Pod Iganiami
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pod Iganiami |
Pochodzenie | Śpiewnik historyczny |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1919 |
Druk | W. L. Anczyc i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
(1831 10 kwietnia)
Wyszło carskie rozkazanie:
— Lwów Warneńskich[1] pułk niech stanie:
Czas już zetrzeć w proch Polaków! —
Wstali, poszli pod Iganie.
Dział czterdzieści wali z niemi,
Aż grzmot idzie wnętrzem ziemi,
A czternaście naszych armat
Odgrzmiewa im huki swemi.
Wali Moskwa, jako mrowie,
Karabiny z mrowia sterczą...
Lecą kruki, bitwę czują,
Bitwę krwawą i morderczą.
Grzmią strzałami lwy warneńskie,
Rozkaz ich zagrzewa carski.
Do ataku pierwszy na nich
Podpułkownik biegnie Karski.
Biegnie, ginie jak bohater...
Ale wiara jego śmiała
Pędzi, wpada na baterję
I zdobywa cztery działa.
Rykną ogniem lwy warneńskie,
Z coraz bliższej rażą mety.
Aż jak piorun rozkaz huknie:
— Do ataku! Na bagnety! —
Schyliły się czarne kaski,
Czarne kaski, orły złote —
Runą naprzód Lwy warneńskie,
Z bagnetami na piechotę.
A jenerał nasz Prądzyński
Z konia swego skacze śmiele,
Chwyta bagnet, pieszo idzie
Z bataljonem swym na czele.
Widzi żołnierz, że wódz drogi
Sam się rzuca w bitwę krwawą.
— Hura! — krzyknie — na Moskali!
I odparli wroga z sławą.
Tam Chrzanowski dzielny zginął,
Tam Krasicki poległ śmiały —
Lecz Warneńskie lwy na placu
Trupem legły — i zostały!