Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa/6 Maja

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa
Podtytuł w r. 1787.
Wydawca Józef Zawadzki
Data wyd. 1860
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

6 Maja.

Na godzinę dziewiątą rozkazaném było dworowi całemu i assystencji, aby wszyscy byli poubierani, i że król nikogo już przyjmować dnia tego nie będzie. Mszy N. Pan słuchał czytanéj przez ks. Naruszewicza w przedpokoju, a tuż zaraz ukazywać się zaczęły statki, które z wyżyn już przed godziną upatrywano.. Aby nie tracić czasu ni widoku, ks. podskarbi na jednéj z tych gór fryzować się i ubiérać kazał.
Około dziesiątéj szalupą przypłynęli książęta de Ligne i de Nassau, a za zbliżeniem się flotylli rozeznać już było można każdy statek. Wszystkie one za danym znakiem banderą, stanęły i zarzuciły kotwice formując linję długą jak okiem zajrzeć można było. Powitano przybycie flotty stu i jednym z dział wystrzałem, na co galera cesarska dziewięcią odpowiedziała. Hr. Bezborodko miał się udać do N. Pani i od niéj przybyć do króla z uwiadomieniem go, jak i z kim na galerę mógł się udać. Ujrzano wkrótce pędem wioseł płynących pięć szalup, a z nich wysiedli i karetą dworską na brzegu już przygotowaną przybyli hr. Bezborodko i ks. Barjatyński marszałek zapraszając króla i jego assystencją na obiad do cesarzowéj; a na godzinę szóstą dozwalając prezentacji damom i obywatelstwu w Kaniowie zgromadzonemu. Ruszył więc król powozami do Szalup, do których siedli w następującym porządku. W piérwszéj król sam, hr. Bezborodko i ks. Barjatyński a z niemi marszałkowstwo oboje, książe podskarbi i hetman Tyszkiewicz, książęta de Ligne i de Nassau, i poseł angielski Whitwort. W drugiéj obszerniejszéj zmieściła się reszta assystencji ks. biskup Naruszewicz, Dzieduszycki pisarz Litew., Deboli chorąży nadworny Kor., generał Komarzewski, szambelan Szydłowski, p. Maisonneuve, pisarz Morawski, Plater, oba adjutanci Byszewski i Kirkor i jeden z paziów.
Reszta szalup pozostała próżną, odbito od brzegu a za zbliżeniem się do galer N. Pan powitany został muzyką, i salutowany przez wojsko. Każda galera na któréj byli żołnierze i muzyka podobnie przyjmowała króla, a za zbliżeniem się do Dniepru, dano sygnał wystrzałem z działa, na który wszystkie galery biciem z armat na powitanie gościa odpowiedziały.
W przedpokoju imperatorowéj JM. zebrani panowie rossyjscy przybrani w ordery polskie i przy szarfach, między niemi ks. Potemkin, powitali N. Pana, który wprost udał się do gabinetu cesarzowéj, a z nią potém w chwilę wyszedłszy razem na przedpokój złączył się z towarzystwem. Gdy godzina obiadowa nadeszła, za daniem znaku przez vice-admirała, że szalupa do sali jadalnéj wieść mająca czekała, podała cesarzowa rękę królowi, aby ją prowadził i zająwszy piérwsze miejsce, wejść dozwoliła za sobą damom, marszałkowéj Mniszchowéj i hetmanowéj Branickiéj, a z mężczyzn trzem ministrom naszym, ks. Potemkinowi, książ. de Ligne i de Nassau. Reszta zgromadzenia podzieliła się na inne szalupy. W środku stołu, na szalupie Desna zastawionego, usiadła cesarzowa i król, po prawéj ręce, wszystkich osób z zaproszonemi było 43. Sztućce, talerze i przybor jadalny taki sam podano imperatorowéj i królowi, a po kolei piérwszych potraw, gdy przed każdym pełny kielich postawiono, wypiła naprzód zdrowie królewskie imperatorowa, potém król zdrowie cesarzowéj przy biciu z dział za każdym vivatem na całéj flotylli i odgłosie muzyk na galerach.
Po obiedzie w tymże towarzystwie powróciła na Dniepr imperatorowa JM., i sama tylko weszła na statek, a ks. Potemkin popłynął z królem i towarzystwem na galerę Boh, N. Panu dla spoczynku przygotowaną. Gdy król wszedł do naznaczonego sobie apartamentu, otrzymał prywatną audjencją generał Mamonów przynoszący od cesarzowéj order Św. Andrzeja z gwiazdą bogato brylantami obsypaną, którą zaraz wdział N. Pan na siebie. Jakiś czas po wyjściu p. Mamonowa bawił się król w towarzystwie p. Branickiéj, jéj siostry p. Skowrońskiéj, marszałkowéj Mniszchowéj, ks. Potemkina, de Ligne i de Nassau, posłów zagranicznych i assystencji, po czém pozostał na konferencji sam na sam z ks. Potemkinem i Branickim. Między 4tą i 5tą popłynął król z księciem Potemkinem do innych galer, a gdy na znak zbierania się wywieszono banderę udał się na Dniepr, gdzie i inni pośpieszyli.
Nie było zwyczaju na dworze tak wcześnie przyjmować, ale że cesarzowa JMć w Kijowie jeszcze obiecała hr. Tarnowskim trzymać ich syna do chrztu, a czasu obiadu wysłana była szalupa po rodziców, księży do assystencji bisk. Naruszewiczowi i pontyfikalnych aparatów, a koło piątéj wszystko już było gotowe do chrztu, za przybyciem króla wyszła cesarzowa z gabinetu swego i ceremonja ta odbyła się natychmiast. W gabinecie cesarzowéj otworzonym dla rozszérzenia miejsca postawiono stolik do wista, przy którym zasiedli ks. Potemkin, generał Mamonów, ambassadorowie cesarski w Rossji i rossyjski w Polsce. Cesarzowa JM. cały wieczór wraz z królem na rozmowie i przypatrywaniu się grze spędziła. Nakoniec w pół godziny potém, pożegnała króla i szalupy odpłynęły w tym porządku jak przybyły, a król zaprosił niektóre osoby ze dworu na wieczerzę do Kaniowa. «Co było między monarchami sekretnie mówioném, to lubo nie jednego z czytelników pobudza ciekawość, mówi Plater, dogodzić jednak jéj nie jest w mojéj możności. Zamiast tego jednak winianem przydać, czego wszyscy przez cały dzień obecności naszéj na flocie byliśmy świadkami, że z miłą dla obojga monarchów satysfakcją, ta widzenia się przeszła epoka, która przypomniała dawną znajomość przed laty blizko trzydziestą, gdy oboje pewnemi być nie mogli, że narodom rozkazywać będą. —»
Po powrocie króla nadjechali goście z flotylli męźczyzni i damy niektóre, a gdy towarzystwo całe się zebrało, zapalono illuminacją obelisku ognistemi ballustradami otoczonego. Piramida ta od wierzchu do dołu okryta była niby małemi wulkanami ziejącemi ogień i lawę, która spływała strumieniami na dół. Spalono także fajerwerk z bukietu ognistego z kilku tysięcy rac razem złażonego przy wystrzałach armatnich, po czém nastąpiła wieczerza, do któréj i król sam towarzyszył.
Damy i panowie rossyjscy wraz z hetmanem Branickim podróż do Kremeńczuka odbywający, udali się na powrót do flotylli koło dziesiątéj. Miano daremną nadzieję zatrzymania się dłuższego cesarzowéj, która zmuszoną będąc pośpieszać do Chersonu dla widzenia z cesarzem Austrjackim, postanowiła wypłynąć o godzinie piątéj rano; nie spodziewano się nazajutrz ujrzeć już gości, na których oczekiwano tak długo. Hr. Plater daje do zrozumienia w kilku słowach swego listu, że wielu z tego powodu zawiedzionych zostało w nadziejach jakie budowali. «Tak to podobno, dodaje, wszystkie wielkie na świecie ewenta kończą się, a ten tylko żadnego poruszenia z tego powodu nie czuje, który z zimną krwią i filozoficznie obróty światowe przyjmuje i z doświadczenia, nie przypadkami rządzić, ale sam sobą we wszelkich przypadkach władać chce i umié. —»
«Nie wiém jak komu noc z niedzieli na poniedziałek przeszła, daléj ciągnie dziennikarz nasz, ale co do mnie przepędziłem ją bardzo smaczno, a kiedym na królewskie pokoje przyszedł, dowiedziałem się o nowo-przybyłym kresie z Warszawy, i o tém, że czytaniem expedycji ranne godziny zajęty był N. Pan, nie używszy konnéj rozrywki. Nie tylko wszakże listy utrzymały go w gabinecie, ale i czas słotny dla deszczu, który nam piechurom w Kaniowie, bardzo był nie wygodnym. Przez tenże kres odebrała z Warszawy marszałkowa w. K. przysłaną sobie brylantową gwiazdę orderu S. Katarzyny, która oprócz szacunku kamieni dobrze dobranych, dla tego od właścicielki z zupełną satysfakcją otrzymaną została, że jubiler i prędko wyśpieszył ją i na czas gali następującéj królewskiéj, jeżeliby ta obchodzoną być miała, wygotował.
Spodziewano się na obiad hr. Stackelberga i wcześnie wszyscy zebrali się na pokoje. Posłano po niego konie, i miano karetę ze statków na brzeg wyładować, ale gdy do drugiéj nadaremnie nań oczekiwano, siedli do stołu wreszcie, domyślając się, że cesarzowa JMć zatrzymać go musiała na obiad.
Po obiedzie przybył od flotylli do któréj był z prezentami posyłany adjutant Kirkor, i od niego dowiedziano się, ze cesarzowa szybko płynęła do zamierzonego celu, bo o dziesiątéj gdy ją Kirkor dopędził, flotylla była już o 30 wiorst od Kaniowa. Około piątéj pożegnał króla ks. Michał Lubomirski śpieszący za ks. Potemkinem do Kremeńczuka w interesie przedaży dóbr. Potém była herbata u ks. podskarbiego, a na pokojach oznajmił marszałek, że król dzień swego imienia obchodzić postanowił.
Zresztą dzień ten nie odznaczył się niczém, nadeszły expedycje z Warszawy, przyjechał Grocholski kasztelan Bracławski, król wkrótce się usunął.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.