Podróż na wschód Azyi/17 lutego
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Podróż na wschód Azyi |
Podtytuł | 1888-1889 |
Wydawca | Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta |
Data wyd. | 1899 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Lwów |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Hong-kong opuściliśmy wczoraj. Po raz pierwszy jedziemy prawdziwym statkiem, nie bikoką, po raz pierwszy faktycznie ruszamy się. Lloyd nasz bowiem właściwie więcej na łaskę i dobrą wolę prądów i wiatrów morskich liczy, niż na siłę pary; wiecznie oszczędzając węgli, spóźnia się i wlecze.
Jedziemy parostatkiem z Messageries maritimes »Yang-tse«; — czuć Europę, cywilizacyę, postęp, siedząc w ślicznym salonie tego kolosu morskiego, który nigdy mniej jak 300 mil (morskich), zawsze wiele więcej na dobę przepływa. Jedzenie wyśmienite; aż się boję, że sobie żołądek popsuję na nic, ale niepodobna nie jeść, kiedy tak ślicznie podane i tak dobre. Towarzystwo niestety ni liczne ni doborowe, bo teraz jeszcze nie pora; temu jednak zawdzięczamy, że mamy z Biegelebenem przewyborne kabiny. Biegeleben w ósmem niebie! Jest to bowiem wielką satysfakcyą, po miesiącach podróży odbytej na wlokących się żółwim krokiem brudnawych, nędznych parowcach tego nędznego Lloyda, znaleść się na parowcu istotnie cywilizowanym — to znaczy tyle, co z hotelu krakowskiego w Tarnowie, lub »Luftmaszyny« rzeszowskiej, przeskoczyć raptem do hotelu Bristol w Paryżu, lub Schweitzerhofu w Lucernie.
Dziś rano, wyszedłszy z kabiny, konstatuję ponownie nieoszacowaną korzyść jechania statkiem z Messageries maritimes! Zwiedzając pyszną kuchnię, ulokowaną na pokładzie, w górze na słońcu, na honorowem miejscu, odczuwam w żołądku miłe (przed obiadem) pustki. Co więcej, znajduję tu przepyszny rożen automatyczny, a na nim cudne kapłony i pantereczki! Naturalnie ustroiwszy twarz w najśliczniejszy uśmieszek, wchodzę w rozmowę z szefem kuchni, i mnogimi komplementami pochlebiam jego miłości własnej — co to za obiadek będzie!
Kapitan korwety amerykańskiej Omaha Cliffort I. West, który z nami jedzie, pożyczył mi do przeczytania, dowiedziawszy się o moich aspiracyach do podróży przez Syberyę, numer styczniowy The century illust. Magazine, a w nim artykuł: The live of administrative exils George Kennan, czyli o systemie deportowania politycznie skompromitowanych na Sybir. Słowo w słowo to co u nas się czytało i słyszało! — nie wesoły co prawda prolog do mojej podróży!