Podwiośnie (Czas ci już wstać...)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Marya Konopnicka
Tytuł Podwiośnie
Podtytuł II. Podwiośnie
Pochodzenie Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom VI,
cykl Nowe pieśni
Wydawca Nakład Gebethnera i Wolfa.
Data wyd. 1915
Druk G. Gerbethner i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
II. PODWIOŚNIE.


I.

Czas ci już wstać, czas ci już iść,
Hetmanko polnych rot!
Oto ci na hełm borowy liść,
Oto ci w rękę rozmaju kiść,
Oto twój złoty grot!

Powiedziesz ty, powiedziesz nas
Na ten słoneczny szlak,
Gdzie kwitnąć sercom i pieśniom czas,
Gdzie szumu czeka uśpiony las,
Gdzie czeka lotu ptak!

Powiedziesz ty, powiedziesz świat
W zwycięski pochód twój,
Gdzie z prochów świeży wynika kwiat,
Gdzie brzask wybucha z za nocy krat,
Gdzie stoczysz życia bój!

II.

Mówcie mi o lesie, o lesie,
Co młodym się majem odziewa,
O puszczy mi mówcie zbudzonej,
Co stoi w jutrzenkach i śpiewa!


Mówcie mi o zorzy, o zorzy,
Za którą świat dyszy i czeka...
O zorzy mi mówcie, co przyjdzie,
Choć jeszcze jest taka — daleka!

Mówcie mi o wiośnie, o wiośnie,
Co z czarnych ugorów wybucha...
— Chcę, muszę uwierzyć w moc życia,
Chcę, muszę uwierzyć w moc ducha!

III.

Która idzie — cicha przyjdzie
Przez te orne łany,
Gdzie ten uwrot w siewnej runi
Ku zorzom podany...
Tylko jej się ugną trawy
Szumami srebrnemi,
Kiedy nagła a świetląca
Rozbłyśnie na ziemi.

Która wschodzi — jasna wzejdzie
Z jutrzennej pościeli,
Głusze pieśnią rozedzwoni,
Brzaskiem mrok rozbieli.
Od nowizny, co ją rodzi,
Nad gniazda ptaszęce
Pełne złotych ziaren życia
Wzniesie obie ręce.

Która wstaje — mocna wstanie
Świeżym tchem żywota
I w ogromne borów granie
Pójdzie cała złota.
Po ugorach nocy pójdzie
W słoneczne wybuchy...
Która idzie — mocna przyjdzie
I wyzwoli duchy!


IV.

A leć, o wiosno, a leć, a śpiesz,
Dech życia nieś!
Mdlejące w zmierzchów otchłani ciesz,
Moc nową w piersiach wskrześ!

Wybłyśnij w zorze z ponocnych ciem
W nadziei kwiat...
I rozżyw majem zbudzonych ziem
Uwiędły w szronach świat!

Tchnij nad polami ożywczy wiew,
Woń młodych róż...
Niech w żyłach świata znów zawrze krew,
Co krzepnie, stygnie już...
............
A leć, o wiosno, a leć, a śpiesz,
Jutrzenką wiej,
Na senne czoła tych ludzkich rzesz,
Na mroki ziemi tej!

A śpiesz, o wiosno, a porwij w ruch
Bezwładny czas...
Bo zwinął skrzydła globowy duch,
Co w słońce nosił nas.

W skowrończych piór świat zawieję chwyć,
W Serafów żar...
Za miljon śpiewać, za miljon żyć
Daj moc i dar!...

V.

Pod modrzewiami ławka. Lekkie wisze[1]
Powiew szeroki nade mną kołysze.
— Cicha, w milczącą, wielką wsiąkam ciszę.


W nizinie wioska pstrzy się, barwi, bieli,
Z ceglanych dachów silnej akwareli
Jakaś wyniosła wieża w niebo strzeli.

Za wioską świat tak faluje, jak morze...
Pagóry idą w zachodnią gdzieś zorzę,
Pola się ścielą w oblasków rozdroże...

A za mną stoi bór i liść kołysze
W głuchym poszumie i szepce i dysze...
— Cicha, w milczącą, wielką wsiąkam ciszę.

VI.

W przestrzeniach nieskończonych
Nie mogę stracić siebie.
I jestem w każdej gwiaździe
Na rozgwieżdżonem niebie,
I jestem w każdym dreszczu
Tej wieczorowej ciszy,
A kto tchu ziemi słucha,
Ten dech mój w nim dosłyszy.

Na jednej ze mną fali
Niosą się smutki świata,
I jeden żar nas pali
I jeden wichr oblata...
A duch mój, gdy uleci,
Uleci lub upadnie,
Wybłyśnie gwiazdą w niebie,
Lub perłą w morzu na dnie.

VII.

A kiedy błyśnie nowy wschód
Zorzami wieczystemi,

Zarodzić pójdę nowy ród
Z tej czarnej, czarnej ziemi.

I duch mój będzie chodził tu,
Szlakami pól ornemi,
I będzie szukał sobie tchu
W tchnieniu tej czarnej ziemi.

I tu wybierze sobie głos,
Gdy wrzawę noc oniemi,
I łzy do oczu weźmie z ros
Tej czarnej, czarnej ziemi.

A serce weźmie z polnych brył,
Gdzie ruń się nowa plemi,
I będzie bolał, będzie żył
Życiem tej czarnej ziemi.








  1. Wisz — to, co wisi, zwiesza się, tu: gałęzie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.