Podróż do Turcyi i Egiptu/List XVII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Podróż do Turcyi i Egiptu |
Podtytuł | Z wiadomością o życiu i pismach tego autora |
Wydawca | Żegota Pauli |
Data wyd. | 1849 |
Druk | Drukarnie D. E. Friedleina |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Panujący bejowie Ibrahim i Murad odprowadzali karawanę aż do drugiéj stacyi, to jest, o trzy mile od miasta. Mówią, że pobożność była tylko pozorem kroku tego, który ukrywa początek wojny między dwoma panującymi. Twierdzą, że znaczną część skarbów swoich pochowali pod siodła dromaderów, i że ludzie z ich służby pod sukniami noszą pancerze. Nowiny te wzbudziły wiele niespokojności w kupcach Frankach, którzy, jakikolwiek będzie kłótni tych koniec, nie mogą jak tylko szkodować przez znaczne summy, które mają u ludzi z obu tych partyi. Ten, u którego mieszkam, najznaczniejszą część majątku swego ma w ręku Murada; łatwo zatém wnosić możesz, że za nim są wszystkie nasze życzenia.
Wojna wybuchnęła nakoniec między dwoma bejami. Ibrahim widząc, że partyja jego była słabszą i że zmniejszała się codziennie, oświadczyć kazał Muradowi, ażeby na los bitwy puścić kłótni ich rozstrzygnienie. Murad lubo znany za bardzo odważnego, odrzucił ten sposób i stanął w Athalnabie o milę od Kairu. Ibrahim powrócił do miasta, opanował bramy zamku, gdzie się z nim partyzanci jego złączyć mają. Lękamy się, ażeby bitwa w samém nie stoczyła się mieście, i żeby pospólstwo przyciśnione głodem, korzystając z tego zamieszania, nie porwało się do buntu. Już się zdaje Frankom, że magazyny ich rabują, i wszyscy w głowę zachodzą.