Podróż na wschód Azyi/7 grudnia
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Podróż na wschód Azyi |
Podtytuł | 1888-1889 |
Wydawca | Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta |
Data wyd. | 1899 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Lwów |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wigilia Niepokalanego Poczęcia. Usposobienie moje wielce na mol nastrojone, bo żołądek zaczyna niedopisywać; w tym klimacie i na morzu, to niemiłe, bo zamiast pogrzebu, wrzucenie poprostu do wody mnie czeka. Ale Bogu dzięki, są jeszcze na świecie ricinus i camomilla! Ta nadobna para wraca mi życie, choć nie siły. Na dzień Niepokalanego Poczęcia, Mszy aż cztery poczciwi Ojcowie nam urządzili. Cała załoga okrętowa przyjmuje śś. Sakramenta. Na Mszy spotykam i muzykantki, naturalnie Czeszki, które jadą do Bombaju. Gdzieżby poczciwych Czechów nie było? Historya o owem maůcta paně Columbus, które usłyszał sławny Hiszpan w chwili przybicia po raz pierwszy do lądu amerykańskiego, jest przecie faktem autentycznym.
Statek nasz coraz powolniej zaczyna płynąć; maszyna stara psuje się co chwila, ustaje! Biedny ten Lloyd; mógłby miliony wnosić do Austryi, mógłby istotnie wyrobić i utrzymać jakieś stanowisko dla Austryi na świecie — ale jest w żydowskiem ręku; Węgrom niedogodny, więc zeszedł poprostu na jakieś trzeciorzędne przedsiębiorstwo; a jazda na jego statkach, to doprawdy une mauvaise farse. Jedyny awantaż, to ten chyba, że wskutek minimalnej ilości pasażerów, można łatwo mieć kabinę wyłącznie dla siebie; kuchnia podła; rozrywek żadnych i wleczenie się chyba według
zasady: immer langsam voran.