych niedouczonych lekarzów, którzy innych umiejętnie i szczęśliwie lecząc, siebie samych uzdrowić nie mogą. Owszem co innym w takowych okolicznościach przepisywać zwykłeś, to sam sobie przekładaj, i w umysł twój wrażaj. Wszakże nie masz takiego smutku i żałości, którychby zwłoka sama czasu nie ukoiła; a wzdy gdybyś się tylko nań spuścił, a nie raczej mężną roztropnością im zapobiegł, wyszłoby ci to na hańbę. A jeżeli i w umarłych jest jaka czułość, trzymam po jej ku tobie miłości i uszanowaniu, iż i ona nie chce tego, ażebyś się tak okrutnym dręczył żalem. Daruj to martwym jej zwłokom, daruj to wszyskim przyjaźnią i poufałością twoją zaszczyconym, których własnym smutkiem zasmucasz : daruj nakoniec i ojczyznie, abyś się, (gdy tego potrzebować będzie) w stanie postawił radą, i działaniem jej usłużyć. Naostatek, ponieważ na teśmy, się zeszli czasy, w których i troskom nawet ulegać konieczną jest powinnością; racz przynajmniej tak miarkować żale twoje, iżbyś bardziej śmierć córki twojej, niż nieszczęśliwe ojczyzny przygody, i nad nią przemoc nie zdawał się opłakiwać.
Więcej ci o tem już pisać nie będę, żebym się nie zdał raczej zasadzać na moich rozwagach, niż twojej roztropności : wszakże gdy do tego wszystkiego jednę jeszcze rzecz przydam, list mój zakończę. Jeżeli to, jakośmy widzieli, do wielkiej twej chwały i wziętości posłużyło, żeś pomyślne zdarzenia fortuny umiał skromnie piastować; posłuży to nierównie bardziej do tejże chwały twojej, gdy nas przeświadczysz, iż i przeciwne równemże męztwem znieść potrafisz. Ani ci dokazać tego ciężko przyjdzie; kiedy ze składu innych cnot twoich, i tej nie wyłączysz. Moją powinnością będzie, gdy o twoim wypogodzonym umyśle powezmę wiadomość, o tem wszystkiem, co się tu dzieje, i w jakim stanie są rzeczy prowincyi, ciebie uwiadomić. Bądź zdrów.