<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Pod papugą
Pochodzenie Pieśń o Rynku i Zaułkach
Wydawca Wydawnictwo
J. Mortkowicza
Data wyd. 1932
Druk Drukarnia Naukowa
T-wa Wydawniczego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

POD PAPUGĄ


Na zardzewiałym drążku ptak zielony wisi,
Ponsowy ma czub łebka, a żółty podbrzuszek,
Wiatr, jak łobuz uliczny, igra z nim, kaprysi,
Aż piszczy pręt żelazny, jak dziecko z pieluszek.

Okno półprzysłonięte czerwoną firanką,
Barwną, jak pieprz turecki lub szkarłatne maki,
A w niem karton, podparty zmatowiałą szklanką
Z napisem: codzień obiad, a we czwartek: flaki!

Myśl na Króla Zygmunta marząca kolumnie,
Jak magik lot zniżyła cudownym sposobem,
Papuga tak zalotnie obraca się ku mnie,
Drzwi zlekka uchylone pokazując dziobem.

Dzień umierał. W ulicy robiło się ciemno,
Szła cichością dzwoniąca godzina wieczorna;
Wszedłem — i coś dziwnego stanęło przede mną,
Jakby kruchta kościelna albo sień klasztorna.


Sklepiony sufit, w gockie połamany łuki,
Mrok w kątach: lamp naftowych mdławy blask niewielki.
Bufet, a na nim dzieła kulinarnej sztuki,
Wkrąg zwinięte kiełbasy, spleśniałe serdelki.

Za bufetem chłop rosły, jak saskie drabanty,
I baba, jak antałek, gruba i pękata.
Sam nie wiem czemum jego nazwał: Kalasanty,
A żonę czy wspólniczkę ochrzciłem: Agata.

Skryty w cień doił piwo podejrzany człeczek,
Rudy i zezowaty, jakby świętokradca.
Jadł zrazy dziad w halsztuku, stary jak król Ćwieczek,
Dryblas z poza bufetu mówił mu: Pan Radca.

Umieszczoną nad wejściem popękaną szybką
Zajrzała półdziecięca twarzyczka prześliczna,
Drzwi, pchnięte zgrabną nogą, otwarły się chybko,
I wpadła do garkuchni dziewczyna uliczna.

Pierś dyszała jej ciężko, tchu nie mogła dostać,
Wzrok szalał, jak przed zgrozą, co się zbliża — zbliża,
A mnie mignęła w oczach romantyczna postać
Nieszczęsnej Gualezy z Tajemnic Paryża.

Wsiąkł szynczek Pod Papugą w życiowych omroczach,
Na rubieżach dwóch światów stanął słup graniczny,
A ja widzę do dzisiaj lęk w ogromnych oczach
I dziecięcą twarzyczkę dziewczyny ulicznej...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.